GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

500 złotych, żeby "nie wyglądał jak Frankenstein". NOWY ŚWIADEK o sytuacji w szpitalu w Zdunowie!

W najnowszym numerze "Gazety Polskiej" - wstrząsająca relacja świadka, który miał wręczyć pieniądze za zszycie rany operacyjnej w taki sposób, by wyglądało to jak najbardziej estetycznie. Ordynatorem oddziału, na którym miało to miejsce, był wówczas dr Tomasz Grodzki. Pan Marek ujawnia kulisy swojego pobytu w szpitalu.

Brama szpitala w Szczecinie-Zdunowie
Brama szpitala w Szczecinie-Zdunowie
By Kapitel - Praca własna, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=11432833

Pan Marek przebywał prawie dwa miesiące na oddziale torakochirurgii szpitala w Szczecinie-Zdunowie, gdzie ordynatorem był dr Tomasz Grodzki. Za to, by po operacji szyto mu ranę tak, żeby „nie wyglądał jak Frankenstein”, zapłacił 500 złotych. O żadnej fundacji nie było mowy. Według niego za pieniądze można tam było sobie kupić lepszą opiekę, załatwić przyjęcie do szpitala, a także mieć szpitalną salę tylko dla siebie.

W szpitalu pan Marek miał dużo czasu i rozmawiał zarówno z pielęgniarkami, jak i z pacjentami.

– W rozmowach padały pytania, czy już coś zapłaciłem

– mówi.

– Tłumaczyłem, że chyba nie ma takiej potrzeby, bo jestem przecież ze skierowania z innego szpitala. Ale pielęgniarki uświadamiały mi: „Człowieku, jak nie dasz, to podejdą do ciebie jak w fabryce na taśmie”.  Mówiono, że jak zapłacę, to będę miał lepszą opiekę. Co więcej, rana pooperacyjna zostanie elegancko zaszyta szwem kosmetycznym, żebym nie wyglądał potem jak Frankenstein.

Jak mówi pan Marek, od pielęgniarek dowiedział się, że pieniądze trzeba zapłacić ordynatorowi.

– Od razu usłyszałem, że jest to 500 złotych

– dodaje.

– To był rok 1995 i w obiegu były jeszcze stare i nowe pieniądze. Dzień przed operacją dyżur miała doktor S., po wieczornym obchodzie poprosiłem ją o rozmowę. Pani doktor przyjęła mnie w gabinecie Grodzkiego. Wręczyłem jej 500 złotych i poprosiłem, żeby założono mi szew kosmetyczny, żebym nie musiał się wstydzić, jak rozbiorę się na plaży. Pani doktor schowała pieniądze do szuflady. Nie było wtedy mowy o żadnej fundacji, nie dostałem też żadnego pokwitowania.

Cały tekst Tomasza Duklanowskiego i Adriana Stankowskiego, a w nim również o nietypowej operacji, jakiej miał podjąć się profesor Grodzki oraz o rodzinie "Króla Cyganów", która klepała ordynatora po plecach, przeczytacie w najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej" - w kioskach już od środy, 22 stycznia. 

 



Źródło: "Gazeta Polska"

#Tomasz Grodzki #Gazeta Polska

Tomasz Duklanowski,Adrian Stankowski