
Ukraina znów krwawi
„Prorosyjscy separatyści w Donbasie zaatakowali we wtorek rano pozycje ukraińskich sił zbrojnych. Trwają ciężkie walki, są straty wśród ukraińskich żołnierzy” – poinformował Sztab Operacji Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy.
„Prorosyjscy separatyści w Donbasie zaatakowali we wtorek rano pozycje ukraińskich sił zbrojnych. Trwają ciężkie walki, są straty wśród ukraińskich żołnierzy” – poinformował Sztab Operacji Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy.
Kandydat Hołownia był mi całkowicie obojętny. Ot, kolejna wersja tego samego produktu politycznego, który w różnych wersjach już widzieliśmy. Trochę Ryszard Petru, trochę Paweł Kukiz i jak się okazuje – dużo Janusza Palikota. Fajnopolak, który miał zbierać głosy tych, którzy nie trawią PiS, ale przy okazji uważają się za lepszych od platformianego betonu.
W ubiegłą sobotę byłem na wielotysięcznej manifestacji przed Trybunałem Konstytucyjnym. Wśród tłumów Polaków, domagających się reformy sądownictwa, spotkałem wielu przyjaciół z klubów „Gazety Polskiej”, ale przede wszystkim tysiące Polaków z całego kraju. Przyjechali jak zawsze zatroskani o nasze sprawy.
Prof. Tomasz Grodzki, marszałek Senatu, już chyba oficjalnie uznał się nie za „trzecią”, lecz za „najpierwszą” osobę w państwie. Nie wystarczyły pełne żenującego patosu „orędzia” czy pełne bufonady konferencje prasowe, na których poucza dziennikarzy, jak wymawiać nazwiska unijnych polityków czy też opowiada, że ma tyle pracy, iż „jak to mówią młodzi ludzie: nie będzie czasu na zrobienie siusiu”.
Już wszystko jasne! Marszałek Sejmu Elżbieta Witek ogłosiła wczoraj termin wyborów prezydenckich. Odbędą się one w niedzielę 10 maja. Zgodnie z przepisami II tura wyborów – oczywiście jeśli będzie konieczna – nastąpi dwa tygodnie później, czyli 24 maja.
Na całe życie zapamiętam sobie początki mojej dziennikarskiej przygody, kiedy to na konferencje prasowe organizowane przez ówczesnego premiera Donalda Tuska złaziła się medialna brać z całej Warszawy.
Nie cierpię, gdy dziennikarze z gorzką satysfakcją stwierdzają: „Miałem rację, kiedy pisałem…”. Muszę jednak przypomnieć, że na łamach „Gazety Polskiej” już w lipcu alarmowaliśmy o zakusach lobbystów, którzy pod płaszczykiem „obrony polskiego rolnictwa” chcą wprowadzić przepisy drastycznie pogarszające sytuację zwierząt w Polsce.
Janusz Korwin-Mikke, znany ze swojej prorosyjskości poseł i jeden z liderów Konfederacji, dał jakiś czas temu występ w ukraińskiej telewizji. Podczas telerozmowy przekonywał naszych wschodnich sąsiadów, że stracili Krym nie dlatego, że Władimir Putin prowadzi wojnę hybrydową, ale dlatego, że „postawili na USA”. Korwin-Mikke przekonywał, że Stany Zjednoczone zainwestowały w rewolucję na kijowskim Majdanie astronomiczną kwotę 5 mld dol.
W ubiegłym tygodniu stało się coś nieoczekiwanego. Awaria dotknęła największy serwis społecznościowy. Facebook, bo oni mowa, z niewiadomych przyczyn pozwolił na to, by każdy mógł poznać osoby administrujące poszczególnymi stronami.
Coś się zagotowało w głowie wiekowego kagiebisty z Kremla. Władimir Putin ni z gruchy, ni z pietruchy postanowił obsobaczyć Polskę i oczernić nasz kraj jako „antysemicki”, a ambasadora II Rzeczypospolitej Józefa Lipskiego nazwać „bydlakiem i antysemicką świnią”. W meandry myślenia współczesnej wersji Józefa Stalina nie ma co wnikać – być może szuka zaczepki albo znów coś nie sprzęga mu w polityce wewnętrznej. Powodów może być mnóstwo.
Trzeba się pochwalić, bo jest czym. Pan Marcin Mazurowski, przedstawiciel Polski w Komisji Granic Szelfu Kontynentalnego ONZ, od wczoraj pełni funkcję wiceprzewodniczącego tej komisji. Jeśli Państwo się dziwią lub nie wiedzą, co to za sukces, to spieszę wytłumaczyć.
W ubiegłym tygodniu w wypadku na przejeździe kolejowo-drogowym w miejscowości Biały Bór zginął były poseł Platformy Obywatelskiej, zwycięzca pierwszej edycji programu „Big Brother”, Janusz Dzięcioł. W jego auto uderzył pociąg. O wypadkach na przejazdach kolejowo-drogowych słyszymy od lat, ale nie jest tajemnicą, że zazwyczaj winnymi tych zdarzeń są kierowcy (ponad 90 proc.).
„Wykryto liczne nieprawidłowości w finansowaniu inwestycji i remontów realizowanych ze środków publicznych w ramach kontroli Programu »Praca dla więźniów«. Zdecydowano o skierowaniu 16 zawiadomień do prokuratury” – podała wczoraj Najwyższa Izba Kontroli. W swoim komunikacie NIK poinformowała także, że rozpoczęła ogólnopolską kontrolę, która objęła Ministerstwo Sprawiedliwości, Centralny Zarząd Służby Więziennej oraz siedem innych jednostek.
Przyznam się – nie oglądałem inauguracji kolejnej kadencji Sejmu. Wolałem sobie tego oszczędzić z kilku powodów.
Stało się. Już za niecały tydzień – to symboliczne, bo od 11 listopada – każdy chętny będzie mógł tak po prostu kupić sobie bilety i polecieć do Stanów Zjednoczonych.
Na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” od ponad dwóch lat opisujemy metody działania lobby hodowców zwierząt futerkowych, którzy w obronie swojego krwawego biznesu przyodziali szaty radykalnych patriotów. Jak się jednak okazuje, podobne numery nie robią wrażenia na kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości.
„Pisanie nie jest moją pasją. Polska jest moją pasją” – mówił Donald Tusk przed wydaniem swojej książki „Solidarność i duma”. To było jednak w 2005 r., a owa książka zajmuje dziś miejsce w koszach na makulaturę obok takich dzieł, jak słynny „Koniec PiS u” autorstwa Michała Kamińskiego i Andrzeja Morozowskiego, którzy w 2012 r. triumfalnie wieszczyli rychły upadek partii Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego to przypominam?
„Zmień se psychiatrę” – zaapelował we wczorajszym wydaniu „Codziennej” Jerzy Lubach, sugerując, że ostatnie wypowiedzi Grzegorza Schetyny dotyczące bł. ks. Jerzego Popiełuszki wynikają z jakichś zaburzeń na tle emocjonalnym. Jurku, to nieprawda. Grzegorz Schetyna jest cynicznym politycznym zwierzęciem, a każde jego słowo jest obliczone na wywołanie efektu.
Pamiętam to doskonale. Było to jakoś w czerwcu 2011 r. Mój promotor, nieoceniony prof. Andrzej Waśko, wezwał mnie, krnąbrnego studenta, do swojego gabinetu przy ul. Gołębiej w Krakowie. Liczyłem się z burą, tymczasem usłyszałem, że red. Tomasz Sakiewicz uruchamia nowy dziennik. Po kilku dniach po raz pierwszy wszedłem do warszawskiej redakcji na Filtrowej, gdzie jestem do teraz. - pisze Wojciech Mucha na łamach "Gazety Polskiej Codziennie".