W Polsce wciąż legalna, inni wprowadzają zakazy. Czerwona pułapka na talerzu

Jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych, a zarazem popularnych barwników stosowanych w produkcji pożywienia. Badania dowiodły, że powoduje raka u zwierząt. U ludzi takich przypadków naukowcy nie potwierdzili. Mimo to niektóre kraje już zakazały jego wykorzystywania, inne się do tego przymierzają. W Polsce wciąż jest legalny.

Czerwony kolor i niska cena

Erytrozyna, czyli sól sodowa tetrajodofluoresceiny. W przemyśle spożywczym znajdziemy ją pod symbolem E127. To organiczny związek chemiczny, o intensywnym, wiśniowo-czerwonym, smołowym kolorze. To właśnie barwa, a także niska cena, sprawiły, że jest bardzo popularna w przemyśle spożywczym.

Znajduje zastosowanie jako barwnik np. do produkcji kiełbasy (głównie w osłonkach) czy herbatników. Występuje w owocach konserwowych i koktajlowych, cistach w proszku, a także pastach do zębów. 

W Norwegii wycofano z produkcji żywności

Jak wiele tego typu związków budzi szereg wątpliwości. W przypadku erytrozyny kontrowersje potęgują badania naukowe, które dowiodły, że może ona wywoływać nowotwory u zwierząt. U ludzi tak szkodliwego działania nie stwierdzono, jednak w niektórych krajach, np. Norwegii wycofano ją z produkcji żywności. Ograniczenia wprowadzono także w Stanach Zjednoczonych.

Badania przeprowadzone po 2010 roku dowiodły, że zbyt duże spożycie erytrozyny powoduje typowe dla barwników azowych skutki uboczne. Do najcięższych należą m.in. światłowstręt i kłopoty w nauce. Dlatego szczególnie ostrożni powinniśmy być pilnując diety dzieci. Erytrozyna wpływa także na serce, wątrobę, tarczycę czy żołądek. Może działać także na płodność. Mimo to obecnie nie jest oznaczona jako ewentualny czynnik rakotwórczy.
 
Według obecnych norm dopuszczalne spożycie erytrozyny wynosi 0,1 mg na jeden kilogram masy ciała. 

 

Źródło: niezalezna.pl

#barwnik E127 #czy erytrozyna szkodzi