Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Czarnecki: Państwo polskie pokazało, że istnieje i potrafi działać w sytuacjach kryzysowych

O tym, jak może rozwijać się Polska, jak wygląda praca europarlamentu w dobie pandemii, i o naszych relacjach z Unią mówi europoseł Ryszard Czarnecki. "Jestem dumny jako Polak, bo dzięki zdroworozsądkowej polityce rządu wylądowaliśmy dość miękko w wymiarze gospodarczym" - przekonuje polityk w rozmowie z Januszem Wolniakiem.

fot. Krystian Maj/KPRM


Czego życzyłby Pan sobie, naszemu regionowi i Polsce w nowym roku?

Zacznę od Polski, bo ojczyzna jest najważniejsza. Chciałbym, abyśmy dali sobie radę z największą zarazą naszego wieku. Na razie Polska na tle krajów europejskich wypada bardzo dobrze. Nasze społeczeństwo jest dużo bardziej zdyscyplinowane niż u naszych bliższych i dalszych sąsiadów, ale przed nami jeszcze długa walka. Życzę nam też, żeby Polska rosła w wymiarze gospodarczym i odgrywała coraz ważniejszą rolę w polityce międzynarodowej, żeby w coraz większym stopniu stawała się krajem narodowej solidarności oraz sprawiedliwości społecznej. Regionowi życzę, żeby miał reprezentantów, którzy myślą w kategoriach interesów państwowych, a nie tylko partykularnych, i aby obecna koalicja w sejmiku przetrwała, bo myślę, że nie ma dla niej lepszej alternatywy. Chciałbym też, żeby w większej mierze zwracano uwagę na polską tradycję Dolnego Śląska, a nie tylko eksponowano tradycje obce, bo przecież w ostatnim tysiącleciu region był najdłużej pod polskim panowaniem. Sobie życzyłbym dalej być tym europosłem, który ma najwięcej raportów (sprawozdań) ze wszystkich eurodeputowanych, nie tylko z Polski, ale też z Europy. Chciałbym też jako współkierujący Polskim Związkiem Piłki Siatkowej móc się cieszyć ze złotego medalu polskich siatkarzy na igrzyskach w Tokio.

Jak wygląda praca Parlamentu Europejskiego w dobie pandemii? 

W tej chwili 80 proc. naszych asystentów pracuje zdalnie. Są regulacje mówiące o tym, że w budynku może przebywać najwyżej jeden asystent na biuro. Podczas ostatnich obrad przemawiałem z Polski, tak jak moi koledzy z innych krajów ze swoich biur i mieszkań. Na sali podczas posiedzeń może być tylko jeden poseł, który przewodniczy obradom, reszta przemawia zdalnie, co oczywiście bardzo komplikuje pracę europarlamentu. Wstrzymane są wszystkie wyjazdy zagraniczne, a mieliśmy jechać z Komisją Petycji, której jestem wiceprzewodniczącym, kontrolować niemieckie Jugendamty. Tam dochodzi do zabraniania polskim dzieciom mówienia po polsku i zabierania ich polskim rodzinom. Teraz Parlament Europejski jest opustoszały, bo są duże trudności przy wjeździe do Królestwa Belgii drogą lotniczą.

Proszę wyjaśnić, dlaczego akcja szczepień, koordynowana przez Unię, przebiega w tak różny sposób i rodzi wiele kontrowersji?

Zwracam uwagę na głosy w mediach niemieckich, które oskarżają ministrów zdrowia Niemiec, Francji, Włoch i Holandii, że wymusili na UE koordynację szczepień. Unia zarządza kryzysem związanym z pandemią dużo gorzej niż państwa narodowe. Najlepiej radziły sobie Polska, Dania i Czechy. Niestety Unia Europejska nie zdała egzaminu podczas pierwszej fali pandemii, a jeśli chodzi o szczepionki, również jest z tym wielki problem. Taki przykład: w porównywalnym czasie w Polsce zaszczepiło się ponad sto tysięcy osób, a we Francji parę tysięcy.

Z jakim potencjałem Polska weszła w nowy rok, porównując ją do innych krajów Unii?

Jestem dumny jako Polak, bo dzięki zdroworozsądkowej polityce rządu wylądowaliśmy dość miękko w wymiarze gospodarczym. Biorąc pod uwagę skalę PKB, to Polska pomogła o wiele bardziej rodzimym firmom niż np. Niemcy swoim przedsiębiorstwom. Państwo polskie pokazało, że istnieje, że nie abdykowało, że potrafi działać w sytuacjach kryzysowych niczym straż pożarna. Jeśli chodzi o kwestie samego zwalczania pandemii, to też jesteśmy w samej czołówce. Oczywiście zdarzają się skandale, jak ten, że pani Janda z innymi celebrytami szczepili się bez kolejki.

Czy w tym roku nasz kraj znów będzie atakowany w kontekście tzw. praworządności?

Jasne, że tak. Musimy zrozumieć wreszcie, że Unia nas nie karci za realne winy, tylko za urojone. Tu nie chodzi o kwestie praworządności, tak jak nie chodziło o Trybunał Konstytucyjny czy Puszczę Białowieską i kornika drukarza, media czy inne rzeczy. To był pretekst, by ograniczyć ekonomiczną i polityczną konkurencyjność Polski. Inne kraje z niepokojem obserwują wzrost siły polskiego państwa i próbują znaleźć instrumenty – takie jak stawianie nas do kąta za reformę wymiaru sprawiedliwości – by zmniejszyć międzynarodowe oddziaływanie Polski i naszą siłę. Jeśli atakuje nas czeska komisarz Věra Jourová, to popatrzmy, jakie jest tego drugie dno. To osoba mianowana przez czeski rząd, który ma olbrzymie kłopoty, bo jego premier jest oskarżany, że należące do niego firmy biorą z Unii Europejskiej olbrzymie pieniądze. Trwa śledztwo w tej sprawie. Siłą rzeczy Jourová chce odwrócić uwagę od swojego kraju, żeby mówiono tylko o Polsce i Węgrzech. Z kolei jeśli atakuje nas holenderski komisarz Frans Timmermans, to naprawdę nie traktujmy tego jako wypowiedzi w imieniu Unii Europejskiej, bo atakuje nas przedstawiciel kraju, który ma największą ulgę w składce członkowskiej do Brukseli, a przecież premier Morawiecki w swoim planie reformy UE głosił, że trzeba takie przywileje, ulgi, rabaty zlikwidować.

Jakie korzyści z przyjęcia unijnego budżetu może mieć nasz region?

Nasz region jest częścią Polski, a Polska otrzyma największe w historii pieniądze z Brukseli. Ale już pod koniec dekady nasza składka będzie wyższa niż to, co otrzymamy na unijne projekty. Polska będzie więc pod koniec tej dekady sponsorem UE. Na razie od sprawności samorządów na Dolnym Śląsku będzie zależało to, czy potrafią unijne środki wykorzystać nie gorzej niż do tej pory.

Jak ocenia Pan politykę prowadzoną przez polskie samorządy?

Nie ukrywam mojego sceptycyzmu co do funkcjonowania powiatów i starostw. Samorządy dużych miast są ogarnięte czymś na kształt schizofrenii, bo włodarze aglomeracji angażują się w walkę z rządem i tym samym swoich mieszkańców traktują trochę instrumentalnie, a publicznie przedstawiają się jako apolityczni. Ponadto samorządy uważają, że rząd rzekomo ingeruje w ich kompetencje, ich niezależność, a z drugiej strony rząd jest krytykowany za to, że daje za mało pieniędzy. Jak ktoś daje, to ma przecież wpływ. To schizofrenia polityczna. Zwracam uwagę, że najwięcej jest w Polsce małych apolitycznych samorządów, a to oznacza, że wyborcy, którzy głosują na Prawo i Sprawiedliwość wyborach prezydenckich i parlamentarnych, w wyborach lokalnych mają inne preferencje. Można postawić pytanie, czy jest to kwestia słabości struktur PiS, czy zdrowego rozsądku wyborców, którzy nie chcą upartyjnienia samorządów, ale chcą rządów PiS w Warszawie.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Janusz Wolniak