Sługa Boży ks. Wincenty Granat, teolog i filozof na światową skalę, wśród wielu dzieł nie pozostawił żadnych osobistych notatek czy wspomnień. To, co działo się w jego wnętrzu, znane było tylko Bogu.
Rodzina księdza Granata, który przyszedł na świat 1 kwietnia 1900 roku w Ćmielowie koło Ostrowca Świętokrzyskiego jako drugie z dziewięciorga dzieci, utrzymywała się z mizernej pensji ojca – pracownika fabryki porcelany. Matka potrafiła stworzyć w domu taką atmosferę, że święta kościelne były żywym przeżyciem religijnym dla dzieci.
Dwa doktoraty
Po ukończeniu Męskiej Szkoły Filologicznej w Sandomierzu Wincenty uczył się w Wyższym Seminarium duchownym w tym mieście. Z takim dyplomem wyjechał jako dwudziestotrzyletni młodzieniec na studia do Rzymu. Tam w lipcu 1925 roku obronił dwa doktoraty – z teologii i filozofii. Ksiądz Granat pragnął wstąpić do zakonu jezuitów, ale jego zwierzchnicy postanowiwszy inaczej, mianowali go prefektem szkół powszechnych w Radomiu. Jeden z jego kolegów prefektów ks. Stanisław Grębowiec pisał o nim w swoich wspomnieniach, że był to „kapłan poważny, ale uśmiechnięty, bardzo przystępny dla dzieci, miły w obcowaniu z nauczycielami, interesujący się sprawami społecznymi. Wpływ na młodzież miał ogromny”.
Kapłan bardzo dbał o rozwój umysłowy wychowanków zachęcając ich do pisania własnych modlitw i zakładania zeszytów rozmaitych nabożeństw. Ze wszystkich sił, także finansowo, wspierał Stowarzyszenie Pani Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo i kierował jego biurem, co w czasie, gdy nie tylko Radom nawiedziły kryzys i bezrobocie miało wielkie znaczenie. Pięć lat przed wybuchem II Wojny Światowej został powołany na profesora Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Na sali wykładowej czuł się jak ryba w wodzie. Pierwszy wprowadził wykłady teologii dogmatycznej w języku polskim, co z uznaniem przyjął apostolski wizytator seminariów duchownych w Polsce o. Beniamin Ryziński, franciszkanin. Ucząc między innymi logiki, teorii poznania, kosmologii, psychologii, ontologii, teodycei (próba wyjaśnienia dlaczego miłosierny Bóg dopuszcza istnienie zła w świecie), starał się łączyć prawdy boże z prawdami o człowieku. W 1948 roku w dziele „Nauczanie teologii dogmatycznej w seminariach duchownych jako funkcja wychowania” pisał: Nauczanie teologii dogmatycznej pojmowane jako funkcja wychowania powinno z konieczności opierać się na poznaniu prawdy i wziętej z objawienia i zdobytej wynikiem rozumu a jednak wykrywanie związków miedzy zdaniami, snucie nowych wniosków myślowych z pominięciem postulatów życiowych i łączności pozytywnej z konkretnym człowiekiem i żywą kulturą, dałoby nam w rezultacie wiedzę abstrakcyjną i nie odmieniałoby oblicza ziemi. Teologię dogmatyczną (a i każda naukę teologiczną) należy wprowadzić w centrum zainteresowań teoretycznych i praktycznych współczesnego człowieka, w przeciwnym razie życie przejdzie obok nas.
Był z bitymi i krzywdzonymi
W swoim myśleniu teologicznym wyprzedzał Sobór Watykański II. Kiedyś stwierdził: albo sobór był za późno, albo ja się za wcześnie urodziłem. Do 1965 roku był przez dwie kadencje rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i dążył do rozwoju tej wówczas czterowydziałowej (teologia, prawo kanoniczne, filozofia chrześcijańska, nauki humanistyczne) uczelni. Na czas kierowania przez księdza Granata KUL-em przypadł wielki jubileusz tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce. Wieczorem 5 czerwca ksiądz Granat przyjął w otoczeniu senatu, pracowników akademickich i młodzieży obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Na placu katedralnym studenci nie dopuścili do umieszczenia wyniesionego z katedry wizerunku w samochodzie-kaplicy, tylko na ramionach zanieśli go do kościoła akademickiego. Postawiono ich za to przed kolegium orzekającym. Rektor nie tylko świadczył za nimi, lecz także zaofiarował się, że pokryje grzywnę.
Gdy 1968 roku wielu studentów wstydziło się za swoich rektorów, którzy wiernopoddańczo wykonywali wytyczne partii, on stanął przed studentami i stwierdził, że tych, których biją i tych, których krzywdzą nie opuści.
Nie przyjął odznaczeń z nieprawych rąk
Gdy w roku 1978 odznaczono go krzyżem oficerskim orderu Odrodzenia Polski, dwukrotnie odmówił jego przyjęcia. Ks. prof. Dr hab. Stanisław Nagy napisał wówczas do niego – chciałbym z całego serca podziękować księdzu rektorowi (kapłan od ośmiu lat był już na rezydenturze w domu Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej w Opolu lubelskim – przyp. aut.) i pogratulować zajętej postawy wobec próby obdarowania go odznaczeniami. Dobrze się stało, że znalazł się ktoś, kto w tej dwuznacznej sytuacji umiał otwarcie wyrazić swoje stanowisko i że tym kimś był właśnie ksiądz rektor. Całuję za to z ogromnym szacunkiem czcigodne dłonie.
W nocy z piątego na szóstego listopada 1979 roku zmarł po krótkiej chorobie. Odszedł do domu Ojca w opinii świętości. W maju 1995 roku został ustanowiony trybunał diecezjalny do przeprowadzenia dochodzenia kanonizacyjnego. Od tej chwili kapłanowi przysługuje tytuł Sługi Bożego. Przesłuchano pięćdziesięciu trzech światków, wśród nich Piotra Kopca, wykładowcę KUL.
– Ksiądz Wincenty Granat – czytamy w jego biografii „Żył jak wierzył i nauczał” pióra Haliny Szumił – współcześnie uważany jest za jednego z najpłodniejszych i najwybitniejszych teologów polskich w skali tysiąclecia dziejów. Dla wielu polskich kapłanów urósł do rangi klasyka teologii. Pozostał wielki jako uczony, doświadczony pedagog, a nade wszystko jako świątobliwy kapłan o wielkiej gorliwości i duchu apostolskim. Wpisał się na trwałe nie tylko w historii diecezji sandomierskiej ale i w polska myśl teologiczną XX wieku, wpisał się w dorobek myśli teologicznej Kościoła naszych czasów.
Źródło: niezalezna.pl
Kaja Bogomilska