Jim Caviezel przygotowując się do swojej wielkiej roli w 2004 roku musiał pokonać wiele przeszkód i zmagać się z ogromnym cierpieniem fizycznym i psychicznym. Podczas sceny przedstawiającej Drogę Krzyżową w odtwórcę roli Jezusa uderzył piorun.
Amerykański aktor był typowany jako pewny odtwórca głównej roli w sequelu "Pasji" Mela Gibsona. Jednak pojawił się problem. Gdy Caviezel grał Jezusa miał 33 lata - tyle samo ile Chrystus w momencie śmierci. Kontynuacja ekranizacji miałaby zawierać trzy dni, które nastąpiły pomiędzy śmiercią a Zmartwychwstaniem. Jednak po przeszło dwóch dekadach od pierwszego filmu główny aktor ma już prawie 60 lat.
Zmiana w ostatniej chwili
Początkowo spekulowano, że jego postać zostałaby odmłodzona cyfrowo. Caviezel opowiadał jak przygotowuje się do roli - regularnie się modli i pości. Jednak reżyser zmienił zdanie - zmiany w wyglądzie byłyby zbyt dużym problemem.
Mel Gibson miał w ostatniej chwili zrezygnować z obsadzenia roli Jezusa Caviezelem. W październiku br. w Rzymie miały rozpocząć się zdjęcia do filmu. Jednak w Wiecznym Mieście Gibson zamiast kręcić pierwsze sceny prowadzi rozmowy z aktorami, którzy mieliby odegrać główną rolę. To oznacza, że produkcja może nie ruszyć zgodnie z przewidywanym planem i opóźni się.
Jak podaje portal filmweb.pl, pierwsza część "The Resurrection of the Christ" ma trafić do kin w Wielki Piątek, 26 marca 2027 roku. Premiera drugiej części będzie miała miejsce 40 dni później w dzień Wniebowstąpienia Pańskiego, 6 maja 2027 roku.