W połowie września przewodnicząca KE Ursula von der Leyen przedstawiła skład nowej komisji. Komisarzem ds. energii i mieszkalnictwa został Duńczyk Dan Jørgensen, klimatu, zeroemisyjności i czystego rozwoju – Holender Wopke Hoestra, gospodarki i produktywności – Łotysz Valdis Dombrovskis, natomiast środowiska – Szwedka Jessika Roswall.
Mimo delikatnego przesunięcia na prawo Unii Europejskiej nie czeka kontrrewolucja. Prawica co prawda się wzmocniła, lecz główną rolę wciąż będzie odgrywać Europejska Partia Ludowa. Francuskie Zjednoczenie Narodowe, niemieckie AfD czy Bracia Włosi mogą namieszać w powiększonym europarlamencie, ale nie doprowadzą do zmiany jego kierunku. Prym wciąż będą wiedli centroprawica, liberałowie i socjaldemokraci.
Z perspektywy Zielonego Ładu z pewnością pojawia się coraz więcej głosów krytycznych, co w zasadzie gwarantuje modyfikacje. Zresztą mówiła o tym sama przewodnicząca KE. Co może zostać poddane korekcie? Być może zostaną złagodzone cele klimatyczne. Obywatele krajów unijnych mają obecnie zachwiane poczucie bezpieczeństwa w związku z proekologicznymi reformami. W szczególności odczuwają podwyżki cen energii, ogólny wzrost cen i niestabilność na rynkach lokalnych.
Zmiany mogą dotyczyć także rynku rolnego. Protesty rolników sprzed kilku miesięcy rozlały się niemal na całą Europę. Produkcja żywności staje się coraz mniej opłacalna. Dla naszych rolników szczególnie dotkliwy okazał się import, mający po części pomocowy charakter, produktów z Ukrainy. Rolnicze związki zawodowe mają radykalne postulaty, chcą porzucenia Zielonego Ładu, ale zważywszy na obecny układ sił politycznych, jest to nierealne. Bardziej prawdopodobna jest rewizja pewnych elementów Wspólnej Polityki Rolnej. Chodzi przede wszystkim o strategię „od pola do stołu”, która wprowadza wiele uciążliwych regulacji. Rolnicy domagają się także zwiększonych nakładów państwowych na rolnictwo, większych zwolnień podatkowych, w tym mniejszej stawki VAT na żywność, i wszelkich działań interwencjonistycznych, które prowadziłyby do poprawy rentowności branży.
Politycy zwracają jednak uwagę na kwestię bezpieczeństwa żywnościowego Starego Kontynentu, bo w czasach niestabilności – wysokiej inflacji, groźby wybuchu wojny światowej – muszą zabezpieczyć Europejczyków na rynku rolno-spożywczym. Chodzi o balans, w którym lokalni rolnicy będą chronieni, ale równocześnie będzie otworzona furtka dla żywności, szczególnie dla tych produktów, które nie są wytwarzane w krajach UE lub są dostępne w ograniczonym zakresie.
Zielony Ład potrzebuje nowego podejścia. Dotowanie produkcji rolnej powoduje dalszy wzrost jej cen, natomiast bariery celne, głównie dla krajów dalekiego Południa, pozbawiają konsumentów dostępu do wielu produktów. Szczególnie jeśli chodzi o dobra objęte rozporządzeniem UE w sprawie wylesiania (EUDR) oraz mechanizmem dostosowania cen na granicach z uwzględnieniem emisji dwutlenku węgla (CBAM). Dotyczy to nie tylko żywności, ale także paliw czy minerałów. Przepisy powinny w większym stopniu opierać się na partnerstwie i umowach handlowych, a nie na protekcjonizmie.
Dobrym przykładem kraju, który wprowadza własne regulacje, aby dostosować się do surowych wymagań ekologicznych w UE, jest Indonezja. Według raportu World Resources Institute, jednej z najbardziej szacownych instytucji zajmującej się analizami zrównoważonego rozwoju, państwo to poczyniło największe postępy w zakresie ograniczenia wylesiania. Z najnowszego raportu Global Forest Review wynika, iż Indonezja może się pochwalić jednym z największych na świecie wskaźników redukcji wylesiania. Stało się to za sprawą narodowej polityki zrównoważonego rozwoju, ochrony lasów i respektowania zasad bioróżnorodności. Jednocześnie respektuje się tam potrzeby tradycyjnych społeczności wiejskich, składających się głównie z rolników niskoobszarowych.
