PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa za 30-dniowym aresztem dla Zbigniewa Ziobro. Komisja zakończyła posiedzenia • • •

​Kopnęli nas w twarz

Ceremonia państwowa ku czci komunistycznego zbrodniarza i jednocześnie ojca chrzestnego III RP, z salwą honorową i udziałem najważniejszych przedstawicieli państwa – pozbawia nas złudzeń.

Ceremonia państwowa ku czci komunistycznego zbrodniarza i jednocześnie ojca chrzestnego III RP, z salwą honorową i udziałem najważniejszych przedstawicieli państwa – pozbawia nas złudzeń. 25 lat po tzw. transformacji komuna wciąż żyje i ma się dobrze. To już nie ustrój, a stan umysłu obowiązujący wśród „elit” III RP. W piątek te właśnie „elity” miały swój dzień zwycięstwa, ale również tego samego dnia nie tyko zdradziły, ale ostatecznie odcięły się od własnego kraju.
 
Położyliśmy podwaliny pod nowy etap kształtowania się w Polsce demokratycznego, pluralistycznego systemu politycznego – chwalił posłów 30 maja 1989 r. marszałek PRL-owskiego Sejmu, zamykając obrady IX kadencji, co miało symbolicznie zamykać również okres komunizmu w Polsce. W swoim wystąpieniu Roman Malinowski nie ukrywał jednak, że sam system komunistyczny ma trwać, zmiany zaś nie będą dotykały jego podstawowych założeń. Reformy miały „nadać socjalizmowi właściwe mu humanistyczne oblicze”. Słowom marszałka przysłuchiwał się ówczesny przewodniczący Rady Państwa Wojciech Jaruzelski. Po 25 latach uroczysty państwowy pogrzeb Jaruzelskiego pokazał nam, że cel Romana Malinowskiego i jego ekipy został osiągnięty. Chociaż wiele się zmieniło, to co najistotniejsze pozostało bez zmian. III RP pokazała swoje prawdziwe, PRL-owskie oblicze.
 
Komuna wiecznie żywa

 
Zastanówmy się chwilę, jak by wyglądał piątkowy pogrzeb, gdyby miał miejsce za komuny? Byłoby na pewno więcej ludzi na Powązkach, ściągniętych przymusem z zakładów pracy. Mielibyśmy też do czynienia z pałowaniem i karami więzienia dla protestujących przeciwko honorowaniu zbrodniarzy. Oprócz tego wszystko odbyłoby się tak samo jak to miało miejsce kilka dni temu. Honory państwowe, wojsko, sztandary i rzewne wystąpienia mówiące o „wielkim patriocie”. Patrząc na satysfakcję obecnych na Powązkach ubeków w drogich płaszczach, którzy bluzgali na rodziny ofiar Jaruzelskiego (wiele z nich znalazło się wśród protestujących), cudowne uzdrowienie Kiszczaka, radość i butę na twarzy Urbana, widać było, że w III RP komuna wciąż żyje i ma się dobrze.
 
„Byliśmy na Powązkach Wojskowych świadkami jednego z najbardziej haniebnych spektakli w historii III RP, której 25-lecie właśnie obchodzimy” – napisał w swoim felietonie pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski. Naczelny tej gazety zaś, Adam Michnik, składał kwiaty na grobie Jaruzelskiego. Kurski, pisząc swoje słowa, nie miał na myśli hańby państwowej ceremonii i hołdów złożonych przez III RP zbrodniarzowi. Dla niego hańbą naznaczeni są protestujący. „Odrzucajmy metody i postawy konfrontacji, nietolerancji, zacietrzewienia i braku kultury politycznej”. Nie, to nie są słowa redaktora „Wyborczej”. To znowu wystąpienie marszałka Malinowskiego z 30 maja 1989 r. – Nie ma Okrągłego Stołu, jest zacietrzewienie i brak szacunku do partnera – to z kolei fragment materiału o opozycji pozasejmowej z „Dziennika Telewizyjnego”, także wyemitowanego 30 maja 1989 r. Dzięki tej krótkiej retrospekcji możemy zobaczyć, że w sferze słownictwa i szukania wrogów nowego ładu trudno znaleźć różnicę między PRL-em a naszą obecną Rzecząpospolitą. Panowie III RP wiedzą, co jest słuszne i jakie decyzje powinno podejmować państwo wobec morderców własnych obywateli, bo przecież państwo jest ich. Prole mają się zachwycać, kiwać głowami z uznaniem dla prawdy etapu albo co najwyżej siedzieć cicho.

Człowiek czy świnia?


Prawdziwą hańbą tego piątku był pokłon oddany przez państwo polskie człowiekowi, który przez całe swoje życie za cel stawiał nie dobro Polski, a dobro ZSRS, kosztem życia Polaków. III RP, depcząc pamięć wszystkich ofiar komunistycznego zbrodniarza, pokazała, co tak naprawdę będziemy obchodzili w rocznicę 4 czerwca. Bo dla czerwonych, Bronisława Komorowskiego, obecnego rządu i polityków Platformy Obywatelskiej, którzy tak ciepło o Jaruzelskim się wypowiadali, to on jest symbolem ich systemu politycznego i świata wartości. Najbardziej wymownym tego dowodem jest porównanie stosunku elity III RP do zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego – którego pomnik do dziś władze Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz postawić nie chcą – do tego morza zrozumienia i hołdów oddanych w piątek Wojciechowi Jaruzelskiemu. Ta cała świta państwowych oficjeli, których widzieliśmy 30 maja, honoru nie straciła, bo w większości wypadków nigdy go nie miała. Jednak straciła tego dnia na pewno prawo do nazywania się przedstawicielami Polski. Użyli oni bowiem całego majestatu państwa do uczczenia tego, od którego rzekomo 25 lat temu mieliśmy się uwolnić.

Dlatego patrząc na transmisję z pogrzebu, wciąż myślałem o trafności słynnego cytatu z „Folwarku zwierzęcego” Orwella: „Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów naświnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim”. Obserwując pochówek Jaruzelskiego, trudno było się połapać, kto jest aparatczykiem komunistycznym, a kto przedstawicielem władz III RP.

Prawdziwi bohaterowie

Skąd jednak tak agresywna postawa „elit” III RP wobec ludzi, którzy powiedzieli „dość!” i poszli na Powązki protestować przeciw honorowemu pogrzebowi Wojciecha Jaruzelskiego? Uczestnicy pokłonu oddanego tchórzowi, jakim tak naprawdę przez całe życie był Jaruzel, sami najczęściej są tchórzami i to właśnie dlatego tak bardzo przerazili się protestujących ludzi, szczególnie rodzin ofiar tego dyktatora. Do głowy im nie przyszło, że w tym nowym PRL‑u, w którym oni funkcjonują jako pany, poddani nie będą zajęci jedynie michą. Że nie będą stali, gdy to państwo oddaje cześć zbrodni, tylko prosto w twarz tym „elitom” i przedstawicielom Wojska Polskiego, którzy na polecenie ministra Tomasza Siemoniaka, zdradzili swój mundur, krzykną: zdrada i hańba. To ci zwykli Polacy, uznani przez jednego z ministrów obecnego rządu za „bydło”, zapiszą się w historii jako bohaterowie, o czym „elita” III RP wie doskonale. Ale usiłuje odsunąć jak najdalej w czasie tę chwilę, manipulując językiem, przekazem i obrażając tych, którzy chcą normalnego państwa.
 
 
Tekst w całości ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Samuel Pereira