Tak, to my obecnie trzydziesto-, czterdziesto-, pięćdziesięcioletni za nie tak już długi czas będziemy podmiotem polityki społecznej dotyczącej starych ludzi w starzejącym się kraju. Albo będziemy ofiarami jej braku, czyli będziemy ponosili gorzkie konsekwencje także swoich obecnych okołokorwinistycznych przekonań. Tymczasem nie ma cywilizowanych krajów bez systemowej polityki społecznej. Dlatego warto wiedzieć, co się dzieje w rodzimej polityce senioralnej. Sytuacja jest daleka od doskonałości.
W ostatnich miesiącach ukazały się dwa dokumenty naświetlające sytuację osób starszych, a także analizujące jakość udzielanej im opieki. Pierwszy to raport Najwyższej Izby Kontroli „Świadczenie pomocy osobom starszym przez gminy i powiaty. Informacja o wynikach kontroli”. Drugi z dokumentów opracował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dotyczy on umów stosowanych w prywatnych domach opieki. Czyli, mówiąc wprost, patologii, jakie zdarzają się przy okazji prowadzenia tego typu przedsięwzięć biznesowych.
Komu dać
Warto również sięgnąć po obszerny i treściwy artykuł Rafała Bakalarczyka w najnowszym numerze „Nowego Obywatela” (lato 2016), zatytułowany „Komu, co, ile i jak dać? Wyzwania i problemy polityki społecznej w dobie politycznego przełomu”. Pozwolę sobie na dłuższy cytat, który dobrze pokazuje, że jesteśmy dopiero na początku budowania sensownej polityki społecznej także w tej materii:
„Reorganizacja i rozbudowa systemu opieki długoterminowej to niejedyne wyzwania stojące przed starzejącym się społeczeństwem. Potrzeba kompleksowej polityki senioralnej integrującej różne obszary działań. W latach 2013–2016 zostały stworzone zręby tej polityki: departament senioralny, rada polityki senioralnej, komisja do spraw osób starszych czy prawne podstawy dla działania rad seniorów w jednostkach samorządowych. Przyjęto także założenia wieloletniej strategii polityki senioralnej i uruchomiono rządowe programy grantowe, wspierające samorządowe i pozarządowe inicjatywy – program ASOS i program dziennych domów Senior-Vigor. To cenne inicjatywy, choć zakres ich oddziaływania w skali kraju jest wcią? ograniczony.
Pojawia się pytanie, czy polityka senioralna realizowana głównie przez konkursowe dotacje dla oddolnych inicjatyw to wystarczający mechanizm budowy systemu społecznego przyjaznego seniorom. Czy nie należałoby znacznie wzmocnić i skoordynować polityki publicznej w zakresie twardych instrumentów prawnych i finansowych, które oddziaływałyby na sytuację osób starszych?”.
Coraz więcej pensjonariuszy
W naszym kraju występują charakterystyczne dla krajów europejskich zmiany w strukturze demograficznej. Statystyki nikt nie oszuka: w 2035 r. udział osób w wieku poprodukcyjnym wzrośnie do 27 proc. Wiele z tych osób prowadzi jednoosobowo gospodarstwo domowe. Według istniejących przewidywań w 2030 r. ponad 53 proc. gospodarstw będzie prowadzonych przez osoby w wieku co najmniej 65 lat. Warto też przyjrzeć się publicznym nakładom finansowym na opiekę socjalną nad osobami starszymi. W Polsce są one niższe niż w innych państwach Unii Europejskiej. Dla 25 państw unijnych średnia kształtuje się na poziomie ok. 0,5 proc. PKB. W naszym kraju to ok. 0,25 proc. PKB. W krajach skandynawskich wynoszą odpowiednio: w Szwecji – 2,7 proc., Norwegii – 1,8 proc., Finlandii – 0,8 proc. PKB.
Wnioski z raportu NIK-u
wskazują na niejednoznaczność obecnej sytuacji. Wbrew panującym mitom, na wolne miejsce w domu pomocy społecznej nie czeka się dziś latami. W nielicznych placówkach osoby starsze mogą dostać miejsce od ręki. Równocześnie jednak opieki wymaga coraz więcej osób starszych: „część pensjonariuszy przejmują też placówki niepubliczne – tańsze, bo standardy, jakie muszą spełniać, są niższe niż w placówkach publicznych”. Trendy demograficzne, społeczno-kulturowe i ekonomiczne są nieubłagane: w Polsce rośnie liczba osób starszych, kierowanych do domów pomocy społecznej: w skali kraju to ok. 25 proc. w ciągu pięciu lat. Samorządy już obecnie są zmuszone do zwiększania swoich wydatków na tego rodzaju usługi publiczne. Tylko w latach 2011–2014 wydatki gmin na utrzymanie domów pomocy wzrosły w skali kraju z 680 mln zł do ponad 1 mld zł, czyli o 52 proc.!
Nie jest niczym zaskakującym, że równocześnie rośnie rynek prywatnych usługodawców świadczących opiekę na rzecz seniorek i seniorów. W latach 2011–2014 liczba tego typu firm wzrosła o ponad 82 proc. (ze 196 do 358), a oferowanych miejsc o niemal 100 proc. (z blisko 6 tys. do 11 tys.). Placówki niepubliczne są tańsze przede wszystkim dlatego, że standardy, jakie muszą spełniać, są niższe niż w placówkach publicznych. Niepubliczne domy opieki nie muszą np. stosować ustawowych norm zatrudnienia i kwalifikacji personelu, który ma opiekować się osobami starszymi. Inspektorzy NIK-u zwracają uwagę na niepokojący trend: „wykorzystywanie luk w przepisach umożliwia istnienie sporej, ale nieujętej w statystykach, liczby prywatnych domów całodobowej opieki funkcjonujących »na dziko«, bez wymaganego zezwolenia. Takich miejsc funkcjonujących na granicy albo z naruszeniem prawa powstaje coraz więcej”.
Z badania kontrolnego UOKiK-u wynika, że prywatne firmy prowadzące działalność opiekuńczą bardzo chętnie zawierają umowy zdecydowanie niekorzystne dla swoich klientów. Skala zjawiska jest dość powszechna: urząd prowadził kontrolę w całej Polsce i objął nią blisko 40 proc. spośród wszystkich placówek tego typu. Około 90 proc. przedsiębiorców stosowało niedozwolone zapisy w umowach.
To nie tylko „ich” problem
Warto zwracać uwagę na tego typu kwestie, szczególnie jeżeli samemu myśli się o podpisaniu umowy z tego rodzaju firmami opiekuńczymi. Na jakie nieprawidłowe zapisy pozwalają sobie prywatne placówki opiekuńcze? Po pierwsze: stosują postanowienia, na mocy których nie zwracają pieniędzy w wypadku niezrealizowania usługi (czyli opieki). Po drugie: prywatne firmy opiekuńcze żądają dla siebie możliwości rozwiązania umowy ze skutkiem natychmiastowym. Jak widać logika „prywatne jest zawsze lepsze” nie oznacza: „lepsze dla klienta”, szczególnie w sytuacji nader bezpardonowych praktyk wobec starszych osób: „w niektórych przypadkach wystarczającym powodem do natychmiastowego rozwiązania umowy miało być pogorszenie stanu zdrowia i kondycji psychicznej podopiecznego”. Ludziom starym i chorym groziło w takich sytuacjach wyrzucenie za próg ośrodka: „postanowienia te godziły w dobre obyczaje, zwłaszcza gdy pociągały za sobą konieczność niemalże jednoczesnego opuszczenia placówki przez osoby wymagające opieki”. Nie tak rzadką praktyką w prywatnych domach opieki jest również zmiana ceny usługi bez zgody konsumenta lub treści umowy bez prawa do jej wypowiedzenia, jak również wyłączanie odpowiedzialności za szkody na osobie lub za rzeczy pozostawione w domu opieki.
Powtórzę: starość i jakość opieki nad osobami starszymi to nie jest wyłącznie problem obecnych seniorów. Widać jak na dłoni, że prywatyzacja rynku opieki senioralnej jest zbyt ryzykowna, także ze względu na mało krzepiące realia „kultury” kapitalizmu po polsku. Pomysłu na to, jak szybko i łatwo zarobić na starych ludziach, właściwie nie powinno się nazywać opieką.
Rządzący politycy chyba dostrzegli ten problem – na początku stycznia 2016 r. przyjęto ustawę o osobach starszych, która zdaniem NIK-u świadczy o tym, że ustawodawca „przykłada dużą wagę do poprawy sytuacji seniorów w Polsce”. Ale jak zwykle największe wyzwanie to droga od teorii do praktyki.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#demografia #ZUS #emerytury
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Krzysztof Wołodźko