Już za kilka dni ulicami Warszawy przejdzie odbędzie się największe wydarzenie patriotyczne w Polsce. Mowa oczywiście o Marszu Niepodległości, który co roku, spotyka się z krytyką ze strony środowisk liberalno-lewicowych. Do blokowania tegorocznej edycji swoją "cegiełkę" dorzucił Facebook. "Jeżeli platforma będzie kontynuować działania, tegoroczne wydarzenie może być zagrożone finansowo" - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz. Zdradza nam również, kiedy stowarzyszenie postanowi wyciągnąć konsekwencje wobec Rafała Trzaskowskiego.
To, że wolność słowa na Facebooku, często kończy się w momencie, gdy ktoś wygłasza konserwatywne poglądy, wiadomo nie od dziś. Swoje konta na platformie stracili liczni dziennikarze oraz m.in. były prezydent USA Donald Trump. W omawianym przypadku jednak, internetowy moloch przystąpił do działań mających wpływ na realizację wydarzenia zrzeszającego setki tysięcy polskich patriotów. Mianowicie, zarząd platformy usunął reklamy promujące wsparcie Marszu Niepodległości. Poinformował o tym na Twitterze Robert Bąkiewicz.
Facebook właśnie usunął wszystkie nasze reklamy promujące wsparcie na rzecz Marszu Niepodległości. Jeśli na pohybel Zuckerbergowi macie ochotę dołożyć swoją symboliczną cegiełkę, to zachęcam. MN organizujemy tylko z Waszych darowizn.
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) November 7, 2022
LINK: https://t.co/FB7NQkHhya pic.twitter.com/7BpUy4ceae
W rozmowie z Niezalezna.pl Robert Bąkiewicz potwierdził, że to nie pierwsza tego typu "blokada" ze strony platformy. W 2016 roku doszło do usunięcia fanpage'u Marszu Niepodległości zaraz po sukcesie wydarzenia, które sprawnie obiegło media. Jak zdradza prezes stowarzyszenia, "w tym momencie strona ma "shadowbana", co oznacza, że liczba wyświetleń jest znacząco ograniczona".
Bąkiewicz przyznaje, że na ten moment, blokada reklam na Facebooku została zdjęta. W momencie, gdy do Marszu zostało zaledwie kilka dni, wyłącznie możliwości promocji wydarzenia, to ogromny cios. Ponadto, organizatorzy spodziewają się, że platforma ponowi swoje działania.
"Facebook wielokrotnie pokazywał, że strony organizacji narodowych, patriotycznych, katolickich, były wielokrotnie usuwane i blokowane. Jesteśmy na to przygotowani, natomiast też wielokrotnie podnosiliśmy temat, że chcielibyśmy prosić organy państwa, żeby tą sprawę w Polsce uregulowały. Nie dość, że podmiot gospodarczy, jakim jest Meta, zarabia w tej chwili na polskich odbiorcach, to jeszcze zupełnie nie przestrzega polskiego prawa"
- podkreślił Bąkiewicz.
Prezes stowarzyszenia stwierdził, że takie działania znacznie utrudnią pracę organizatorom, ale i przede wszystkim przyszłym uczestnikom. Zwrócił uwagę, że ewentualne blokowanie postów przez Facebooka może skutkować niedoinformowaniem. Chodzi nawet o czysto techniczne tematy, takie jak godziny wydarzenia, czy chociażby dostępne miejsca parkingowe. Jednak, to nie koniec komplikacji.
W rozmowie z naszym portale Robert Bąkiewicz zdradza, że organizatorzy zdecydowali się na korzystanie z promocji na Facebooku ze względu na to, iż w tym roku wydarzenie "jest na sporym debecie". Co więc, jeżeli platforma będzie kontynuować blokowanie promocji wsparcia?
"Będzie zagrożenie dotyczące finansowania tego wydarzenia. Marsz Niepodległości jest finansowany z darów od darczyńców, od naszych sympatyków. My wciąż jesteśmy w trakcie wzbierania. Za pomocą Facebooka chcieliśmy podnieść skuteczność docierania z tą informacją do naszych sympatyków, żeby wsparli to wydarzenie"
- wyjaśnia Robert Bąkiewicz.
Przypomnijmy, że stowarzyszenie Marsz Niepodległości zapowiedziało pozew wobec Rafała Trzaskowskiego. Chodzi o zadośćuczynienie za blokowanie wydarzenia Marsz Niepodległości w 2021 roku. Stawką pozwu ma być ma być pół miliona złotych. W rozmowie z naszym portalem, Bąkiewicz powiedział, że rozwoju sprawy możemy spodziewać się lada moment.
"Będziemy składać ten pozew już po Marszu Niepodległości. Z oczywistych względów, jesteśmy obecnie zaangażowani w tę organizację. Po wydarzeniu, taki pozew zostanie złożony"
- powiedział. Jak podkreślił, "prezydent Trzaskowski, tak jak wcześniej pani Hanna Gromkiewicz-Waltz wielokrotnie w tej sprawie łamali prawo".
"Nie ma to żadnych podstaw ani prawnych, ani zwiększania bezpieczeństwa. Wręcz odwrotnie, zmniejsza się poziom bezpieczeństwa, faworyzuje się pewne grupy sporu ideowego, czy politycznego, a utrudnia się wolność do zgromadzeń. Tak po prostu nie może być"
- przekazał.