Telewizja Polska przejęta przez nominatów Bartłomieja Sienkiewicza chciała pozwać Telewizję Republika za naruszenie praw autorskich do programu "Jedziemy". Pozew został złożony w Sądzie Okręgowym w Warszawie, ale został... zwrócony. Dlaczego? Sąd uznał, że powództwo wytoczył... nieistniejący podmiot, bo nie ma czegoś takiego, jak "TVP w likwidacji", a jest jedynie TVP. Do tego doszły dwa inne kompromitujące błędy, które sprawiły, że pozew nadawał się jedynie do odesłania.
Wiceszef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Marcin Tulicki skomentował to w Telewizji Republika.
Nie jestem tą decyzją zaskoczony, bo bardzo dobrze pamiętam orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. To orzeczenie było jasne, że zmiany w mediach publicznych bez ustawy, ścieżki legislacyjnej, podpisu prezydenta - po prostu nie są możliwe. A więc również postawienie TVP w stan likwidacji
– powiedział Tulicki.
- Cały czas ppłk Sienkiewicz i "likwidator" twierdzą, że są w prawie, ale tylko oni tak uważają - zwrócił uwagę wiceszef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
Tulicki zwrócił uwagę na ogromny spadek oglądalności w TVP. Powiedział, że w każdej normalnej firmie menadżer, który zanotowałby tak fatalne wyniki, zostałby natychmiast wyrzucony. O co więc chodziło?
- Chodziło oczywiście o to, żeby przejąć Telewizję Polską, na siłę, tu i teraz. Tak, żeby nie patrzyły one na ręce Tuskowi i jego ekipie. To, co zrobił Sienkiewicz i to co robi Bodnar, to również nie jest zgodne z prawem. To łamie prawo, łamie konstytucję - podkreślił Tulicki w rozmowie z Telewizją Republika. Pytany, kto powinien zapłacić za straty, wicedyrektor TAI wskazał obecnie zarządzających telewizją publiczną.