Zbulwersowany wysłuchałem audycji jednej ze stacji Polskiego Radia skierowanej do młodzieży. Do studia zaproszono kilka młodocianych prostytutek, aby opowiedziały o swoich doświadczeniach. Rozmowa była co najmniej szokująca.
Lewicujące młode dziewczyny określały się, często w wulgarny sposób, jako „pracownice seksualne”. Próbowały udowodnić, że prostytucja to wolność i pieniądze. Jedna z nich nawet tak „walczyła z systemem i kapitalizmem”. Inna przekonywała, że „jak każda szesnastolatka marzyła, aby tańczyć na rurze”. Kolejna twierdziła, że to dobra praca dla osób, które nie chcą pracować na etacie lub są zaburzone psychicznie, w ten sposób mogą zarobić na terapię.
Natomiast o narkomanach ze swojego środowiska mówiły jako o „użytkownikach substancji psychoaktywnych”. Nie wiem, na czym polega obecna misja mediów publicznych w likwidacji. Odniosłem wrażenie, że na systemowej i zaplanowanej deprawacji młodych ludzi w naszym kraju. Czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jeszcze nad tym panuje?