Od wczoraj trwa nagonka na MON i Antoniego Macierewicza za rzekomo bizantyjskie wydatki kartami kredytowymi. Dziś były minister obrony, pytany w Polskim Radiu 24 o te kwoty, podkreślił, że stanowią one sumę wydatków wszystkich jednostek organizacyjnych resortu obrony i wojska. Następnie Antoni Macierewicz dokonał prostego rachunku, który wykazał bezsens całego szumu medialnego wokół tej sprawy.
Pod koniec lipca 2017 r. poseł Piotr Misiło (Nowoczesna) zwrócił się do MON z pytaniem, jaka jest liczba służbowych kart płatniczych i kredytowych w MON oraz o wielkość wydatków dokonywanych tymi kartami.
"W wyniku użycia kart w 2016 r. została wydatkowana kwota 9 mln 540 tys. 317 zł (w tym: przy użyciu kart kredytowych - 896 tys. 679 zł oraz kart płatniczych - 8 mln 643 tys. 638 zł), natomiast w I półroczu 2017 r. - kwota 5 mln 258 tys. 61 zł (w tym: przy użyciu kart kredytowych - 760 tys. 528 zł oraz kart płatniczych - 4 mln 497 tys. 533 zł)"
- odpowiedział mu na piśmie ówczesny wiceszef MON Bartosz Kownacki. Po ujawnieniu tych liczb rozpętała się medialna nagonka z udziałem "totalnej opozycji" i zaprzyjaźnionych mediów.
Macierewicz, pytany dziś w Polskim Radiu 24 o te kwoty, zwrócił uwagę, że stanowią one sumę wydatków wszystkich jednostek organizacyjnych resortu obrony i wojska, zrealizowanych za pomocą kart płatniczych.
"Warto sobie uświadomić, ile jest jednostek organizacyjnych Wojska Polskiego i MON, które w ten sposób realizują swoje zobowiązania. Samych ataszatów jest przecież kilkadziesiąt, sto. Więc jeżeli podzielimy tych sto ataszatów na 15 mln, to będziemy mieć 150 tys. zł na jeden ataszat, czyli przedstawicielstwo polskie za granicą"
- mówił Macierewicz.
Podkreślił, że m.in z tych środków ataszaty realizowały "szereg obowiązków dyplomatyczno-organizacyjnych". Na uwagę, że w innych ministerstwach, kwoty wydawane za pośrednictwem kart są dużo niższe, Macierewicz ocenił, że wynika to z faktu, iż inne resorty, w odróżnieniu od MON, często "dają ludziom pieniądze bezpośrednio do ręki". Ocenił, że taki sposób wydatkowania środków jest dużo mniej "przejrzysty i weryfikowalny".
Dodał też, że rozliczanie wydatków za pomocą kart zostało wprowadzone w MON w 2010 r. "To pozwala sprawdzić, czy wydatki były uzasadnione" - przekonywał Macierewicz.
Przypomnijmy, że MON w wydanym w piątek po południu komunikacie podał, że w 2015 r. kwoty te były wyższe niż w latach 2016 i 2017. "W 2015 r. Siły Zbrojne posiadały 842 karty płatnicze, a wydatkowano 9 mln 646 tys. zł. To więcej niż w latach 2016 i 2017 – w 2016 r. w wojsku funkcjonowały 832 karty, a wydano z nich 9 mln 540 tys. zł. Natomiast w ubiegłym roku użytkowano 746 kart, wydatkowano 9 mln 536 tys. zł" - napisano.
Jak podkreślono, "karty służą m.in. do obsługi jednostek wojskowych w związku z ich użyciem lub pobytem poza granicami państwa oraz obsługą delegacji zagranicznych". Według komunikatu, kwoty podane przez Kownackiego dotyczą całych Sił Zbrojnych, a nie jedynie ministerstwa.