Nie cierpię, gdy dziennikarze z gorzką satysfakcją stwierdzają: „Miałem rację, kiedy pisałem…”. Muszę jednak przypomnieć, że na łamach „Gazety Polskiej” już w lipcu alarmowaliśmy o zakusach lobbystów, którzy pod płaszczykiem „obrony polskiego rolnictwa” chcą wprowadzić przepisy drastycznie pogarszające sytuację zwierząt w Polsce.
Chodzi o projekt zmiany ustawy o ochronie zwierząt, który zakłada, że w wypadku, gdy właściciel zwierzęcia się nad nim znęca, nie będą mu mogli go odebrać przedstawiciele organizacji pożytku publicznego zajmującego się statutowo ochroną zwierząt. Rzecz wymyślili hodowcy zwierząt futerkowych, lobbują za tym politycy PSL, Konfederacji, Kukiz’15 i część – o zgrozo – posłów PiS. Zaprzęgnięto do tego kilku rolników i co najbardziej skandaliczne – ludzi skazanych za maltretowanie zwierząt (!). Wszyscy oni manipulują opinią publiczną, przekonują o rzekomym „lewackim zagrożeniu” dla rolnictwa. W praktyce wygląda to tak, że pod szyldem tzw. Parlamentarnego zespołu ds. ochrony zwierząt, praw właścicieli zwierząt oraz rozwoju polskiego rolnictwa, kierowanego przez posła Jarosława Sachajko, dowodzą, że decyzja o odbieraniu zwierząt powinna leżeć w gestii Powiatowego Lekarza Weterynarii, instytucji, która nie jest w stanie reagować na wszelkie doniesienia (w skali roku są ich setki, jeśli nie tysiące). Instytucji, która – jak pokazują przykłady – nie zawsze jest zainteresowana, by naświetlać skalę patologii. Dlaczego PiS nie reaguje? Przecież sam prezes PiS Jarosław Kaczyński obiecywał nie tak dawno nową ustawę o zwierzętach, ratunek dla przetrzymywanych w cyrkach, zakaz uboju rytualnego w obrotowych klatkach czy likwidację ferm futerkowych. Cóż, wydaje się, że władzom PiS chodzi o kalkulacje, że owo wrzaskliwe lobby jest w stanie odebrać głosy Andrzejowi Dudzie w wyborach prezydenckich. To z kolei chyba nieuzasadnione, bo skala oburzenia na projekt „nieprzyjaciół zwierząt” jest ogromna. Przeciwko „lex sachajko” podpisało się już ponad 100 tys. osób. Może najwyższy czas przestać oglądać się na kolejne lobbies, tym bardziej te dość obrzydliwe? Ludzi dobrej woli jest więcej.