O Herbercie, pisarzu o wielkim dorobku, wyjątkowym autorytecie artystycznym i moralnym, autorze m.in. cyklu „Pan Cogito”, „Raportu z oblężonego miasta”, „Martwej natury z wędzidłem” czy „Barbarzyńcy w ogrodzie”, piszą Bohdan Urbankowski, Tomasz Panfil i Tomasz Łysiak.
Bohdan Urbankowski podjął się ukazania „Kodeksu pana Cogito”, jego związków z polityką, postawy życiowej, wyborów.
W decydującym momencie – w latach 1945-47, kiedy ludzie nazywani bandytami umierali w lesie za Polskę (używam bardzo rzadko tego patetycznego zwrotu, Miłosz pisywał niestosowne felietony w „Dzienniku Polskim” podpisywane pseudonimem „czym”. Dostał za to, bo tak to trzeba nazwać, posadę attaché kulturalnego w USA. (…)
– pisał Herbert w „Pojedynkach Pana Cogito”
Jak wspomina Urbankowski „w pierwszym okresie życia poeta był przedmiotem polityki, wręcz popychadłem. Polityka zdewastowała życie Herberta: przerwała jego dzieciństwo, zniszczyła młodość i wygnała z ojczyzny – i to są racje, dla których nie wolno jej pominąć”.
Herberta gra z polityką – w pierwszym przynajmniej okresie – miała charakter defensywny. Polegała na ucieczce, na przybraniu barw ochronnych, ale z przestrzeganiem zasady non possumus. Poeta współpracuje z „Dziś i Jutro” i z PAX-em – czyniły tak setki AKowców, gdyż PAX choć postrzegany był jako organizacja ugodowa, ale katolicka, konserwatywna. Na narady w „Dziś i Jutro” przyjeżdżali ludzie o niekwestionowanym autorytecie moralnym: Hanna Malewska i Antoni Gołubiew, pojawiała się Kossak-Szczucka. Jednak kiedy PAX przejmie „Tygodnik Powszechny” – nawet pomimo namowy przyjaciela i mecenasa, jakim był nowy naczelny, Wnuk – Herbert współpracę przerwie. Etyka weźmie górę nad polityką.
Herbert nie opowiedział się za okupantami, nie pisał ku czci PRLowskiego odpowiednika gestapo. Ale też nie atakował. Przyjął postawę strażnika pamięci, opiekuna mogił. (…)
W drugim okresie – po upadku stalinizmu i złagodzeniu terroru poeta przestał być biernym przedmiotem, ale nadal starał się grać na własnym – literackim – boisku, na terenie, który znał najlepiej. Dla większej swobody posunięć przedłużył swój pobyt na Zachodzie, potem pojechał po raz wtóry. Zaczął także występować publicznie, a siłę jego wystąpień wzmacniały coraz lepsze wiersze i nagrody międzynarodowe. Wtedy zaczął się kontratak służb…
Prof. Tomasz Panfil w artykule „Poeta niezgody i uporu” pisze o symbolice poezji Herberta.
Łatwo jest stwierdzić, że symbole, którymi posługuje się Herbert najczęściej odwołują się do historii antycznej i do najnowszej historii Polski. Oczywiście jest to bardziej skomplikowane. Zamiłowanie Herberta do sztuki i mitologii antycznej jest oczywiste, lecz traktuje je on – zgodnie z ideą ich twórców – jako alegorie i parabole przywołujące przed oczy czytelnika, widza, słuchacza prawdy uniwersalne i ponadczasowe. Rozterka Antygony, cierpienie Marsjasza czy śmierć Hektora nie zestarzały się, one dotykają i dotyczą ludzi w każdej epoce, nawet wtedy, gdy – tak jak my – uwięzieni w zdesakralizowanym świecie materii nie zdają sobie z tego sprawy. Bohaterami Herberta są przede wszystkim ci, którzy walczyli i ginęli za idee, ludzie wierni przysięgom. Herbert dziedziczy po ludziach starożytności i średniowiecza przekonanie, że bohaterowie wierni ideom i swemu przeznaczeniu muszą umrzeć młodo, że ceną za wieczną chwałę i miejsce w mitach oraz legendach ludzkości jest wczesna śmierć.
Tak czy owak musiałeś zginąć Hamlecie nie byłeś do życia
wierzyłeś w kryształowe pojęcia a nie glinę ludzką... („Tren Fortynbrasa”)Gdy w przejmującym do głębi duszy „Przesłaniu Pana Cogito” Herbert mówi do nas „bądź wierny, bądź odważny, nie przebaczaj, czuwaj, idź” przywołuje mityczne i historyczne postacie, archetypy tych właśnie cnót: Gilgamesza obrońcę mieszkańców Uruk, Hektora ostoję Troi, Rolanda strażnika wąwozu Roncevaux. I jeszcze „tych co szli przez pustynię i ginęli w piasku” – to przywołanie uczestników „wyprawy 10 tysięcy”, bohaterskich i nieludzko wytrwałych Greków maszerujących z Babilonii ku greckim miastom Azji Mniejszej: dzieje tego marszu opisał Ksenofont w „Anabazie”. A następnie w jednym szeregu z nieśmiertelnymi bohaterami eposów stawia Książę Poetów naszych polskich Żołnierzy Niezłomnych, Niepokornych, Wyklętych. Bowiem tych, którzy kroczą ścieżką heroiczną nie wolno „nam żałować gryzipiórkom”…
Tomasz Łysiak w edytorialu dodaje, iż potrzeba nam herbertowskiego smaku, by móc odnaleźć się w zagmatwanej współczesności. (…) Nie ulega kwestii, że Herbert powinien być uhonorowany nagrodą Nobla. Jego wiersze wyrastały ponad poetycką biegłość, dosięgały szczytów, Herbert to bez wątpienia Parnas poezji nie tylko polskiej, ale i światowej. Poeta zasłużonej nagrody nie otrzymał. Salon nie nagradza tych, którzy smagają go batem słowa.
Jedynie my możemy Go nagrodzić. My, Polacy. Stosując w życiu proste zasady, które dostaliśmy w wierszu „Przesłanie Pana Cogito” – iść wyprostowanym, gdy inni na kolanach; być odważnym, gdyż w ostatecznym rozrachunku tylko to się liczy; strzec się oschłości serca, gdyż w ostatecznym rozrachunku tylko to się liczy.
Więcej o Zbigniewie Herbercie, o jego poezji, a także o tym, jakie gry prowadziło w stosunku do niego SB, można przeczytać w dodatku historycznym do tygodnika GP.