Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Kto zawinił katastrofalnej powodzi na południu Polski? Szokujące ustalenia BBN

Błędna ocena ryzyka powodziowego, brak właściwej koordynacji i świadomości sytuacyjnej, brak zintegrowanego systemu łączności oraz złe zarządzanie zbiornikami – to niektóre z wniosków analizy Biura Bezpieczeństwa Narodowego na temat tegorocznej powodzi.

Katastrofalne błędy w walce z powodzią. Raport BBN
Katastrofalne błędy w walce z powodzią. Raport BBN
Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

Na 64 stronach podległa prezydentowi instytucja wylicza błędy i zaniechania, które przyczyniły się do katastrofalnych skutków wrześniowej powodzi.

 Dokument BBN, do którego dotarła Niezależna.pl zawiera m.in. szczegółowy „harmonogram narastania sytuacji”. Co z niego wynika?

Ostrzeżenie IMGW o bardzo wysokich sumach opadu deszczu, „które mogą skutkować powodzią w dorzeczu Odry” pojawiło się już  9 września i było ponawiane w kolejne dni. Podobnie było w przeddzień feralnej konferencji premiera Donalda Tuska w piątek 13 września, gdy ogłosił, że "prognozy nie są przesadnie alarmujące" . W nocy tego dnia ruszył kataklizm, który spowodował gigantyczne straty.

Błędna ocena zagrożenia powodzią

Za zaniedbanie BBN uznał „błędną ocenę zagrożenia powodziowego”. Według tej instytucji należy zharmonizować cele i zasady prowadzenia polityki szczebla centralnego wobec zagrożenia powodziowego. 

Działania przeciwpowodziowe w dorzeczu Odry były oceniane nie tylko z perspektywy ochrony ludności, ale również z perspektywy ochrony środowiska w związku ze zwalczaniem toksycznych zakwitów złotej algi. W tej sprawie w lipcu 2023 r. powołano Międzyresortowy Zespół do spraw Przeciwdziałania Sytuacjom Kryzysowym i Zagrożeniom Środowiskowym na Rzece Odrze (Zespół). Wydaje się, że działanie tego Zespołu (mimo realizacji celów statutowych) mogło mieć wpływ na sposób zarzadzania ryzykiem powodziowym przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie (PGW WP). PGW WP ograniczało zrzuty wody ze zbiorników retencyjnych w obliczu nadchodzącej fali powodziowej, co spotkało się z szeroką krytyką ekspertów

  – napisał BBN w dokumencie. Niezależna.pl jako pierwsza w Polsce pisała o tym problemie. 

BBN kontynuuje: 

Działania Wód Polskich były zbieżne z rekomendacją Zespołu z 10 września 2024 r. zawartą w komunikacie, w którym wydaje się, że za wartość kluczową przyjmowana była walka ze zjawiskiem złotej algi, wymagająca ograniczenia zrzutów wody ze zbiorników retencyjnych. Sformułowanie rekomendacji tej treści mogło być wynikiem braku wiedzy nt. sytuacji hydrologicznej, uzasadniającej zmianę podejścia do problematyki uwalniania retencjonowanych zasobów, tym niemniej rekomendacje Zespołu mogły mieć wpływ na zarządzanie sytuacją kryzysową

Konkluduje, że należy wprowadzić reguły „ostrożnościowe” dotyczące ryzyka powodziowego.

Brak koordynacji

Inny grzech w walce żywiołem to brak odpowiedniej koordynacji. 

W przypadku tegorocznej powodzi działania powinny być skoordynowane na dużo wyższym poziomie i dużo wcześniej. Nie ogłoszono chociażby stanu pogotowia powodziowego, a następnie alarmu powodziowego na poziomie województwa. Stan pogotowia ogłasza się w przypadku wystąpienia na rzekach stanu wód ostrzegawczych, a alarm z chwilą wzrostu stanów wód do stanu alarmowego. Gdy do zagrożenia dochodzi na terenie jednej gminy, odpowiedni stan ogłasza wójt lub burmistrz, jeśli na kilku w danym powiecie — starosta. Kiedy zagrożenie obejmuje kilka powiatów, alarm ogłasza wojewoda. Odpowiada on za politykę rządu w województwie, a także zapewnia współdziałanie wszystkich organów administracji rządowej i samorządowej w zakresie zapobiegania zagrożeniu życia, zdrowia lub mienia, a także klęskom żywiołowym

– pisze BBN. Jak zwrócono uwagę, ogłoszenie stanu pogotowia oznacza ustalenie całodobowego sztabu kryzysowego i wiąże się ze zobowiązaniem do monitorowania sytuacji i informowania o niej.

„Zarządzenie alarmu ułatwia koordynację i może zobowiązać do wielu działań. Alarm oznacza np. całodobowe dyżury służb, magazynów, częstszy monitoring stanu wody, urządzeń przeciwpowodziowych, aktualizację procedur w razie potrzeby, a także poinformowanie osób mieszkających na terenach zalewowych o zagrożeniu, o sposobie i miejscu ewentualnej ewakuacji” – podkreśla BBN. Niestety, tego zabrakło.

Zła łączność

Idźmy dalej. Według BBN, jednym z najpoważniejszych problemem terenów dotkniętych powodzią - takich jak Stronie Śląskie czy Kłodzko - była utrata łączności oraz awaria stacji bazowych telefonii komórkowej i sieci dostępowych do internetu. Utrudniło to działania ratownicze, koordynację ewakuacji oraz dostarczanie pomocy poszkodowanym.

„Do pewnego momentu działał Lokalny System Osłony Przeciwpowodziowej w powiecie kłodzkim precyzyjnie podając stan wody nawet w najbardziej zagrożonych miejscach. W niektórych powiatach w dorzeczu Nysy, Odry i Bobru żadnego analogicznego systemu nie ma. Aby sprawdzić stan wody trzeba kontaktować się telefonicznie z obsługą np. elektrowni wodnej. W innych powiatach szczątkowe systemy funkcjonują, ale są o wiele mniej funkcjonalne niż ten z powiatu kłodzkiego” – czytamy w dokumencie.  

W ocenie jego autorów, służby ratunkowe pozbawione szybkiego dostępu do informacji, musiały działać intuicyjnie, polegając na władzach lokalnych i improwizacji.

Kolejny smutny wniosek płynący z opracowania: Polska wciąż nie posiada spójnego, bezpiecznego systemu łączności (również łączności radiowej) dla administracji i służb bezpieczeństwa powiązanego z systemami wojskowymi do przesyłania informacji (w tym informacji zastrzeżonych).

Powódź uwidoczniła również problem braku spójnego systemu zarządzania kryzysowego. „Na szczeblu gmin i powiatów powinno się unormować zasady komunikowania centrów zarządzania kryzysowego oraz administracji zespolonej w powiecie z organami samorządu terytorialnego (wójt, burmistrz, prezydent miasta, starosta)” – uważa BBN. 

Jak twierdzą autorzy raportu problemem w zakresie ochrony przeciwpowodziowej, było do tej pory, nie tylko nieujmowanie ryzyka powodziowego (map zagrożenia i ryzyka powodziowego) w planach zagospodarowania przestrzennego, ale brak samych planów. 

BBN postuluje również zwiększenie liczby zbiorników retencyjnych, szczególnie na obszarach górskich. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#powódź2024 #BBN

Tomasz Grodecki