Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Zdemolowane Ateny czekają na pomoc

Parlament grecki przyjął program cięć wydatków, który ma zapewnić Atenom kolejne 130 mld euro pomocy zagranicznej.

Parlament grecki przyjął program cięć wydatków, który ma zapewnić Atenom kolejne 130 mld euro pomocy zagranicznej. Rząd zapowiedział, że w kwietniu odbędą się w Grecji przedterminowe wybory parlamentarne. Głosowaniu nad oszczędnościami towarzyszyły potężne demonstracje, w których zostały ranne dziesiątki policjantów i protestujących. Straty są ogromne.

W wielu miejscach stolica Grecji została zdewastowana przez zamaskowanych demonstrantów. 74 osoby zostały ranne. Po nocnych protestach reprezentacyjne ulice Panepistimiu i Stadiu oraz główny plac Syntagma wyglądały jak po bitwie. Do ciężkich starć z policją doszło na marginesie pokojowej demonstracji z udziałem blisko 100 tys. ludzi, jaka zebrała się przed greckim parlamentem, kiedy odbywało się w nim głosowanie nad programem oszczędności. W kierunku policji poleciały kamienie i butelki z benzyną. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i granatów ogłuszających. Protestujący w różnych częściach miasta podpalili sklepy i banki. Straż pożarna często nie mogła reagować, bo część chuliganów przeszkadzała w gaszeniu pożarów. Z 45 podpalonych budynków kilka spaliło się doszczętnie.

Mimo protestów parlament grecki zaaprobował program oszczędnościowy warunkujący uzyskanie kolejnej transzy pomocy. Za programem głosowało
199 deputowanych, przeciwko 74. Program przyjęto mimo „rebelii” części deputowanych z partii koalicji rządowej.

Przyjęty program przewiduje zmniejszenie zatrudnienia w sektorze publicznym, liberalizację prawa pracy, zmniejszenie o 1/5 płacy minimalnej oraz cięcia emerytur. Już w maju 2010 r. Grecja otrzymała pomoc UE i MFW w wysokości 110 mld euro, która jednak wcale nie uzdrowiła sytuacji w kraju. Decyzja Brukseli w sprawie drugiego pakietu ratunkowego ma zapaść jutro.

Grecy protestują, bo wiedzą, że pomoc nie trafi do ich kieszeni, lecz pójdzie na spłatę długów do instytucji oraz banków, które udzieliły Grecji pożyczek. Cięcia oznaczają dla Greków dziesiątki tysięcy nowych bezrobotnych, obniżanie pensji i dalsze zaciskanie pasa. Program ratunkowy ma podtrzymać zdolność Aten do spłaty długów, jednak wątpliwe, by ożywił na trwałe gospodarkę. Grecję czeka głęboka recesja. Jeśli wszystko pójdzie po myśli bankierów, to za osiem lat dług Grecji zmniejszy się ze 160 proc. PKB do 120 proc. PKB. Problem w tym, że Unia uznaje za dopuszczalny próg zadłużenia 60 proc. PKB. Dlatego coraz więcej ekonomistów i Greków uważa, że większe szanse rozwoju stwarzałoby ogłoszenie bankructwa. Można by wówczas rozpocząć budowanie wiarygodności kraju od początku, na zdrowych fundamentach opartych na narodowej walucie.

Tekst ukazał się w dzisiejszym wydaniu „Gazety Polskiej Codziennie”



 



Źródło: