Sytuacja w Grecji i Włoszech wywołała panikę inwestorów. Jej skutkiem był dzisiejszy kurs franka szwajcarskiego. I europejskie indeksy na minusie.
Najdroższy frank był ok. godz. 10 - 3,51 zł. Według ekonomistów silne umacnianie się szwajcarskiej waluty, to przede wszystkim skutek nerwowości inwestorów, którzy obawiają się o sytuację finansową Grecji oraz niepokoją się informacjami płynącymi z Włoch.
Złe nastroje inwestorów widoczne były również na giełdowych parkietach. Na polskiej giełdzie indeks WIG na zamknięciu zanotował spadek o 0,31 proc., wcześniej o ok. 10.00 - wynosił on ponad 1 proc. Na minusach znalazły się też pozostałe indeksy: mWIG40 spadł o 0,49 proc., a sWIG80 o 1,30 proc. - ok. 14.00 było to 2,37 proc.
Największe straty odnotowała giełda w Mediolanie, gdzie przed 10.00 indeksy spadły o 4 proc. W Lizbonie i Madrycie straty wynosiły odpowiednio 4 i 3,5 proc. Na zamknięciu hiszpański IBEX 35 stracił 0,69 proc., portugalski PSI 20 zyskał 0,94 proc., a włoski FTSE MIB zyskał 1,18 proc. W ciągu dnia europejskie indeksy były do 16.00 na minusie.
Analitycy wskazują, że inwestorów coraz bardziej martwi sytuacja Włoch, toczy się tam debata na temat głębokich cięć wydatków, które mają na celu zbilansowanie budżetu do 2014 roku. W minionym roku dług publiczny Włoch przekroczył 1,89 bln euro, co stanowiło 119 proc. PKB, to jedno z największych zadłużeń na świecie.
Zdaniem ekonomista BPH Adama Antoniaka, problem Włoch jest gigantyczny.
- Na przestrzeni 12 miesięcy zapadają obligacje warte 480 mld euro. Jeśli negatywne nastroje inwestorów utrzymają się, a rentowności papierów nadal będzie rosła, jak w ciągu ostatnich dwóch dni, to rolowanie (zamiana obligacji, których okres dobiegł końca, na obligacje nowej emisji - PAP) zadłużenia takiej skali i przy takich rentownościach spowoduje pętlę zadłużenia - ocenił Antoniak.
Na rynku walutowym, kilkanaście minut po godz. 10.00 sytuacja zaczęła się jednak wyraźnie zmieniać.
- Notowania euro względem większości walut rozpoczęły marsz w górę - wynikiem były spekulacje, jakoby Europejski Bank Centralny zaczął interwencyjnie skupować włoski dług - stwierdził analityk DM BOŚ Marek Rogalski.
Dodał, że rynek odnotował też fakt, iż włoski minister finansów Giulio Tremonti przerwał spotkanie Ecofinu (spotkanie ministrów finansów UE) i wrócił do Rzymu, aby zająć się pracą nad pakietem reform.
- Niektórzy odebrali to jako sygnał, iż wciąż cieszy się on zaufaniem premiera, a pakiet reform ma szanse przejść przez parlament - powiedział analityk.
Ponadto po południu głos zabrał premier Włoch Silvio Berlusconi dając do zrozumienia, że rząd jest stabilny i silny, a także zdeterminowany do zrównoważenia budżetu do 2014 r.
Antoniak powiedział, że jeśli nie zapadną decyzje dotyczące pakietu pomocowego dla Grecji oraz sytuacja Włoch nie zostanie rozwiązana to szwajcarska waluta będzie się nadal umacniać. Dodał, że w najgorszym scenariuszu 1 euro będzie kosztować 1 franka (we wtorek za euro płacono ok. 1,16 franka), a to oznaczałoby, że za franka trzeba byłoby płacić około 4 zł.
- To perspektywa ponad roku - podkreśla Antoniak.
Jak powiedział minister finansów Jacek Rostowski, to że złoty osłabia się wobec wobec franka jest odbiciem tego, że frank szwajcarski wzmacnia się wobec euro.
- Zawsze mamy taką sytuację, że gdy frank szwajcarski wzmacnia się wobec euro, to wzmacnia się wobec złotego i czasami także euro się troszeczkę wzmacnia wobec złotego - powiedział w Brukseli Rostowski po posiedzeniu ministrów finansów. - To wynika głównie z tych obaw dotyczących Włoch - dodał.
Jego zdaniem obawy dotyczące Włoch są przesadzone.
- Włochy według projekcji Komisji Europejskiej będą miały deficyt na poziomie 4 proc. PKB w tym roku, a 3,6 proc. w przyszłym roku, czyli są na dobrej drodze, i myślę, że ta nerwowa sytuacja, która była oczywiście bardzo widoczna w tym tygodniu, powinna się z czasem uspokoić i wtedy można się spodziewać bardziej normalnej relacji (franka do euro - PAP" - podsumował Rostowski.
Analityk Open Finance Marcin Krasoń przypomniał, że coraz droższy frank to problem ok. 700 tys. polskich kredytobiorców zadłużonych w tej walucie.
- Rata np. kredytu zaciągniętego latem 2006 roku na 300 tys. zł i 30 lat wynosiła w styczniu tego roku około 1370 zł. Natomiast w lipcu, przy kursie 3,5 zł, wynosi 1550 zł. To wzrost o 180 zł, czyli 13 proc. - zauważył.
Dodał, że nie należy teraz przewalutowywać kredytu. Podał przykład kredytu zaciągniętego w latach 2006-2008 przy kursie franka 2,00-2,50 zł.
- Dziś przewalutowanie takiego kredytu oznaczałoby skokowy wzrost raty, nawet o 60-80 proc. - wyjaśnił.
W najgorszej sytuacji są ci, którzy zaciągnęli kredyt walutowy w II i III kwartale 2008 r., wtedy frank kosztował ok. 2 zł. Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że takich osób jest ok. 100 tys. Z powodu silnego umocnienia franka są winne bankom więcej, niż wynosi cena nieruchomości, na zakup której zaciągnęli pożyczkę.
Źródło: