Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

"Czesław, załatw to". "Gazeta Polska" o wszystkich wojnach szeryfa Donalda

Choć sprawa alkotubek, czyli alkoholu sprzedawanego w saszetkach, przypominających opakowania z musami owocowymi, równie szybko „zdechła”, jak się pojawiła, to jest ona symptomatyczna i pokazuje sposób zarządzania emocjami, który dawno temu przyjął Donald Tusk i jego specjaliści od politycznej propagandy. Bo choć różni się w kilku elementach od tego, co znamy z lat 2007–2015, to przecież wciąż te same stare numery - pisze "Gazeta Polska".

wg

Wojciech Mucha w swoim artykule przypomina, jak w październiku 2010 roku, w odpowiedzi na rosnącą liczbę zatruć dopalaczami, Tusk zainicjował medialny spektakl. W rzeczywistości władza nie potrafiła poradzić sobie z problemem za pomocą regulacji prawnych. Postawiono więc na pokazową akcję: „Tę kwestię rozstrzygniemy w trybie błyskawicznym, w sposób zdecydowany, żeby nie powiedzieć brutalny” – grzmiał Tusk, a do sklepów z dopalaczami wkroczyły oddziały policji.

Reklama

Autor wskazuje, że była to strategia mająca na celu przykrycie innych problemów, takich jak katastrofa smoleńska i reset w relacjach z Rosją. Opisuje, jak Tusk wielokrotnie stosował podobne mechanizmy, by odwrócić uwagę od trudnych tematów politycznych i zyskać poparcie społeczne. Walka z dopalaczami, choć początkowo spektakularna, okazała się krótkotrwała i nieskuteczna. W 2011 roku Polska była drugim krajem w Europie pod względem dostępności dopalaczy wśród młodzieży, a problem narastał przez kolejne lata.

Podobnie wygląda sprawa „alkotubek”. Mucha podkreśla, że Tusk ponownie kreuje temat, by skupić uwagę mediów i społeczeństwa, uciekając się do starych, sprawdzonych metod. „Tusk chce wzbudzić emocje i ukraść czas” – zauważa autor. Czy walka z „alkotubkami” jest tylko kolejnym politycznym spektaklem, czy realnym działaniem? Odpowiedź znajdziecie w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”.

 

wg

Reklama