Oczywiście minie trochę czasu, zanim ta machina administracyjna zacznie być skuteczna. Już wiemy, że wizje ekologów na temat tego, jak naturalne biegi rzek i retencja wykonywana przez bobry uchronią nas przed suszą, to całkowity kapiszon. Bobrów mamy najwięcej w historii, a stany suszy są równie rekordowe. Podobnie pękła bańka o tym, że naturalne rozlewiska to najlepszy sposób retencji. Tymczasem bagna biebrzańskie wyschły na wiór… Trzeba więc działać i budować. Polska na dzisiaj może gromadzić 3,6 mld m sześc. wody w zbiornikach retencyjnych. To zdecydowanie za mało, a wynik powinien być cztery razy wyższy, aby myśleć o efektywnym z punktu widzenia potrzeb rolnictwa i przemysłu zarządzaniu wodą. Czas przestać słuchać pseudoekspertów i zrobić to, o czym już dawno pomyślano na Zachodzie.