Europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk na swoim blogu analizuje „sukces” premiera Donalda Tuska rzekomo osiągnięty podczas wczorajszego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli.
„Niestety, stało się tak jak przewidywałem. We wczorajszym tekście poświęconym szczytowi w Brukseli napisałem między innymi „najprawdopodobniej nie ma już szans na osiągnięcie jakiegokolwiek realnego korzystnego rozwiązania dla naszego kraju, więc zapewne jest przygotowywany sukces PR-owski. Będzie pewnie zgoda Francji na udział krajów spoza strefy euro w szczytach tych krajów, ale tylko tych poświęconych wdrażaniu paktu fiskalnego, a taki będzie zwoływany tylko raz, dwa razy w roku” – przypomina polityk Prawa i Sprawiedliwości. –
„Chcecie w nich uczestniczyć, podpiszcie i ratyfikujcie pakt fiskalny i zacznijcie wdrażać jego zapisy w życie, to dostaniecie zaproszenie. Posiedzicie sobie parę godzin w roli obserwatora, czasami pozwolimy wam zabrać głos i wrócicie do domu bogatsi o uzyskane informacje na tych posiedzeniach” – kontynuuje.
„Rządowi PR-owcy wspomagani przez zaprzyjaźnione media ogłoszą, że Premier Tusk osiągnął sukces, Polska ma miejsce przy stole, ale za jaką cenę, to już nikogo nie będzie interesowało, tak jak nie interesowało podczas ostatnich 2 miesięcy negocjacji” – przewidywał Zbigniew Kuźmiuk i miał rację. –
„A jakże ogłosili sukces i to jeszcze jaki, Polska zatrzęsła Europą. Nawet Francja nam się poddała. Dlaczego takiego sukcesu nie chcieli odnieść Brytyjczycy i Czesi? Bo Cameron i Necas prowadzą realną politykę w której rzetelnie pilnują narodowych interesów, a nie politykę opartą tylko i wyłącznie na wszechobecnym PR.”
„A teraz ile będzie nas kosztować przyjęcie paktu fiskalnego? W pakcie fiskalnym znalazła się także tzw. złota reguła fiskalna, która pozwala tylko na wynoszący do 0,5% PKB deficyt strukturalny. Oznacza to w zasadzie konieczność pokrywania tzw. wydatków bieżących tylko z dochodów budżetowych, a wydatków inwestycyjnych tylko z tych samych dochodów, wspomaganych pożyczanymi pieniędzmi ale tylko do wysokości 0,5% PKB (w warunkach roku 2012 byłaby to tylko kwota 7,5 mld zł).” – wylicza europoseł PiS. –
„Taki zapis dla krajów z zapóźnioną infrastrukturą (drogową, kolejową, telekomunikacyjną, informatyczną, edukacyjną) takich właśnie jak Polska, to w zasadzie zdecydowanie się na stagnację, bo z takim deficytem nie będziemy w stanie wykorzystać środków europejskich z następnej perspektywy finansowej, bo nie będzie nas stać nawet na wkład własny. Oczywiście nieprzestrzeganie tej reguły, to kara nakładana przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w wysokości 0,1% PKB.”
„Kolejny koszt to dopuszczenie Komisji Europejskiej do naszej procedury budżetowej. A więc przedstawianie KE założeń do projektu budżetu narodowego na wiosnę każdego roku i projektu budżetu na jesieni. KE będzie wydawała zalecenia, które będzie musiał uwzględnić parlament krajowy, co jest poważnym ograniczeniem kompetencji naszego parlamentu.” – stwierdza polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Cały wpis na blogu Zbigniewa Kuźmiuka tutaj
http://niezalezna.pl/22639-pr-owski-sukces-tuska-w-brukseli
Źródło: