Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Kultura i Historia

Pomnik Grunwaldzkiej Wiktorii

Bitwa pod Grunwaldem stała się dla Polaków symbolem nie tylko z racji jej bezpośredniej wagi dla wydarzeń w Polsce Jagiellonów w pierwszej połowie wieku XV, ale też z racji tego, jakie niosła za sobą wartości i konteksty. Wiktoria wojsk polskich i litewskich na polach Grunwaldu stanowiła pokaz mocy tworzącej się wówczas Rzeczypospolitej dwóch (a potem trzech) narodów przeciwko żywiołowi niemieckiemu. Zakon Krzyżacki był emanacją tego wszystkiego, co oznaczało nacisk polityczno-militarno-cywilizacyjny, którego celem miało być podporządkowanie, wasalizacja Polski względem Niemiec. To dlatego w trakcie zaborów rocznice Grunwaldu czczono szczególnie mocno i uroczyście. W równą, pięćsetletnią rocznicę zwycięstwa, za sprawą Ignacego Jana Paderewskiego, odsłonięto w Krakowie pomnik Grunwaldzki.

Paderewski już jako „dzieciak z Kuryłówki” marzył o tym, żeby w przyszłości działać na rzecz ojczyzny. Stało się to możliwe, gdy uzyskał status niezależnego, znanego i lubianego artysty. Okazało się, że nie tylko przez wymowę komponowanych dzieł (Manru czy Symfonia) można taką misję ojczyźnianą pełnić – bo tych pól działania było więcej. Paderewski wspierał więc datkami różne stowarzyszenia patriotyczne, grupy, czy poszczególnych ludzi, którzy pracowali na rzec Polski. Sam cały czas czuł się ambasadorem sprawy polskiej. Każdy koncert, bal, czy możliwość wystąpienia publicznego wykorzystywał do tego, by wygłaszać mowy i oświadczenia dotyczące losu ojczyzny i nadziei na odzyskanie przez nią niepodległości. Gdy więc na horyzoncie pojawiła się data 15 lipca 1910 roku stało się oczywiste, że Paderewski, będący zresztą od dziecka pod dużym wrażeniem zwycięstwa pod Grunwaldem króla Jagiełły i księcia Witolda, uruchomi wyobraźnię, a potem rozpocznie działania, by tak równą rocznicę – pół tysiąca lat od rzucenia żywiołu niemieckiego na kolana – uświetnić czymś wyjątkowym.

Reklama

Marzenie moje się spełniło

W swoich wspomnieniach artysta tak opisał historię rodzenia się idei powstania pomnika upamiętniającego bitwę pod Grunwaldem:

Byłem zaledwie dziesięcioletnim chłopcem, gdy po raz pierwszy przeczytałem o bitwie pod Grunwaldem. (…)Reakcja moja na to historyczne wydarzenie była tak gorąca, że już wtedy pomyślałem: >>Jakże byłbym szczęśliwy, gdybym mógł uczcić to wspaniałe zwycięstwo – żyć tak długo, by stać się bogatym i móc uczcić pięćsetną rocznicę tej sławnej bitwy pomnikiem ku pamięci wielkich patriotów<<`. Od tej chwili mego dzieciństwa stało się to marzeniem mego życia i utkwiło na zawsze w sercu i myśli. W roku 1910 przyszła chwila urzeczywistnienia – i marzenie moje wreszcie się spełniło. Całe życie zbierałem na ten cel pieniądze, odkładając pewną część z każdej zarobionej sumy. Już w roku 1908 zamówiłem pomnik, postanowiłem jednak, że uroczystość odsłonięcia nastąpi w pięćsetną rocznicę – dnia 15 lipca 1910. Byłem tym bardzo przejęty i bardzo uszczęśliwiony.

Paderewski zamówił pomnik u utalentowanego, młodego rzeźbiarza polskiego, Antoniego Wiwulskiego, spotkanego w Paryżu, w roku 1908. Kompozytor tak zachwycił się jego pracami, iż zaprosił go do projektu, pomimo tego, iż był Wiwulski w Polsce praktycznie nieznany. Artysta pracował nad pomnikiem w szwajcarskiej oranżerii Paderewskiego w Morges.

