Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Ulubiony grzech szatana. Rozważania z dziejów Polski i Ukrainy

Widniejący niegdyś na malinowych chorągwiach wojska zaporoskiego Archanioł Michał przywołany został na powstańcze sztandary 231 lat po sejmie konwokacyjnym, który odrzucił postulaty kozac

Józef Brandt „Obóz Zaporożców”, Muzeum Narodowe
Józef Brandt „Obóz Zaporożców”, Muzeum Narodowe
Widniejący niegdyś na malinowych chorągwiach wojska zaporoskiego Archanioł Michał przywołany został na powstańcze sztandary 231 lat po sejmie konwokacyjnym, który odrzucił postulaty kozaczyzny. Ileż by dano w 1863 r., by wojsko zaporoskie nadal istniało i nadal uważało się za „członków Rzeczypospolitej”, niczym w roku 1632! - pisze w najnowszym wydaniu „Gazety Polskiej” Przemysław Żurawski vel Grajewski.

17 lipca minęła rocznica najtragiczniejszej decyzji w dziejach Polski, Ukrainy, Białorusi, Litwy i Łotwy – o odepchnięciu Zaporoża od Rzeczypospolitej. Miała ona źródło w grzechu pychy, a zapoczątkowawszy upadek Polski i Litwy, oddała wszystkie wymienione wyżej narody w moskiewską niewolę i skutkowała pasmem ich wspólnych nieszczęść, ciągnących się do dziś. Narody te (w formie, w jakiej istniały w omawianych wiekach), póki żyły w zgodzie i wspierały się wzajemnie, cieszyły się niespotykaną nigdzie wolnością i zażywały niebywałego jak na ówczesne czasy pokoju i dobrobytu.

Pycha oligarchów, stawiających swoje interesy grupowe ponad interes Rzeczypospolitej, skłóciła Lachów z Rusinami, czyli mówiąc dzisiejszym językiem – Polaków z Ukraińcami, na pohybel jednym i drugim, i na zgubę pozostałym narodom dziedzictwa Jagiellonów, a ku uciesze Moskwy. Każdy, kto tradycję tej kłótni świadomie czy nieświadomie podtrzymuje, otwiera drogę do nowych tragedii i łudzi się, że los jego narodu pozostanie odrębny od doli pozostałych, z którymi dzielił dotąd wspólną historię.

Ukraina wybiera obywatelstwo Rzeczypospolitej

Śmierć Zygmunta III Wazy w 1632 r. i następujące po niej bezkrólewie przypadły na czas, gdy nad Rzecząpospolitą zbierały się czarne chmury. Pokonana 14 lat wcześniej Moskwa szykowała się do ponownego podboju Smoleńska, a snując plany przymierza ze Szwecją, marzyła o zniszczeniu Wielkiego Księstwa Litewskiego, zagarnięciu Białorusi, a potem i Kijowa. Szczęśliwie dla Polski i Litwy, śmierć Gustawa Adolfa uchyliła wiszącą nad Warszawą i Wilnem groźbę wojny na dwa fronty. W atmosferze narastającego zagrożenia gwałtownie zbroiło się jednak Zaporoże, a Kozacy masowo stawiali się pod znaki, powiększając spontanicznie rejestr, czyli wojsko zaporoskie w służbie Rzeczypospolitej, choć ich nikt jeszcze do tego nie wzywał. Wybór na zwierzchnika Kozaków rejestrowych zwolennika ścisłych związków z Polską, hetmana Iwana Kułahy-Petrażyckiego, i zaginięcie bez wieści przywódcy Kozaków nierejestrowych – hetmana Andrija Hawryłowycza spowodowały, iż całość wojsk zaporoskich znalazła się pod komendą jednego, uznanego powszechnie przywódcy. Zgromadziwszy się zbrojnie w wielkiej liczbie, Kozacy uczynili to, co blisko dwa wieki wcześniej zrobiło rycerstwo polskie zebrane w obozie pod Cerekwicą, czy prawie 100 lat wcześniej szlachta w obozie w Glinianach pod Lwowem – zażądali dla siebie praw politycznych. Hetman Kułaha-Petrażycki zwołał radę kozacką. Zebrała się ona na uroczysku Rosawa nad Tarkanowym Stawem 30–31 maja 1632 r. i postanowiła wystosować listy do dygnitarzy i senatorów Rzeczypospolitej, w których domagano się obrony swobód wyznawców prawosławia. Kolejna rada w Pryłuce, zwołana w czerwcu 1632 r., wybrała posłów na sejm konwokacyjny i zaopatrzyła ich w instrukcje, których rdzeniem był postulat uczestnictwa kozaczyzny zaporoskiej w wolnej elekcji monarchy Rzeczypospolitej. Na zebrany w Warszawie sejm przybyło poselstwo zaporoskie, domagając się przyznania Kozakom wszystkich praw „rycerskim ludziom należących”, w tym prawa do uczestniczenia w elekcji króla. 28 czerwca posłowie zaporoscy uzyskali posłuchanie sejmowe. Oddawszy wielkie i niezaprzeczalne usługi Rzeczypospolitej w zatrzymaniu nawały tureckiej pod Chocimiem (1621 r.), jak i we wcześniejszych wojnach moskiewskich, Zaporożcy prosili senatorów i posłów Obojga Narodów o uznanie ich nie za poddanych, lecz za współobywateli, „ponieważ Rzeczpospolita za członki sobie nas być uznawa i my po wielkiej części, ile gdzie najgorszy raz na karkach swych onę dźwigamy i o całość i dostojeństwo królów Panów naszych przeciwko każdemu nieprzyjacielowi piersiami swemi, nie litując zdrowia i intrat swych, zastawiamy się”.

Jesteście jak włosy i paznokcie

Początkowo „krótko, lecz przychylnie odpowiedział im wtedy kanclerz koronny (imieniem senatu), wdzięcznie przyjmując ich poselstwo, ale [rzekł] odpowiedź na poszczególne punkty dadzą panowie senatorowie dopiero w stosowniejszej porze”.

Senat, na czele z kanclerzem wielkim litewskim Albrechtem Radziwiłłem, wiodącym obóz sprzeciwiający się kozackim żądaniom, z oburzeniem odrzucił jednak postulaty Zaporożców. Na posiedzeniu tajnym 3 lipca przepełnieni pychą, zasiadający w senacie oligarchowie postanowili zganić Kozaków za to, „że zwali się członkami Rzeczypospolitej”, kpiąco dodając: „Chyba takimi jak włosy i paznokcie dla ciała: wprawdzie są potrzebne, ale gdy zbytnio wyrosną, jedne ciążą głowie, drugie przykro ranią, oboje trzeba częściej przycinać”. Decyzję tę ogłoszono zaś poselstwu zaporoskiemu 17 lipca, kiedy to przedstawiciele Kozaków „dobrze zostali złajani, że ważyli się mienić członkami Rzeczypospolitej, żądać głosu na elekcji; surowo ich senat napomniał, aby więcej tego nie próbowali”.

Odpowiedź udzielona Zaporożcom wywołała trzy kolejne burzliwe Rady kozackie. W trakcie ostatniej z nich wybuchły zamieszki, zakończone zamordowaniem posłów. Według niepotwierdzonych zapisków, w ślad za tym nastąpiło odsunięcie hetmana Kułahy-Petrażyckiego od władzy, oddanie go pod sąd, skazanie przez Radę Korsuńską na śmierć za wysługiwanie się Polakom i stracenie w Kaniowie.

Nie złamało to jeszcze wiary Zaporożców w polityczne rozstrzygnięcie kwestii ich praw obywatelskich. Wybrano nowe poselstwo, w skład którego weszli Fiodor Kuźmiński, Fiodor Pralicz i Wasyl Onyszkiewicz, i wyposażono je w instrukcje na sejm elekcyjny. Mimo iż ubieganie się o udział w wyborze króla nie znalazło się w zapisach instrukcji, delegacja zaporoska występując podczas elekcji upomniała się raz jeszcze o wolny głos Zaporoża w tych wyborach. Bez skutku.

