O tym, że poseł Przemysław Czarnek ma być szefem kancelarii Nawrockiego, "Newsweek" poinformował w poniedziałek. Pytany o te doniesienia przez dziennikarzy, Czarnek stwierdził, że prezydent elekt Karol Nawrocki będzie meblował kancelarię zgodnie ze swoją wizją. "Ja mu nie będę w tym przeszkadzał" - dodał.
"Będziemy rozmawiać"
Dopytywany, czy on sam po prostu nie chciałby być szefem KPRP, poseł PiS odpowiedział: "Chciałem być ojcem - jestem ojcem. Chciałem być dziadkiem - jestem dziadkiem. Z tego się cieszę najbardziej. To nie jest kwestia chcenia, tylko służby na odpowiednim odcinku".
- Jeśli taka będzie potrzeba, to będziemy rozmawiać, jak ten odcinek ma być zagospodarowany przeze mnie konkretnie, ale dzisiaj nie ma takiej decyzji - powiedział.
Poseł PiS przekonywał przy tym, że jakość współdziałania między przyszłym prezydentem a rządem będzie zależeć głównie od rządu. W tym kontekście przytoczył słowa Nawrockiego z wywiadu w "Dzienniku Gazecie Prawnej", zgodnie z którymi Pałac Prezydencki będzie otwarty dla przedstawicieli wszystkich środowisk. "Nie wiem, czy tak samo otwarty jest rząd i premier, który do tej pory nie złożył chyba nawet gratulacji" - dodał.
Tusk słabnie
Odnosząc się do wniosku o wotum zaufania, Czarnek ocenił, że premier Donald Tusk "słabnie i wydaje ostatnie dźwięki". Zgodził się też ze stwierdzeniem, że formuła rządu "wyczerpała się". "Gdyby się nie wyczerpała, to nie byłoby wotum zaufania. Każde wotum zaufania urzędującego premiera jest oznaką słabości premiera i rządu" - powiedział. Jak wskazał, po raz ostatni Tusk sięgał po ten instrument w czerwcu 2014 r., po czym kilka miesięcy później nie był już premierem.