Krew się we mnie burzy, gdy patrzę na to, co się dzieje przy okazji wyborów. Szczególnie irytuje mnie, gdy media chcą nam wmówić, że jesteśmy głupsi, niż przewiduje ustawa, i nie umiemy postawić krzyżyka. Tak się składa, że w tym roku swoich przedstawicieli w wyborach do gmin, województwa i parlamentu wybierali również Szwedzi.
W tym położonym za morzem kraju oddano 6,2 mln głosów. Nieważnych było ok. 2 proc., z których większość to celowo wrzucone do urny puste kartki. Więcej niż dwa skreślenia pojawiło się na 2,5 tys. kartek, problem więc dotyczy 0,03 proc. mieszkańców. Ciągle nie wiadomo, ile głosów w skali Polski jest nieważnych, ale można się spodziewać, że będzie ich ponad 20 proc. Władza nie zauważa problemu i chce przekonać wszystkich, że nic się nie stało. Dlatego też w II turze trzeba szczególnie przypilnować głosowania. Trzeba również masowo pójść do urn i odsunąć establishment od władzy. Gdy zabierzemy im Warszawę, Katowice, Gdańsk, Białystok, ich system padnie jak serwery PKW. Później przyjdzie czas rozliczeń i walki o standardy demokratyczne.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Liziniewicz