Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Klimat Jałty

Pod koniec II wojny światowej alianci siadali do stołu negocjacyjnego ze Stalinem z przekonaniem, iż skuteczność podczas rozmów zapewni im łagodność, a nie stanowczość wobec niego.

Pod koniec II wojny światowej alianci siadali do stołu negocjacyjnego ze Stalinem z przekonaniem, iż skuteczność podczas rozmów zapewni im łagodność, a nie stanowczość wobec niego. Dominowała pewność – wodza Sowietów należało przede wszystkim nie drażnić, bo tylko wówczas można było osiągnąć korzystne porozumienie i skłonić go do jego przestrzegania. Roosevelt był nawet przekonany, że ma niezwykły wpływ na „Gospodarza” (tak Stalina nazywali jego najbliżsi współpracownicy) i potrafi uruchomić drzemiące w nim pokłady rozsądku. Sęk w tym, że opinii o konieczności ugłaskiwania sowieckiej Rosji nie prostowały kolejne oszustwa Stalina. Im bardziej bezczelnie nie dotrzymywał słowa, tym większa była determinacja zwolenników łagodności. Można oczywiście tłumaczyć ich postawę wyniszczeniem świata potworną wojną, znaczeniem ataku armii sowieckiej na Niemcy itd. Ale to nie wyjaśnia wszystkiego. Zachód zwyczajnie nie rozumiał i nie rozumie Rosji. Jest przekonany, że może z nią grać, stwarzać pozory przyjaciela, a przy okazji kręcić interesiki. Tak było wielokrotnie w historii, tak jest niestety i dzisiaj. Ostatnie lata można śmiało nazwać czasem hodowania Putina. Był celebrowany, ugłaskiwany, usprawiedliwiany i zwalniany z odpowiedzialności nawet wówczas, gdy dopuszczał się zbrodni. Politycy Zachodu, w tym od siedmiu lat rządząca Polską ekipa, myśleli, że ugodowością wobec Putina kupują spokój i możliwość robienia interesów z Rosją, a w rzeczywistości to jemu kupowali czas niezbędny do przygotowania operacji odtwarzania wpływów Związku Sowieckiego. Bo chyba nikt nie wierzy w to, iż operacja wobec Ukrainy to pomysł nagle zrodzony w głowie byłego podpułkownika KGB i niespodziewanie wprowadzony w życie. Polityka niedrażnienia Kremla, cywilizowania go łaskawością i awansami na arenie międzynarodowej skończyła się kompletną klapą. Ale jej konsekwencje dopiero zaczynają być widoczne. Putin nie odpuści Ukrainy, dopóki nie poczuje jednomyślnego i bezdyskusyjnego oporu Zachodu. Nie ma co marzyć, iż będzie inaczej. A w naszym najbardziej żywotnym interesie jest powstrzymanie Europy przed wkroczeniem na jałtańską ścieżkę wiary w sukces rokowań z Moskwą. Jeśli nam się to nie uda, albo jeśli, o zgrozo, sami nią pomaszerujemy, wówczas mówienie o Jałcie może już nie oznaczać tylko naiwności Zachodu, ale również jej efekt. Dla nas tragiczny.

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska-Hejke