Stronnictwo propolskie na Ukrainie poniosło poważną klęskę, a pierwszym bezpośrednim skutkiem krótkowzrocznej polityki magnatów zgromadzonych w senacie było przekonanie Zaporożców, że pertraktacje z Rzecząpospolitą nie mają sensu, gdyż na żadne rozwiązanie, włączające ich do jej systemu, nie mają co liczyć.

Pożoga

Bunt Pawluka i Tomilenki z 1638 r. jeszcze stłumiono, ale wielkie powstanie kozackie pod wodzą Chmielnickiego, rozpoczęte z poparciem Chanatu Krymskiego w 1648 r., sprowokowało w 1654 r. niszczący i wyludniający Litwę i Białoruś najazd moskiewski. Ukazał on słabość Rzeczypospolitej i zachęcił Szwecję do szukania swojej części łupu. Wojna szwedzka – potop – miała zaś dla Polski skutki demograficzne i kulturowe podobne do II wojny światowej. Do Szwedów przyłączyli się Prusacy i Brandenburczycy, a potem także Węgrzy siedmiogrodzcy. Rzeczpospolita, oblężona ze wszystkich stron, własnym wysiłkiem zbrojnym i dyplomatycznym podniosła się jeszcze z tej pożogi, ale nigdy już nie wróciła do dawnej potęgi. Kijów stracono bezpowrotnie w 1667 r., a rosyjskie rządy na Ukrainie ostatecznie doprowadziły do zagłady kozaczyzny zaporoskiej za panowania Katarzyny II. Odkąd w 1655 r. Szwedzi zdobyli Warszawę, każde kolejne pokolenie Polaków, aż do roku 1993, widziało obce wojska na swojej ziemi. Odbudowę spalonego przez Moskali zamku wielkich książąt litewskich w Wilnie Litwini podjęli zaś dopiero w 2002 r.

Marzenie o „sławnym wojsku zaporoskim”

W 1863 r. ochotnicy opuszczali swoje domy, by iść na wojnę partyzancką z moskiewską przemocą pod znakiem Orła Białego, litewskiej Pogoni i Michała Archanioła – symbolizujących Koronę Polską, Wielkie Księstwo Litewskie i Ruś – trzy człony dawnej Rzeczypospolitej. Nie tej, jaka była w istocie, ale tej, jaka powinna była być. Widniejący niegdyś na malinowych chorągwiach wojska zaporoskiego Archanioł Michał przywołany został na powstańcze sztandary 231 lat po sejmie konwokacyjnym, który odrzucił postulaty kozaczyzny. Ileż by dano w 1863 r., by wojsko zaporoskie nadal istniało i nadal uważało się za „członków Rzeczypospolitej”, niczym w roku 1632!

W 1920 r. Wojsko Polskie ruszało na Kijów, by wyzwolić go od bolszewików i dać Ukraińcom czas na zbudowanie własnej armii, na tyle silnej, by utrzymać Ukrainę poza zasięgiem rosyjskiego imperium (wszystko jedno „białego” czy „czerwonego”). Ukraińcy organizowali się zbyt wolno, a Polacy nie byli w stanie dać im więcej czasu. Dla pierwszych skończyło się to straszliwą niewolą, dla drugich zaledwie 20-letnim z niej urlopem. Dziś wojsko ukraińskie znów istnieje i znów walczy z moskiewskim najazdem. Ci, którzy mówią, że to nie nasza sprawa lub, co gorsza, życzą mu klęski, niechaj się zastanowią, jaki byłby los Polski, gdyby nie istniało i nie walczyło.

 



Źródło: Gazeta Polska

Przemysław Żurawski vel Grajewski