Niewątpliwie pozbawienie możliwości działania prezesa naszego banku jest osłabieniem naszego kraju, jest osłabieniem naszej pozycji, jest też wypuszczeniem pewnego sygnału na zewnątrz, że nie jesteśmy dobrym partnerem - mówiła w rozmowie z Michałem Rachoniem na antenie Telewizji Republika poseł PiS Małgorzata Golińska. Jej zdaniem Donald Tusk ma tego pełną świadomość, a jego działania mają na celu doprowadzenie Polski do pozycji, z której o wiele łatwiej będzie się godzić na warunki Zachodu.
Premier Donald Tusk mówił, że gotowy jest już wniosek o Trybunał Stanu dla prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Ma on zostać złożony w najbliższych dniach.
"Obserwując to, w jaki sposób (rząd - przyp. red.) rozprawiał się po kolei z różnymi organami, czy instytucjami państwa, można się spodziewać tego, że silni ludzie pojawią się za chwilę w budynku Narodowego Banku i będą działać dokładnie w ten sam sposób, czyli wyprowadzać pana prezesa, a my wszyscy będziemy słyszeli, że to jest właśnie przywracanie normalności, że tak powinna wyglądać uśmiechnięta Polska"
Poseł zwróciła uwagę, że przedstawiciele rządu będą teraz "na wyścigi" wymyślać powody tak radykalnego podejścia wobec Glapińskiego. - To wszystko jest tak naprawdę taką zasłoną dymną do prawdziwych intencji, a prawdziwe intencje są takie, że to jest prezes, który stoi na drodze do wprowadzenia Polski do strefy euro - stwierdziła.
"Wiemy, że rząd nie zamierza pytać Polaków o to ani w referendum ani nie było to przedmiotem ich deklaracji wyborczych, żeby dzisiaj mogli się powołać, że mają na to zgodę Polaków, więc niejako tylnymi drzwiami będą nas chcieli wprowadzać"
Golińska zaznaczyła, że wchodząc do UE, Polska zobowiązała się do przyjęcia euro jednak ostatnie kryzysy - COVID, inflacja, wojna na Ukrainie - skłoniły do ponownego myślenia na ten temat. Wskazała, że kraje, które zostały przy swojej walucie o wiele lepiej poradziły sobie z wyzwaniami. Według niej Polska powinna zostać przy złotówce. Zwróciła też uwagę na fatalne następstwa decyzji Donalda Tuska. Jej zdaniem, premier ma ich pełną świadomość.
"Niewątpliwie pozbawienie możliwości działania prezesa naszego banku jest osłabieniem naszego kraju, jest osłabieniem naszej pozycji, jest też wypuszczeniem pewnego sygnału na zewnątrz, że nie jesteśmy dobrym partnerem, nie jesteśmy stabilnym partnerem, nie jesteśmy bezpiecznym partnerem i intencjonalnie, czy nie, jest to działanie, mające na celu osłabić nasz kraj. Teraz kwestia jest taka właśnie, czy w tej całej grze politycznej, którą uprawia Donald Tusk i jego zaplecze, jest wyłącznie kierowanie się swoim interesem partyjnym, żeby pokazać, jaki jest sprawczy - a pamiętamy, że dla nich to jest najważniejsze - czy też jednak, jest to świadome działanie do tego, żeby Polska była jak najsłabsza, bo wtedy, kiedy będziemy już leżeć i kwiczeć - jak to się tak kolokwialnie - mówi dużo łatwiej będzie godzić się na wiele warunków, które będą stawiane z zachodu. Ja jestem przekonana że jest to działanie intencjonalne"
Odnosząc się do faktu, że politycy związani z rządem nie są w stanie wskazać żadnej konkretnej przyczyny postawienia Glapińskiego przed TS stwierdziła, że to już powszechny zabieg. - Przy każdym działaniu Donalda Tuska i jego zaplecza ewidentnie widać, że szuka się pretekstów na siłę i tutaj dokładnie to jest wyszukiwanie pretekstów na siłę, żeby zrealizować ten główny cel, uderzenia w naszą walutę - oznajmiła. Dodała, że dla wyborców koalicji rządzącej powód decyzji wobec prezesa NBP nie ma znaczenia, ponieważ "bardzo często to są ci ludzie, którzy są przekonani, że Polska jest mniejszą wartością, niż tak zwana europejskość, nowoczesność".