W katolicyzmie i tylko w nim Sługa Boży Bogdan Jański twórca polskiej szkoły duchowości zmartwychwstańczej widział siłę odrodzenia narodu, „ponieważ on jest bazą zachowawczą dla narodowości czyli siła ocalającą naród”.
Dlatego też pisał później:
„Poprawa, podniesienie, zjednoczenie ducha, nabycie rzeczywistej moralnej i umysłowej wyższości jest głównym środkiem odzyskania niepodległości narodowej i to środkiem, który już dziś może być użyty dla dobra ujarzmionej ojczyzny”.
Utrata wiary i szczególna łaska
Podkreślał też, że naród polski potrzebuje szczególnej łaski Bożej, która powoduje poddanie się Bogu, oczyszczenie i nawrócenie duchowe, a religia może być dla niego węzłem jedności, wzajemną gwarancją. Nim jednak to mógł napisać, przechodził trudne koleje losu. Urodził się 26 marca 1807 r. w Lisowie koło Grójca. Szkołę elementarną i średnią skończył z wyróżnieniem w wybitnej placówce ojców benedyktynów w Pułtusku. Marzy o studiach, jednak sytuacja materialna rodziny zmusza go do przyjęcia posady nauczyciela pomocniczego matematyki, języka polskiego i kaligrafii w ukończonej przez siebie szkole. Tam odkrywa radość z nauczania, co osładza mu tęsknotę za studiami. Wreszcie w 1823 r. zostaje przyjęty na prawo a potem na ekonomię polityczną Uniwersytetu Warszawskiego. W rok później umiera mu matka i teraz on musi dbać o utrzymanie ciężko chorego ojca i dwóch braci, których wkrótce sprowadza jako studentów matematyki i medycyny do Warszawy, potem przyjeżdża do nich ojciec. Po ukończeniu studiów Bogdan pracuje jako adwokat, tłumacz i korektor w redakcji „Gazety Polskiej” i „Kuriera Warszawskiego”. Przez całe studia przeżywał kryzys wiary, a raczej pod wpływem filozofii materialistycznej wiarę utracił i stał się radykałem rewolucyjnym. Uzyskując nominację na profesora z prawem studiowania na zachodzie, wyjeżdża do Francji, żeby do ojczyzny już nie wrócić. Wybuch Powstania Listopadowego pociąga go do powrotu do kraju. ale wtedy dostaje od Rządu Narodowego tajne zlecenie, by poprzeć sprawę polską na zachodzie. W powstaniu ginie jego ojciec.
Droga do nawrócenia
W Paryżu żyje niezwykle czynnie, kieruje paryskimi wydaniami dzieł A. Mickiewicza, Z. Krasińskiego, W. Pola. Tłumaczy na język francuski utwory wielu wybitnych rodaków w tym M. Mochnackiego i E. Lelewela. Opiekuje się też nowo przybyłymi z Polski rodakami, pośrednicząc w ich sporach, ucząc języka, a nawet pożyczając pieniądze. Wciąż jednak prześladuje go dręcząca pustka. Miał wrażenie, że woła go ktoś, komu nie potrafi odpowiedzieć.
Przyszła jednak pora i na odpowiedź. 14 stycznia 1835 r. po spowiedzi z całego życia w kościele parafialnym w Saint-Mande otrzymuje komunię świętą z rąk proboszcza ks. Jana Baptysty Chaussott.
– Jański – pisze jego biograf ks. Stanisław Urbański –
coraz wyraźniej i odważniej broni katolicyzmu. Narodził się na nowo jako świecki apostoł emigracji, który w centrum swego działania zawsze miał odrodzenie religijne narodu i poszczególnych ludzi. […] Jański zdaje sobie sprawę, że ta praca apostolska może wywrzeć duchowy wpływ na emigrację, a jednocześnie zapobiec dalszemu wewnętrznemu rozbiciu rodaków.
Razem z Adamem Mickiewiczem, którego głęboka wiara na niego oddziałuje, w grudniu 1834 r. zakłada Stowarzyszenie Braci Zjednoczonych, a w niecały rok później Bractwo Służby Narodowej, którego zadanie miało być pogłębienie życia duchowego wśród świeckich, wprowadzenie rad ewangelicznych w życie publiczne, w obyczaje, w kulturę, w politykę, w pracę i zwłaszcza w rodzinę, ponieważ ta została powołana do świętości.
Jawny pokutnik
Od początku 1836 r. Jański tworzy centrum swojej działalności religijnej. Wynajmuje budynek, który staje się domem wspólnoty. – Bezpośrednim celem członków nowej kongregacji – czytamy w biografii jej założyciela – było utrwalanie i pogłębianie własnego nawrócenia i przygotowanie się do najbardziej aktualnych zadań i potrzeb kościoła, szczególnie wśród rodaków na emigracji i w kraju.
W pierwszych miesiącach istnienia udało się Jańskiemu uzyskać legalizację stowarzyszenia u władz francuskich. Jesienią 1837 r. za pośrednictwem prasy francuskiej i włoskiej oraz jezuitów rzymskich papież dowiedział się o powstaniu nowej polskiej kongregacji emigracyjnej i udzielił jej cichej aprobaty. Dzięki temu rok później Jański otwiera dom w Rzymie.
Taki były początki Zgromadzenia Zmartwychwstańców, które po odzyskaniu niepodległości zaczęło działać także w ojczyźnie. Jego założyciel podkreślał, że drogą do wolności Polski jest pokuta i modlitwa. Sam był gorliwym pokutnikiem. Żył według rygorystycznego planu dnia, ograniczając posiłki i wszystko, co mogło mieć charakter przyjemności. Jego współbracia wspominali, że surowo oskarżał się o najdrobniejsze uchybienia takie jak wypicie herbaty czy kawy, przechadzkę lub drzemkę z przemęczenia. Surowy dla siebie innych traktował łagodnie i z miłością. Cztery ostatnie lata życia spędził w klasztorze trapistów znanej z surowej reguły. Niedomagał, ale nie chciał słyszeć o żadnych ulgach w stosunku do siebie. Był już bardzo słaby, gdy wyjechał do Rzymu, gdzie podejmował szereg decyzji ku umocnieniu wspólnoty. Tuż przed śmiercią pisał:
Obiecałem Ci Panie życie zupełnie nowe, prawdziwie chrześcijańskie. Dopomóż, abym cały żył zakochany w Tobie, obecności i łasce Twojej, dla Ciebie. Zmarł 2 lipca 1840 r. Pochowano go na rzymskim cmentarzu św. Wawrzyńca. Na jego grobie wyryto napis:
Tu spoczywa mający zmartwychwstać Bogdan Jański, pierwszy jawny pokutnik i apostoł polskiej emigracji we Francji.
Źródło: niezalezna.pl
Kaja Bogomilska