W pierwszych godzinach powstania listopadowego na warszawskich ulicach ginęli nie tylko rosyjscy żołnierze i policyjni szpicle. Z rąk młodych spiskowców życie stracili również polscy generałowie – zaprawieni w bojach podczas powstania kościuszkowskiego, wojen napoleońskich czy też zmagań z czasów Księstwa Warszawskiego. Po ponad piętnastu latach życia pod berłem kolejnych carów, wybrali lojalność wobec Rosji. Ów wybór oznaczał dla nich śmierć.
Noc z 29 na 30 listopada 1830 r., to jeden z najbardziej znanych, ale też i dramatycznych momentów naszej historii. Kiedy około 200 spiskowców ze Szkoły Podchorążych próbowało opanować Warszawę i tym samym rozpocząć wojnę o niepodległość, znaczna część elit politycznych i wojskowych Królestwa Polskiego jednoznacznie stanęła po stronie Rosji.
Miasto spało
„Starsi w narodzie” – jak o nich mówiono – doświadczeni i często zasłużeni dla ojczyzny politycy i wojskowi nie tylko nie chcieli stanąć na czele powstańczego zrywu, na co liczyli młodzi spiskowcy, ale też czynnie próbowali stłumić rodzący się bunt. Maurycy Mochnacki tak wspominał te chwile:
Jakby nic się nie stało, jakby nic stać się nie miało, tak głucha tak przerażająca cichość ogarnęła te okolice. Miasto spało! Cóż mogło bardziej zatrważać i jątrzyć tę młodzież? Zdawało jej się natenczas, że sama jedna powstała.
I choć ostatecznie jak wiemy Warszawiacy tłumnie przystąpili do spiskowców, to błagalne niekiedy prośby z ich strony o objęcie dowództwa przez doświadczonych generałów spotkały się z kategoryczną odmową. Zimny listopadowy poniedziałek zmienił się w gorący i krwawy. (...)
Około ósmej wieczorem spiskowcy w okolicach Placu Trzech Krzyży spotkali gen. Stanisława Potockiego, który jechał właśnie do księcia Konstantego, aby służyć mu swoją pomocą. Na prośby i błagania, aby ten zasłużony uczestnik insurekcji kościuszkowskiej i kampanii roku 1812 objął nad nimi komendę, młodzi podchorążowie usłyszeli „Dzieci, uspokójcie się”.
Gen. Stanisław Potocki
Zapadła cisza, a generał ruszył w swoją stronę. Zginął kilka godzin później na ul. Senatorskiej, gdzie wraz z innymi oficerami agitował za przerwaniem walki. Podobny los spotkał gen. Stanisława Trębickiego, adiutanta księcia Konstantego, który z jego rozkazu miał nadzór nad Szkołą Podchorążych.
Gen. Stanisław Trębicki
Młodzi prosili o przejęcie dowództwa. Bezskutecznie. Uprowadzony przez nich generał został zastrzelony na ulicy Senatorskiej, kiedy ponownie odmówił przejęcia dowództwa. Podchorążowie mieli od niego usłyszeć słowa: „Wy jesteście nikczemni, jesteście mordercami”...
Cały artykuł o generałach czasów Powstania Listopadowego i o pomniku ich upamiętniającym, który postawili Rosjanie na placu Saskim można przeczytać w najnowszym tygodniku Gazeta Polska.