W sobotę 3 lutego 2024 r. w „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst zatytułowany „IPN – ignorancja, propaganda, nuda. Naukowcy proponują radykalną reformę” napisany przez Barbarę Engelking, Andrzeja Friszkego, Dariusza Libionkę, Pawła Machcewicza, Krzysztofa Persaka, Dariusza Stolę i Rafała Wnuka.
"Cóż, treść artykułu i postawione w nim tezy nie zaskakują, kopiuj – wklej z wcześniejszych publikacji czy wpisów w mediach społecznościowych" napisał dr Rafał Leśkiewicz w artykule opublikowanym na stronie IPN-u. "W skrócie: IPN to samo zło, zideologizowana, pełna prawicowych szaleńców instytucja szastająca na prawo i lewo publicznymi pieniędzmi. Autorzy, wyszli z założenia, że manipulacje powtarzane z determinacją po wielokroć utrwalą się i staną się przyjmowaną bezrefleksyjnie prawdą, szczególnie przez tych, którzy nie znają specyfiki funkcjonowania Instytutu Pamięci Narodowej" - ocenił.
Następnie dr Leśkiewicz przeszedł do kontry, wypunktowując kłamstwa i przeinaczenia, powołując się na doświadczenie swojej pracy w IPN od 2011 roku. "Przede wszystkim zwrócę uwagę, że mimo zarzutów o upolitycznienie IPN przejawiających się wg autorów w podejmowanych projektach naukowych czy edukacyjnych nie udało się znaleźć żadnych, podkreślę, żadnych konkretnych przykładów tego typu działań. Dlaczego? Bo ich po prostu nie ma."
Jakie są inne tezy, zestawione z prawdą? Zobaczmy:
- wydawane są książki o charakterze "przyczynkarskim" - w rzeczywistości z wydawanych co roku ponad 300 tytułów najwięcej jest monografii
- bezsensownie wydane pieniądze na Kongres Pamięci Narodowej na który przyszli "wyłącznie pracownicy IPN i przedstawiciele instytucji współpracujących z Instytutem" - w rzeczywistości było tam ponad 17 000 osób!;
- z IPN odeszła część historyków - co jest naturalnym procesem (choćby z powodu starzenia się), a na ich miejsce przyszli nowi
- postulat "edukacja do likwidacji", likwidacja "największego pionu" - po pierwsze pien edukacyjny nie jest największy w IPN; po drugie warto zapytać, to po co wówczas będzie istniał Instytut?
- jako upolitycznienie wskazano udział pracowników IPN w ocenę projektów np. Ministerstwa Edukacji i Nauki - wskazano, że normalne jest przecież współpracowanie z ministerstwem osób o wysokich kompetencjach. I tu warto dodać, że jedną z nich jest np. współautor artykułu w GW prof. Paweł Machcewicz, były doradca Donalda Tuska, inną kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Zamościa, Agnieszka Jarczyńska. Oni też nie maja kompetencji?
- pozasłużbowa działalność pracowników jest "be" - a właściwie to czemu? Czemu fachowcy np. w dziedzinie badania rosyjskich wpływów mają się na ten temat nie wypowiadać medialnie? To kto ma prawo?
I tak dalej, jeszcze przez kilka akapitów. Całą "orkę" Leśkiewicza można przeczytać tutaj.