Rafał Trzaskowski według sondaży wygrywa pierwszą turę wyborów prezydenckich. Z drugą bywa różnie, dlatego przesadnie nie wpycha się nam tych akurat sondaży pod nos. Ponoć ten wyjątkowy, w którym Karol Nawrocki wygrywał z wiceprzewodniczącym Platformy, nie był wcale jedyny. Wśród dziennikarzy krąży plotka, że podobnie wyszło też rządowemu CBOS, tyle, że na prośbę jednego z wpływowych polityków badania nie opublikowano. Jak było naprawdę, nie wiem, jednak widać, że w przypadku kampanii Rafała Trzaskowskiego oficjalny entuzjazm zamaskować musi coraz więcej braków.
Trzaskowski nie za bardzo ma już na to wszystko siłę. „Czasami mam dosyć” – mówi na jednym z filmów do współpracowników i faktycznie, bardzo to po nim widać. Spotyka się głównie z tymi sami działaczami, choć w różnych miastach, jeśli zaś wychodzi do ludzi, ludzie nie wiedzą, co ich czeka – jak w przypadku spotkania w Dzień Kobiet, na którym panie ani Trzaskowskiego nie oczekiwały, ani przesadnie radośnie nie przyjęły.
Kłopotem jest też przekaz merytoryczny kampanii. O ile nawet sam Sławomir Mentzen sceptycznie podchodzi do swoich niespodziewanie dobrych sondaży, o tyle sztabowcy Trzaskowskiego muszą brać pod uwagę, że zderzą się z samospełniającym się proroctwem. To sprawa trudniejsza, niż walka z Karolem Nawrockim, który jest jednoznacznie zdefiniowany jako przeciwnik. Co robić z Mentzenem, nie wiadomo, bo nie wiadomo, czy po 18 maja będzie przeciwnikiem na śmierć i życie, czy stojącym na wygranej pozycji zdobywcą trzeciego miejsca, o którego głosy trzeba będzie zabiegać. Trzeba będzie, bo tak poza tym nie ma ich za bardzo skąd wziąć.
Platforma tak łapczywie pożera swe przystawki, że nie zostawiła sobie nic na wybory prezydenckie. Poparcie Hołowni i Biejat jest tak niskie, że nawet przejęcie ich elektoratu niczego już nie gwarantuje. A więc trudno będzie zebrać to konieczne 50% + 1. Konkurent, czy będzie to, co wciąż bardziej prawdopodobne, Karol Nawrocki, czy Sławomir Mentzen, będzie tu miał łatwiejsze zadanie. A wtedy, żegnaj marzenie, wyśnione i wymęczone. Co gorsza okazuje się, że Polska poza Warszawą wcale przystojnego, wysokiego i wykształconego Rafała nie kocha, kojarzy go z przepłaconym miejskim szaletem i awarią „Czajki”, ale już nie z bezpieczeństwem czy ochroną interesu obywateli. Jeśli polityka, to zielony ład. Jeśli obyczaje – to zdejmowanie krzyży ze ścian. Oczywiście nie znaczy to, że Nawrocki czy Mentzen mają zwycięstwo w kieszeni. Bo choć spotkania ich obu, a nawet zarejestrowanego właśnie jako kandydata Grzegorza Brauna są przy stand-upie Trzaskowskiego eksplozją życia, pamiętajmy, ze jest elektorat, który na masówki nie chadza, ale daje się urabiać swojemu radiu czy telewizorowi, a te wciąż pracują na sukces Rafała.