Serce całej Polski

Gdzie jednak monument miał stanąć? Było oczywiste, iż z powodów politycznych nie mogło to nastąpić, ani w zaborze rosyjskim, ani pruskim. W grę wchodził jedynie zabór austriacki, w którym obowiązywała najszersza autonomia i w którym odbywały się czasem manifestacje patriotyczne z okazji ważnych rocznic – powstań czy uchwalenia Konstytucji 3 Maja etc. W dodatku, z racji oczywistych, Kraków jako miasto królewskie, stanowił najlepsze miejsce dla uczczenia zwycięstwa z epoki Jagiellonów. „Pragnąłem, aby to dzieło sztuki było w Krakowie, który jest sercem całej Polski, a którego piękność czuje się dopiero i ocenia należycie przypatrując się innym, obcym, chociażby bogatszym, ale nigdy nie piękniejszym lub droższym sercu miastom” – wspominał artysta. Spierano się natomiast o wybór konkretnego miejsca w mieście – proponowano zatem sam Wawel, plac św. Ducha, plac przed kościołem Bernardynów na Stradomiu, czy wreszcie plac Matejki, gdzie finalnie w końcu pomnik postawiono. Kamień węgielny wmurowano w kwietniu 1910 roku, zaś wiedząc, iż tematyka oraz forma mogą jednak budzić wątpliwości władz, pracowano w konspiracji. Większą część pomnika przygotowywano na podstawie odlewów zrobionych przez Wiwulskiego w Paryżu. Granit na cokół przywieziono ze Szwecji drogą morską i kolejową. Odlewy końcowe natomiast wykonano we Francji i przewieziono w warunkach konspiracyjnych kilkoma specjalnymi wagonami pod koniec czerwca 1910 roku.

Godnie uczcić pamięć

A gdy zbliżał się czas uroczystego odsłonięcia oraz obchodów jubileuszu zwycięstwa, Kraków ogarnęła gorąca atmosfera oczekiwania. Zewsząd ściągały tysiące ludzi. Polacy ze wszystkich stron świata – z Litwy, Ukrainy, czy z Ameryki. Pojawili się intelektualiści i zwykli chłopy, robotnicy i urzędnicy, arystokraci i wojskowi, Wszystko zaczęło się od uroczystej Mszy Świętej, odprawionej w Kościele Mariackim, w trakcie której kazanie wygłosił biskup Władysław Bandurski. Potem uformowała się olbrzymia, licząca 150 tys. osób manifestacja, która udała się w stronę placu Matejki. Chór odśpiewał „Bogurodzicę”. Co to był za moment! Dawna pieśń polska, ta sama, która na polach Grunwaldu brzmiała, huknęła znowu, 500 lat po bitwie, na krakowskim placu. Wreszcie na specjalną trybunkę wszedł Stanisław hr. Badeni, który dokonał uroczystego odsłonięcia pomnika.

Komitet Grunwaldzki wygłosił odezwę:

Nie mamy dzisiaj dostępu do pobojowiska, na którem przed pięciuset laty padła, u stóp Polski i Litwy, wszechmoc Krzyżackiego Zakonu (…) Nie jest nam dane, na polach Grunwaldu i Tannenbergu uczcić pamięć zwycięskich wodzów i twórców polsko-litewskiej unii. (…) Ale dla całego narodu otworem stoi Kraków, dawna siedziba zwycięzcy z pod Grunwaldu. Mamy dostęp do Wawelu, z którego Jagiełło ruszał na śmiertelny bój grunwaldzki i w którego katedrze, zwycięzcą wróciwszy, zawiesił zdobyte na wrogu proporce. W tej katedrze też spoczęły, jako relikwie narodowe, popioły Jadwigi i Jagiełły. Naród polski czuje się gospodarzem w tym Krakowie, w którym skupiały się polityczne myśli i kultura całej Polski, w najświetniejszej dobie jej rozwoju i potęgi państwowej. Tutaj więc, w starej Jagiellonów stolicy, ma Polska możność i płynący stąd obowiązek, godnie uczcić pamięć grunwaldzkiego zwycięstwa.

Sam Paderewski nie przemawiał długo, lecz jego słowa porwały tłum:

Dzieło, na które patrzymy, nie powstało z nienawiści. Zrodziła je miłość głęboka Ojczyzny nie tylko w jej minionej wielkości i dzisiejszej niemocy, lecz i w jej jasnej, silnej przyszłości… (…) Prastarej, ukochanej Stolicy naszej oddajemy to dzieło we władanie wieczyste. Do prześwietnej Rady stołecznego Grodu, do Jej dzielnego zasłużonego prezydenta, gorącą i usilną zanosimy prośbę, by nad tym pomnikiem zechcieli życzliwą i troskliwą rozciągnąć opiekę.

Zerwały się huraganowe brawa, okrzyki pełne entuzjazmu. Wielu ludzi roniło łzy. Płakał stojąc na matejkowym placu Władysław Reymont. Dzień się jeszcze nie skończył – trwały koncerty, uroczystości, wygłaszano mowy.

A Polacy oddychali głębiej, mocniej, jakby wspomnienie dawnego zwycięstwa nad potęgą niemiecką miało ich już za chwilę ponieść ku lepszej przyszłości. I faktycznie poniosło – oto bowiem osiem lat później Polska miała odzyskać niepodległość.

 

 

 

Źródło: tygodnik GP
Reklama