
Fejkiem w prezydenta
Portal Onet, a za nim inne media, grzmiały w ubiegłym tygodniu: „The Guardian”: Metody Cambridge Analitica wpłynęły na wynik wyborów w Polsce?
Portal Onet, a za nim inne media, grzmiały w ubiegłym tygodniu: „The Guardian”: Metody Cambridge Analitica wpłynęły na wynik wyborów w Polsce?
Wiele jest rodzajów reportażu. Mój ulubiony to uczestniczący, kiedy spędzamy czas wraz z uczestnikami jakiegoś wydarzenia, poznajemy ich życie, słuchamy, o czym mówią, obserwujemy ich zachowanie, patrzymy, jak radzą sobie z problemami. To fascynujące, ale przy tym bardzo trudne. Taki reportaż zapewne chciał napisać także jeden z młodych adeptów dziennikarstwa Wirtualnej Polski.
Jak zrobić fake newsa? To bardzo proste. Wystarczy jedną wypowiedź na temat Polski, która ukazała się gdzieś w zachodnich mediach, obudować informacyjną watą, dodać sensacyjny tytuł i gotowe. Tak stało się wczoraj, kiedy od samego rana portal Onet (a za nim inne media) grzmiał: „»The Guardian«: Metody Cambridge Analytica wpłynęły na wynik wyborów w Polsce?”.
Wziąłem się do lektury „Czasu postprawdy. Nieszczerość i oszustwa w codziennym życiu” Ralpha Keynesa. Już pierwsze strony książki i wnioski z nich płynące są porażające. Autor dokonuje analizy i podsumowania tego, czym stały się w dzisiejszych czasach kłamstwo, nieszczerość i oszustwo. Wniosek jest jeden – są one równoprawnymi kategoriami co ich przeciwieństwo – prawda. A wręcz ją wypierają. Z prostej przyczyny – są ciekawsze, bardziej atrakcyjne, użyteczne i – co najważniejsze – stają się bezkarne.
Okazuje się, że wystarczy pomachać biało-czerwoną flagą albo pokrzyczeć w zaprzyjaźnionych mediach, by wytupać sobie dowolne rozwiązania legislacyjne. Jak niesie wieść gminna, projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który zawiera m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych, trafił do sejmowej komisji, gdzie może utknąć lub przepaść całkowicie. Cóż, nie pierwszy raz okazuje się, że nie tylko ryby nie mają głosu.
W 2012 r. tysiące Polaków wróciły z pierwszego Wielkiego Wyjazdu na Węgry z nadzieją na zmianę. Możliwość zobaczenia, jak dają sobie radę Węgrzy szykanowani przez Brukselę za próbę dokonywania własnych wyborów, w Polakach, którzy pojechali na Węgry, i w tych, którzy obserwowali zmiany nad Dunajem, obudziła tę nadzieję. Ta zaś się ziściła po kilku latach pracy, której lekcję dały nam również węgierskie doświadczenia.
Jest ich 70. Grupy bilateralne. Zrzeszają parlamentarzystów, którzy zasiadając w nich, chcą udowodnić, że są „aktywni na polu międzynarodowym”. Czasem, jak w przypadku rzeczywiście aktywnej grupy współpracy z Węgrami, efekty są wymierne. De facto to jednak ciała bez większego znaczenia, bo o działalności takiej np. Grupy Parlamentarnej Polska-Demokratyczna Republika Konga próżno szukać jakiejkolwiek informacji. Częściej posłowie w ich ramach po prostu jeżdżą sobie do „bratnich krajów” i „wymieniają się doświadczeniami”.
Dwie chude modelki, Pałac Stalina i czarna wołga – sowiecki klakier do straszenia dzieci, wszystko w przekrzywionym kadrze. Taką koncepcję przyjęto dla okładki pierwszego numeru polskiej edycji „Vouge” – jednego z najbardziej znanych czasopism o modzie i stylu życia. Nie jestem szczególnym specjalistą od mody i stylu życia.
Jestem przygnębiony. Na łamach tego numeru „Gazety Polskiej” mogą Państwo zapoznać się z wynikami naszego śledztwa, w którym badaliśmy działalność ks. Tomasza Jegierskiego i prowadzonej przez niego Fundacji „SOS dla życia”. I nie cieszy mnie, że ta sprawa ma miejsce. Rozmawiałem z duchownym wielokrotnie.
Izrael powinien wiedzieć, że nie jest właścicielem pamięci o Zagładzie. Jest to pamięć narodów, które na skrwawionych polskich ziemiach poddano najbardziej przerażającemu eksperymentowi w historii. Proszę więc nie mieć pretensji, że dziś mamy zamiar wreszcie mówić prawdę.
Powtórzmy raz jeszcze: nowelizacja ustawy o IPN-ie nie zakazuje nikomu prowadzić badań naukowych czy przedstawiać swoich (nawet najbardziej ordynarnych) artystycznych wizji na temat Holokaustu. Karane ma być, i musi, kłamstwo. Takie samo jak zaprzeczanie Holokaustowi, w zasadzie z nim tożsame. Nie mamy nic wspólnego z niemiecką machiną zagłady.
Na stronach publicystyki w dzisiejszym wydaniu „Codziennej” znajdą Państwo reportaż Grzegorza Wszołka o zaginionym mieszkańcu Krakowa. Piotr Kijanka zniknął w nocy z 6 na 7 stycznia br. Szuka go cały Kraków – od policji przez służby miejskie po ochotników. Niektórzy, choć nie znali mężczyzny, włączają się w akcję poszukiwawczą. To nie pierwszy taki wypadek w Grodzie Kraka.
Radość senatora Stanisława Koguta, gdy zrozumiał, że koledzy z senackich ław uratowali go przed aresztowaniem, jest symboliczna. Jest to także symbol tego, do czego prowadzi rozbisurmanienie władzy. Nie mnie oceniać, czy sympatyczny skądinąd Stanisław Kogut rzeczywiście jest zamieszany w aferę łapówkarską. Powinna ocenić to prokuratura, a jeśli ta zadecydowała, że istnieją przesłanki do tymczasowego aresztowania parlamentarzysty, to powinna przedstawić je senatorom.
W Brukseli ruszyła unijna Grupa Wysokiego Szczebla do spraw fake news. Pod tą szumną nazwą kryje się grono ekspertów, których zadaniem jest – jak czytamy na stronach euractiv.pl ‒ wypracowanie rekomendacji dla unijnych decydentów, jak walczyć z dezinformacją i fałszywymi informacjami.
Niemiecki nazizm i sowiecki komunizm mogą sprawić, że wiek XX zostanie sklasyfikowany jako wiek ciemny, bo nigdy wcześniej nie dokonano tak potwornych zbrodni na taką skalę.
W Parlamencie Europejskim w Brukseli otwarto wczoraj wystawę „Make fur history” (ang. odesłać futro do historii) pokazującą realia hodowli zwierząt futerkowych. Jednocześnie nowy minister środowiska Henryk Kowalczyk przedstawił się jako przeciwnik zabijania zwierząt bez potrzeby. Czy to oznacza, że zakaz uboju 10 mln norek rocznie już wkrótce stanie się faktem?
Stanisław Gawłowski rozpoczął desperacką obronę - strach musi być wielki, skoro skorzystał z "rewelacji" księdza Tomasza Jegierskiego, który dzisiaj nawet pojawił się w Sejmie. Tymczasem informacje nie są nowe, także postać nowego sprzymierzeńca polityka Platformy Obywatelskiej była opisywana na łamach "Gazety Polskiej".