Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Aktywiści z forami u Żurka? Zamiast zeznawać, poszli do prokuratury na kawę

Właśnie dowiedzieliśmy się, że dokładnie w tym dniu, w którym na zaproszenie pana Żurka wszyscy ci opisani w zawiadomieniu podejrzani, którzy zaangażowani byli w nielegalną agitację, stawili się w prokuraturze nie w charakterze podejrzanych ani oskarżonych, tylko przyszli na kawę porozmawiać o problemach, jakie ich trapią - przekazał na antenie Republiki Radosław Tadajewski. Sprawa dotyczy porzuconego śledztwa ws. nieprawidłowości z kampanii wyborczej.

Pod koniec listopada miało miejsce spotkanie ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego WaldemaraŻurka z grupą aktywistów - m.in. Mateuszem Kijowskim, Bartoszem Kramkiem, Jakubem Kocjanem, Martą Lempart czy Katarzyną Augustynek. Niedługo później (dosłownie, bo tego samego dnia) odmówiono wszczęcia śledztwa w sprawie reklam z kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r.

Sprawie, w której spodziewano się, ww. osoby zostaną przynajmniej przesłuchane. Mówił o tym na antenie Telewizji Republika Radosław Tadajewski, autor odrzuconego przez prokuraturę zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.

- Właśnie dowiedzieliśmy się, że dokładnie w tym dniu, w którym na zaproszenie pana Żurka wszyscy ci opisani w zawiadomieniu podejrzani, którzy zaangażowani byli w nielegalną agitację, stawili się w prokuraturze nie w charakterze podejrzanych ani oskarżonych, tylko przyszli na kawę porozmawiać o problemach, jakie ich trapią - mówił.

Powtórzył, że „wszystko wskazuje na to, że efektem tego spotkania, uchwyconego przez kamerę Republiki, jest brak chęci prokuratury do zajmowania się tą sprawą”.

Tadajewski nie ma żadnych wątpliwości, że ta działalność była sprzeczna z polskim kodeksem wyborczym.

- Takie zawiadomienie na początku czerwca złożyłem. Dotyczyło ono zarówno kampanii przed wyborami w 2023 roku oraz 2025 roku. Model był ten sam. Te same osoby i podmioty zaangażowano w tę operację

- wskazał.

- Z jednej strony liczyłem, że spotka się to z odpowiedzią, że zostanie użyta prokuratura oraz media prorządowe do zdyskredytowania mnie. Po cichu liczyłem jednak na to, że wszystkie osoby, zaangażowane w ten nielegalny proceder, trafią pod lupę prokuratury - mówił.

I dalej: „24 listopada faktycznie trafiły. Ale nie w charakterze oskarżonych, a uczestników miłego spotkania przy kawie, podczas którego najwyraźniej pożalili się na zawiadomienie, które złożyłem”.

Pytany, jak zaniechanie śledztwa świadczy o demokracji w Polsce, odparł:

„dziś widzimy, że jeśli mamy za sobą władzę państwową to możemy liczyć na praktyki, charakterystyczne dla państw trzeciego świata. Możemy zignorować zapis Kodeksu wyborczego i w nielegalny sposób możemy finansować kampanie polityczne w Polsce. W tym przypadku mówiliśmy o finansowaniu ze Stanów Zjednoczonych. Ale dlaczego kiedyś takie finansowanie nie miałoby przyjść ze Wschodu?”.

 

Źródło: niezalezna.pl, X

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane