Przez cały weekend w mediach społecznościowych straszyły zdjęcia wszelkiej maści celebrytów, ale i polityków, czy zwykłych Polaków, jedzących banany. Wszystko to... w imię sztuki. Choć dyrektor Muzeum Narodowego Jerzy Miziołek oznajmił, że prace Natalii LL i Katarzyny Kozyry, o które rozpętała się burza, wracają do galerii, to przed budynkiem odbył się dziś bananowy protest. I na nic kolejne oświadczenia ministerstwa kultury - zjadacze bananów twierdzą i tak, że to minister Piotr Gliński decydował o usunięciu tych postępowych prac z galerii.
Z Galerii Sztuki XX i XXI Wieku w Muzeum Narodowym w Warszawie zniknęły w piątek dwie instalacje wideo - autorstwa Natalii LL "Sztuka konsumpcyjna" z 1972 r. i Katarzyny Kozyry "Pojawienie się Lou Salome" z 2005 r. Usunięcie prac z muzeum nakazał dyrektor placówki prof. Jerzy Miziołek, który tłumaczył, że dzieła te "rozpraszały młodzież", a muzeum otrzymywało skargi od niezadowolonych gości.
Mimo wszystko dyrektor Muzeum Narodowego zdecydował, że prace wrócą do galerii do czasu, gdy nastąpi zmiana w aranżacji przestrzeni.
"Mając na uwadze fakt, że ogromna liczba wybitnych dzieł sztuki, zwłaszcza polskiej, znajduje się w magazynach, w jednym z punktów programu funkcjonowania MNW, przedłożonego w listopadzie 2018 r. w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zobowiązałem się do wprowadzenia koncepcji wymiany dzieł eksponowanych w Galerii Sztuki XX i XXI Wieku co pół roku, aby zapoznać publiczność z bogatymi zbiorami sztuki nowoczesnej MNW"
- wyjaśnił prof. Miziołek w oświadczeniu.
Dyrektor MNW podkreślił, że jego wypowiedź, cytowana w mediach, została opublikowana bez autoryzacji.
"W sprawie reorganizacji Galerii Sztuki XX i XXI Wieku nie byłem wzywany do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a wszystkie decyzje podjąłem osobiście, po konsultacjach ze specjalistami zajmujących się sztuką XX i XXI wieku. W związku z zaistniałą sytuacją podjąłem decyzję o dalszym eksponowaniu ww. dzieł do dnia rozpoczęcia prac rearanżacyjnych"
- poinformował.
Po raz kolejny w sprawie oświadczenie wydało też ministerstwo kultury, które przez sympatyków opozycji oskarżane jest o wymuszenie na dyrekcji muzeum usunięcia instalacji.
"Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jeszcze raz informuje – w związku z pojawiającymi się i powielanymi w przestrzeni publicznej nieprawdziwymi informacjami - że dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie nie był wzywany do ministerstwa w sprawie reorganizacji Galerii Sztuki XX i XXI Wieku, co zresztą sam przyznaje w wydanym dzisiaj oświadczeniu. Sprawa ta nie była również przedmiotem zainteresowania kierownictwa MKiDN"
- zaznacza resort kultury.
Dla "bananowych wojowników" oba oświadczenia, to wystraszona reakcja na odzew społeczeństwa. Niezaspokojeni i wciąż oburzeni rzekomą cenzurą sztuki ruszyli przed Muzeum Narodowe, by protestować. Oczywiście jedząc banany...
Bananowy protest. ? ? pic.twitter.com/SeKugReV4T
— Adalbert (@AdalbertusZet) 29 kwietnia 2019
Warszawskie Małpy zakończyły protest pod #muzeumnarodowe pic.twitter.com/eKa9Kw4GzM
— Prawa strona ?? (@PrawyPopulista) 29 kwietnia 2019
Na proteście nie zabrakło też tęczowych flag i dziennikarza "Gazety Wyborczej".
To chyba najfajniejszy protest, w jakim ostatnio brałem udział. Jemy banany. pic.twitter.com/NAR3Tzzd8X
— Wojciech Karpieszuk (@WKarpieszuk) 29 kwietnia 2019
Jeść banana poszła też posłanka PO-KO Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Nieważne czy chodzi o palenie książek, czy zdejmowanie ze ściany dzieł sztuki, o prawa obywateli trzeba walczyć codziennie, dlatego dziś tu jestem.
— Kamila Gasiuk-Pihowicz (@Gasiuk_Pihowicz) 29 kwietnia 2019
Sztuki dużego formatu boją się tylko ludzie mali, najbardziej boją się śmieszności. Dziś pośliznęli się na bananie.#BananowyProtest pic.twitter.com/AEB2C2n1bd