Coraz absurdalniejsze sytuacje mają miejsce w wymiarze sprawiedliwości. Sędzia Daniel Jurkiewicz zgodnie z prawem orzeka i wydaje wyroki, ale są one uchylane w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu. Bez merytorycznej analizy sprawy - jedynym zarzutem jest to, że Jurkiewicz brał udział w procedurze nominacyjnej przed obecną KRS, a także był prezesem Sądu Okręgowego w Poznaniu. Mało tego - pojawiła się groźba wytyku służbowego, czyli kary dyscyplinarnej za to, że sędzia nie chce zrezygnować z orzekania. A cały czas toczą się procesy dotyczące bardzo poważnych przestępstw.
W niemal każdej polskiej rodzinie są bolesne historie, które wiążą się ze zbrodniami popełnionymi przez hitlerowskie Niemcy, jak i Związek Sowiecki.
Po wielu latach córki Tadeusza F. (dziś kobiety po 70. roku życia) postanowiły walczyć o zadośćuczynienie za represje doznane przez ich ojca. Sprawa znalazła finał 22 października 2024 roku w wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu. Konkretnie w wyroku wydanym przez sędziego Daniela Jurkiewicza, byłego prezesa tego sądu. Odwołanego w ramach czystek dokonanych przez ministra Adama Bodnara.
Sąd Apelacyjny w Poznaniu jednak uchylił wyrok i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania. Portal Niezalezna.pl dotarł do treści tego orzeczenia. Uzasadnienie jest dowodem tego, jak chaos w wymiarze sprawiedliwości uderza w zwykłych obywateli.
Wyrok uchylający wydał skład trzech sędziów SA w Poznaniu: Agata Adamczewska, Krzysztof Lewandowski, Maciej Świergosz.
Przychylili się do argumentów podniesionych przez prokuratora, który wytknął rzekomo „nienależytą obsadę sądu wynikającą z udziału w rozpoznaniu sprawy sędziego Daniela Jurkiewicza, co do którego istnieją uzasadnione wątpliwości odnośnie jego instytucjonalnej bezstronności i niezawisłości”.
W długim uzasadnieniu nie ma jednak ani słowa o dramatycznej historii rodziny Tadeusza F., czy roszczeniach jego córek, które zażądały ułamka rekompensaty za krzywdy doznane przez ojca. Za to dość szczegółowo opracowany został... przebieg zawodowej kariery sędziego Jurkiewicza! Ze szczególnym akcentem „przyspieszenia kariery” po podpisaniu przez niego listy poparcia dla jednego z sędziów, który później zasiadł w Krajowej Radzie Sądownictwa. Czyli schemat już doskonale znany z ostatniego roku, gdy polityka brutalnie wtargnęła do sądów.
Trzeba podkreślić, to nie był pierwszy wyrok wydany przez s. Jurkiewicza, który został uchylony przez sąd wyższej instancji, a… ósmy. Dotyczyły bardzo poważnych przestępstw, nawet zbrodni, m.in. zabójstw czy mafii VAT-owskich. We wszystkich przypadkach poznańska apelacja powoływała się na to samo - fałszywą koncepcję, w której „neosędzia” nie powinien orzekać.
Ale na tym chyba się nie zakończy. Jak ustalił portal Niezalezna.pl, s. Jurkiewicz może zostać ukarany za to, że orzeka!!! Wytyk służbowy to forma dyscyplinowania sędziów, którzy - według ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych - dopuszczają się „oczywistej obrazy przepisów”. Tym razem jednak ma być użyty de facto do ukarania za działania zgodne z prawem.
Z naszych informacji wynika, że sędzia otrzymał już postanowienie sądu, awizujące możliwości złożenia wyjaśnień odnośnie przyczyn niewyłączenia się od rozpoznania sprawy (opisanej na początku artykułu). Tym samym sędziowie SA poniekąd zapowiadają, że nie zamierzają odchodzić od dotychczasowej praktyki - uchylania kolejnych wyroków tylko z tego powodu, że sędzia został mianowany na wniosek KRS, uformowanej w 2018 roku.
Absurd, który będzie miał fatalne konsekwencje. Bo w tej sprawie jest jeszcze jeden kuriozalny wątek. Sędzia Jurkiewicz cały czas orzeka w III wydziale karnym Sądu Okręgowego w Poznaniu, toczą się liczne procesy (np. o zabójstwo), terminy są powyznaczane, wezwano świadków, biegli szykują opinie...
Zapewne będą zapadać wyroki skazujące przestępców - co z tego, skoro już wiadomo, że zostaną uchylone! Nie tylko wielomiesięczna praca w piach, ale i ogromne koszty wyrzucone w błoto. To właśnie są efekty bałaganu zafundowanego przez Bodnara i część środowiska sędziowskiego.