Zrobiliśmy wszystko, żeby obronić polską suwerenność. Dzisiaj jest ona lepiej chroniona niż przed porozumieniem – mówi wicepremier Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, w rozmowie z Katarzyną Gójską i Tomaszem Sakiewiczem. Cała rozmowa z prezesem PiS ukaże się w najnowszym numerze "Gazety Polskiej" dostępnym od najbliższej środy.
Panie Premierze, w jakim stopniu porozumienie dotyczące budżetu i koronafunduszu zabezpiecza naszą suwerenność?
Opiszę tę sytuację obrazowo: udało się uzyskać narzędzia, które sprawią, iż dalsze zabezpieczanie naszej suwerenności będzie nieporównywalnie skuteczniejsze, niż byłoby bez tego porozumienia. A dodatkowo proszę pamiętać, że utrzymaliśmy fundusze, które w tej perspektywie budżetowej są dla naszego kraju niezwykle korzystne. Powiem zupełnie szczerze – udało się zdobyć wszystko, co było teraz do zdobycia możliwe, by z jednej strony zabezpieczyć pozycję naszego kraju wewnątrz Wspólnoty, a z drugiej – wzmocnić polski budżet, polską gospodarkę potężnym zastrzykiem pieniędzy.
Pojawiają się głosy, również z obozu Zjednoczonej Prawicy, że trzeba było domagać się wycofania rozporządzenia wprowadzającego mechanizm oceny praworządności.
Niestety, wszyscy, którzy tę opinię formułują, zdają się nie rozumieć, że nawet gdyby ten mechanizm został wykreślony, cofnięty, to za kilka miesięcy mógłby zostać wprowadzony ponownie i wówczas nie mielibyśmy żadnej możliwości zablokowania go. Przypominam, że wystarczyłaby do tego większość kwalifikowana, a ta by się znalazła. Jeszcze raz powtarzam – to, co udało się wynegocjować, najbardziej zabezpiecza nasze interesy. Ktoś oczywiście mógłby powiedzieć, że wtedy złapalibyśmy ich na kłamstwie. Ale co to dla nas za interes? Co to za odkrycie, że w ramach Unii dochodzi do oszukiwania partnerów negocjacyjnych?
A jeśli jednak zostaliśmy oszukani i unijna większość za chwilę będzie łamała zawarte właśnie porozumienie?
Bierzemy to pod uwagę, przecież nie jesteśmy naiwni. I właśnie dlatego uważam, że ustalenia dają nam silne argumenty w walce o nasze interesy. A jeśli nasi partnerzy dotrzymają słowa, to tym lepiej, bo wówczas okaże się, iż wygraliśmy wszystko, co było do wygrania.
Czyli uzbrojeni w to porozumienie będziemy trudniejsi do ogrania w kolejnych przesileniach unijnych?
Dokładnie tak. To porozumienie jest jak szabla, której w razie ataku na nas będziemy mogli użyć. Gdybyśmy go nie wynegocjowali, nie doprowadzili do tak precyzyjnego opisania efektów naszych ustaleń, wówczas bylibyśmy nieporównywalnie mniej skuteczni. Proszę pamiętać, że my wciąż mamy kontrolę nad sytuacją. Komisja Europejska wywiązała się ze swojego zobowiązania i zatwierdziła wytyczne – słowo w słowo – które zostały wynegocjowane. Teraz Sejm będzie mógł zapalić zielone światło dla powołania tzw. koronafunduszu.
Panie Premierze, sęk w tym, że od jakiegoś czasu praworządność w działaniu instytucji unijnych jest dość wątpliwa. Łamane są traktaty, ustalenia, dobre obyczaje. Unia nie jest najbardziej wiarygodną instytucją.
Podzielam tę opinię. Ale każdy racjonalnie myślący człowiek przyzna, że w takiej sytuacji lepiej mieć oręż do obrony niż pozostać bez niego. Wynegocjowane porozumienie jest tym orężem.
A jak Pan Premier ocenia stabilność większości rządzącej?
Liczę na to, że zwyciężą rozsądek i troska o interes Polski. Jesteśmy szerokim obozem politycznym, nie jest tajemnicą, że w ramach Zjednoczonej Prawicy są ugrupowania niekiedy znacznie się różniące, ale mimo wszystko zdające sobie sprawę z tego, iż to ta większość rządowa jest w stanie najskuteczniej reformować nasz kraj, rozwijać go i bronić jego suwerenności. Jaka Unia jest, każdy widzi, ale nasza formacja jako jedyna jest w stanie w tych skrajnie trudnych i nieuczciwych warunkach bronić interesu Polski. Co by było, gdyby na naszym miejscu był rząd Koalicji Obywatelskiej? Zgodziliby się na wszystko. Bez tego rządu nie ma możliwości obrony naszej suwerenności, bo nikt inny nie użyje tych narzędzi, tej szabli, którą dostaliśmy.