Świętujący bez oporów 9 maja w 2010 r. w Moskwie Dzień Zwycięstwa, w tym roku Bronisław Komorowski wymyślił świętowanie 8 maja. Dlaczego ta data - dokładnie nie wiadomo, ale Komorowski tłumaczy, że nie chce Rosji "popsuć jej święta", i dodaje "to nie nasze święto". Pięć lat temu mówił jednak co innego. Na spotkaniu w cztery oczy z prezydentem Rosji Komorowski chwalił się, że jego ojciec "ręka w rękę" z Armią Czerwoną zakończył wojnę 9 maja pod Dreznem.
Od roku obserwujemy woltę w sposobie mówienia przez władze PO-PSL i prezydenta Komorowskiego o Rosji. Po latach przekonywania nas o nowym rozdziale w relacjach polsko-rosyjskich, oburzaniu się na opozycję za krytykę Moskwy - teraz obóz rządzący próbuje nas przekonać, że zawsze ostrzegał Zachód przed naszym wschodnim sąsiadem.
Mało kto chce pamiętać, że gdy Jarosław Kaczyński pisał we wrześniu 2010 r., że
"neoimperialna polityka zagraniczna Moskwy nie budzi kontrreakcji ze strony największych politycznych rozgrywających w Europie i Ameryce" - ówczesny szef dyplomacji pytał "czy wziął leki".
Gdy prezes PiS ostrzegał, że "zacieśnianie bilateralnej współpracy największych państw europejskich z Rosją, podyktowane względami ekonomicznymi, niesie ze sobą poważne konsekwencje polityczne", w odpowiedzi kancelaria prezydenta Komorowskiego ogłosiła, że tezy te są "sprzeczne z polską racją stanu".
CZYTAJ WIĘCEJ: „Bezpieczeństwo”? Jak Kaczyński ostrzegał przed Rosją – drwili. ZOBACZ MATERIAŁ TVP
Teraz, na końcówkę kampanii prezydenckiej Bronisław Komorowski szykuje imprezę 8 maja (dwa dni przed głosowaniem), na której mamy świętować zakończenie II wojny światowej. Polityk, w 2010 r. (jako marszałek pełniący obowiązki prezydenta RP) bez oporów świętujący 9 maja w Moskwie Dzień Zwycięstwa, w tym roku to krytykuje.
-
Nie chcę traktować daty 8 maja jako dnia triumfu militarnego, ale jako dnia początku wyciągania wniosków ze świeżo zakończonej II wojny światowej. (...) To naprawdę nie jest zamysł, by Rosjanom popsuć im ich święto zwycięstwa militarnego. To nie nasze święto - tak w lutym br. tłumaczył swój pomysł Janinie Paradowskiej. –
Trudno wyobrazić sobie dzisiaj udział prezydenta w militarnej paradzie armii, która jest cząstką agresji rosyjskiej na Ukrainę – mówiła występująca w imieniu Komorowskiego, szefowa prezydenckiego biura prasowego, Joanna Trzaska-Wieczorek.
Dziwi takie stanowisko Komorowskiego, w sytuacji, gdy w 2010 r. w spotkaniu w cztery oczy z prezydentem Rosji, Dymitrem Miedwiediewem, nie tylko nie widział problemu w świętowaniu 9 maja, ale tłumaczył jak osobiście jest to dla niego ważna data.
"Wspomniał Pan w swoim wywiadzie, że jest Pan wnukiem żołnierza rosyjskiego, walczącego w czasie II wojny światowej. Każdy Rosjanin, Rosja jako kraj, Rosjanie jako naród muszą być dumni ze swojego zwycięstwa w 45 roku. Jest mi łatwo to powiedzieć, bo sam jestem też wnukiem żołnierzy polskich, synem żołnierza polskiego. Mój dziadek walczył od 1 września 39 roku, bo wtedy dla Polaków zaczęła się II wojna światowa. To jego między innymi koledzy, z jego pułku zginęli w Katyniu. Mój ojciec, partyzant polski na Wileńszczyźnie, zakończył wojnę w maju 45 roku, 9 maja pod Dreznem. Idąc ręka w rękę także z żołnierzami rosyjskimi, może i dziadkiem pana prezydenta" - chwalił się prezydentowi Rosji Bronisław Komorowski.
ZOBACZ NAGRANIE:
Źródło: niezalezna.pl
sp