„Nie rozmawialiśmy, była na spotkaniu, ale nie odzywała się” – powiedział premier Donald Tusk po spotkaniu z licealistami, wśród z nich z Marią Sokołowską. Spotkanie odbyło się po to, by rozbroić propagandowo to, co boleśnie uderzyło w PO za sprawą słynnego już pytania licealistki: „Dlaczego udaje pan patriotę, gdy jest zdrajcą? ”. Odpowiedzi nie dostała i premier pospiesznie wyjechał z Gorzowa.
W środę wrócił – na spotkanie w liceum zorganizowane przez władze szkoły. Dziennikarzy wyproszono, Tusk mógł więc pominąć faktyczny przebieg wypadków. „Kwiatów od zdrajcy nie przyjmę” – powiedziała uczennica, gdy premier usiłował przekazać jej bukiet, który dostał od uczniów. Zrobiła słusznie – nie dała się wpuścić w pułapkę propagandową PO. Ale co innego jest skandalem. Po pierwsze to, że polityk prowadzi kampanię polityczną w liceum, wciągając uczniów do walki partyjnej. Szokujące jest też to, że szef rządu uprawia propagandę, szczując na siedemnastoletnią dziewczynę. „To ciężar żyć z takimi wyobrażeniami” – mówił do kamer w jej kontekście, a posłuszne rządowe media rozpoczęły już regularny „hejt” wobec licealistki. Otóż trzeba Tuskowi dobitnie powiedzieć: walcz z dorosłymi, dzieci zostaw w spokoju.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka