Naklejka "Gazety Polskiej" jest protestem przeciwko cenzurze i nietolerancji również wobec osób homoseksualnych, ponieważ filozofia LGBT jest próbą narzucenia wszystkim ideologii, pewnego toku myślenia. Ten problem jest poważny - mówił w programie Michała Rachonia na antenie Polskiego Radia 24 redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
Zaczęło się od zamieszczonej w mediach społecznościowych "Gazety Polskiej" informacji o tym, że w najbliższym numerze - w kioskach od 24 lipca - dodatkiem do gazety będzie naklejka "Strefa Wolna od LGBT" z przekreślonym tęczowym symbolem, którym często posługują się homoseksualiści, transwestyci i biseksualiści, domagający się m.in. wprowadzenia „małżeństw” jednopłciowych. Nalepka to znak sprzeciwu nie wobec konkretnych osób, ale wobec radykalnie lewicowej ideologii godzącej w rodzinę i wartości, na których od wieków opiera się europejska cywilizacja.
Cała akcja wywołała paniczną wręcz reakcję środowisk lewicowych i części polityków.
Do tego faktu odniósł się na antenie Polskiego Radia 24 redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
- Naklejka "Gazety Polskiej" jest protestem przeciwko cenzurze i nietolerancji również wobec osób homoseksualnych, ponieważ filozofia LGBT jest próbą narzucenia wszystkim ideologii, pewnego toku myślenia. Ten problem jest poważny
- mówił w programie Michała Rachonia.
Zdaniem Sakiewicza "cenzura w Polsce poszła za daleko".
Ludzie są wyrzucani z pracy za poglądy i skazywani za to, że ktoś nie chce drukować ulotek LGBT. Jeden z tych, którzy zlecili druk, sam siebie określa jako pedofil, a drukarz, który odmówił tej organizacji, został za to skazany
- przypomniał.
Podkreślił również, że "Gazeta Polska" stanęła po stronie większości.
Stanęliśmy po stronie zdecydowanej większości, która nie chce narzucania ideologii LGBT. Większość homoseksualistów nie zostało zapytanych o zdanie, czy chcą być wrzuceni do jednego wora z osobami, które chodzą na marsze równości
- powiedział i odniósł się do wczorajszej publikacji portalu Niezależna.pl, w której informowaliśmy o stanowisku pewnego youtubera, zdeklarowanego homoseksualisty niechcącego być kojarzonym z marszami równości.
Bardzo poważnym nadużyciem jest to, że określenie LGBT zaczyna być tożsame z narodem czy społecznością. Otóż nie ma nawet takiej mniejszości jak LGBT. Istnieją różne mniejszości seksualne, które od siebie się różnią i nie mają ochoty być w jednej grupie
- dodał Tomasz Sakiewicz.
Jak zaznaczył, LGBT "próbuje narzucić jeden rodzaj filozofii i zabierać prawo do swobodnego wyboru."
W tej chwili zaczyna się to coraz bardziej kojarzyć z sierpem i młotem, a nie z tolerancją. Komuniści też startowali z projektu: równość, wolność, tolerancja
- mówił wskazując, iż "ustroje totalitarne cechowała próba narzucenia swoich poglądów" - Robili to tak, że człowiek musiał być tolerancyjny na ich sposób albo czekała go śmierć. LGBT idzie dokładnie w tym kierunku. Mamy już represje, które polegają na wykluczeniu i wyrzucaniu z pracy - wykazywał.
Pytany był również o Marsz Równości, który przeszedł w sobotę po południu ulicami Białegostoku pod hasłem „Białystok domem dla wszystkich”. Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa.
Polacy mają ogromną potrzebę wolności i każda próba narzucania nam jakiejkolwiek ideologii kończy się źle. Będzie rósł bunt i sprzeciw, chodzi tylko o to, żeby nie miały miejsca takie katastrofy jak w Białymstoku, gdzie prezydent z PO wydał w jednym miejscu zgodę zarówno na spotkanie kiboli i marsz LGBT. To jest decyzja skrajnie niezrozumiała i musiało się coś takiego zdarzyć
- ocenił Sakiewicz.