Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Duchowa walka o Ukrainę – kapłani na barykadach. PRZEJMUJĄCE ŚWIADECTWO

Lotem błyskawicy serwisy społecznościowe obiegają zdjęcia kapłanów, którzy swoją obecnością wspierają protestujących na Majdanie.

Ivan Bandura/ http://creativecommons.org/ licenses/by/2.0/
Ivan Bandura/ http://creativecommons.org/ licenses/by/2.0/
Lotem błyskawicy serwisy społecznościowe obiegają zdjęcia kapłanów, którzy swoją obecnością wspierają protestujących na Majdanie. Okazuje się, że duchowa pomoc jest w Kijowie bardzo potrzebna. - Wyspowiadał się u mnie jeden człowiek i poszedł na Majdan. On nie wiedział czy stamtąd wróci. My jesteśmy tutaj cały czas gotowi, można powiedzieć „pod ręką”. Ludzie przychodzą do nas na osobiste, na nocne modlitwy - mówi portalowi niezalezna.pl o. Błażej Suska, proboszcz parafii Matki Boskiej Matki Kościoła. Rozmawia Jarosław Wróblewski.

Jak wydarzenia w Kijowie wyglądają z perspektywy posługujących tam kapucynów?

Jesteśmy na lewym brzegu Dniepru w Kijowie. Teoretycznie mamy więc spokojniej. Wczoraj byliśmy na Majdanie. W telewizji jednak nie wygląda to tak tragicznie jak na miejscu. Tam są zgliszcza, barykady, ludzie, którzy krzątają się jak mrówki w atmosferze niepewności. Cała sceneria Majdanu, a zwłaszcza barykady, sprawiają wrażenie jakby przebywało się w strefie działań wojennych. Nie widać jednak dialogu, jest więcej zacietrzewienia, determinacji po obu stronach. Niekiedy nawet nienawiści. Nikt nie wie, w którą stronę to pójdzie dalej. Naprawdę trzeba tutaj ręce do Boga podnosić i modlić się o światło dla decydentów, bo teraz w ich rękach są ci ludzie.
 
Właśnie, jak wygląda ta duchowa strona wydarzeń?
Obecność Kościoła rzymsko-katolckiego jest tam dostrzegalna, choć oczywiście w mniejszym stopniu niż kościoła prawosławnego czy grecko-katolickiego. Wczoraj spotkaliśmy na Majdanie jednego paulina, który wyszedł z dziennikarzami naprzeciw funkcjonariuszy Berkutu i przepowiadał im Dobrą Nowinę. Są też inni. My jesteśmy tutaj na zapleczu, ale też mamy swoją rolę, o której nie chciałbym szerzej jednak mówić. Proszono mnie o dyskrecję. Biskupi wystosowali list, który będziemy czytać wiernym o zaangażowanie duchowe, o post. Czyli ta strona duchowa, tych wydarzeń jest zabezpieczona.
 
(fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)
Jak to wygląda na Majdanie?
Są prowadzone modlitwy, wczoraj jak byliśmy to modlono się za zabitych od kul. Ludzie mają potrzebę relacji z Bogiem zwłaszcza w obliczu strachu, który nas tutaj dotyka. Ta relacja się wzmaga. Oni się też spowiadają. Ważnym elementem tych wydarzeń, a zwłaszcza duchowej walki jest również konkatedra św. Aleksandra. Podobnie kościół prawosławny św. Michała był otwarty całą noc, nasz też był tak otwarty i nocowało w nim wiele osób. Były wyznaczone dyżury i czuwania.
 
W takiej ekstremalnej sytuacji ludzie szukają drogi do Boga, do Kościoła?
Oczywiście, na przykład wyspowiadał się u mnie jeden człowiek i poszedł na Majdan. On nie wiedział czy stamtąd wróci. My jesteśmy tutaj cały czas gotowi, można powiedzieć „pod ręką”. Ludzie przychodzą do nas na osobiste, na nocne modlitwy. Na Majdanie są kapliczki, również i nasi parafianie włączają się tam w modlitwy. Modlą się tam również protestanci, greko-katolicy, prawosławni...
 
Czujecie się jako duchowni różnych wyznań zjednoczeni?
Tak, w takiej sytuacji nie ma tutaj żadnych podziałów. Gdy ludzie są bici i kopani to ratuje się każdego. Nie patrzy się teraz czy on jest spod flagi Bandery, ukraińskiej czy unijnej. Nie roztrząsamy teraz tego od tej strony.
 
Jak traktowani są w Kijowie Polacy?
Na Majdanie bardzo dobrze. Ukraińcy nas pozdrawiają. Jest wielka otwartość. Oni nas widzą i to jest może szansa właśnie na nową otwartość w tych polsko-ukraińskich relacjach. Trzeba to tylko mądrze pokierować.
 
(fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

 



Źródło: niezalezna.pl

Jarosław Wróblewski