Indonezja jest kluczowym azjatyckim partnerem ze względu na liczącą 200 mln ludzi populację, status członka G-20 oraz wpływ na drożność najważniejszych szlaków morskich w regionie. Ponadto to piąty co do wielkości partner handlowy UE, notujący wolumen obrotów handlowych rzędu 32,6 mld euro w 2022 r. Dlatego konsensus z Indonezją jest ważny – zarówno ze względu na dostęp do rynku dla eksporterów z Europy, jak też dla bezpieczeństwa energetycznego Starego Kontynentu w zakresie większego dostępu do biopaliw i tłuszczów z tego kierunku.
– Z punktu widzenia danych uważam, że Indonezję i Malezję należy uwzględnić jako przykłady sukcesów. Są nimi od wielu lat, od pożarów w 2015 r. Naprawdę widzimy, że działania rządu i korporacji łączą się, aby mieć tam pozytywny wpływ – uważa Liz Goldman z organizacji Global Forest Watch. Dlatego takie przepisy jak EUDR nie powinny mieć konfrontacyjnego charakteru, lecz stawać się konsensualnymi platformami dialogu. Przepisy nie mogą być narzucone jednostronnie, ale powinny uwzględniać specyfikę krajów trzecich. Redukcja globalnych emisji jest przecież kwestią ponadnarodową, dlatego kraje azjatyckie powinny być wciągane do wspólnych wysiłków w tym kierunku.
Obecnie funkcjonujące przepisy unijne konstruowane są na zasadzie centralnego planu tworzonego w Brukseli. Czasami bywają wręcz narzucane i pozbawione elementu konsultacji ze środowiskami, na które będą miały największy wpływ. Dzieje się tak zarówno z rolnikami z krajów członkowskich, jak i społecznościami krajów pozaeuropejskich. Jeśli polityka unijna ma przynosić globalne efekty związane z powstrzymaniem zmian klimatycznych, musi opierać się także na danych zewnętrznych.
Tymczasem rozporządzenie EU w sprawie wylesiania nie uwzględnia najnowszych danych w tym aspekcie i wywiera negatywny wpływ zarówno na producentów, jak i konsumentów. Jeśli Bruksela ma ambicje stać się światowym liderem w zakresie zrównoważonego rozwoju, należy wypracować takie metody partnerstwa, aby dane środowiskowe były na bieżąco aktualizowane. UE jest trzecim co do wielkości, po USA i Chinach, partnerem handlowym ASEAN, odpowiadającym za ponad 10 proc. obrotów. Dlatego polityka wobec tego regionu świata ma charakter partnerstwa strategicznego. Partnerstwo to obejmuje także kwestie energetyki i rolnictwa, współpracy handlowej oraz inwestycyjnej. Kraje Unii Europejskiej i państwa Azji Południowo-Wschodniej reprezentują wspólnie aż 65 proc. światowego PKB, 60 proc. globalnej populacji, 68 proc. światowego handlu oraz 75 proc. turystyki.
Nowe przepisy z utęsknieniem są także wyczekiwane przez rolników z Polski. Liczą oni na mechanizm warunkowości Wspólnej Polityki Rolnej. Jedną z propozycji jest to, aby gospodarstwa do 10 ha nie podlegały sankcjom związanym z realizacją norm środowiskowych. Rodzimi rolnicy chcą także odejścia od normy GAEC8, czyli wymogu ugorowania 4 proc. gruntów ornych, co jest w zasadzie postulatem przeznaczania żyznej ziemi rolnej na straty. Kwestią wyboru mają pozostać także zapisy normy GAEC7. Dywersyfikacja powinna obejmować co najmniej dwie uprawy w gospodarstwach 10–30 ha, natomiast w przypadku większych – trzy.
To, na czym zależy Komisji Europejskiej, to uczynienie gospodarki bardziej zasobooszczędną i konkurencyjną. Nie tylko wzrost gospodarczy zostanie oddzielony od zużywanych zasobów, ale przede wszystkim żaden region nie pozostanie w tyle w stosunku do pozostałych. Dla osiągnięcia głównego celu – zeroemisyjności i walki ze zmianami klimatu – współpraca międzynarodowa ma natomiast kluczowe znaczenie.