Na początku kwietnia pojawił się w programie „Prime Time” irlandzkiego nadawcy RTE, aby m.in. porozmawiać o wojnie na Ukrainie. Niezbyt często się zdarza, aby polityk – i to tak wysokiego szczebla – surowo oceniał swe dawne decyzje. Przyznał bowiem, że czuje się winny rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Proces powstania niepodległej Ukrainy wymagał negocjacji, w wyniku których Rosja postawiła warunek pozbycia się przez Ukrainę broni nuklearnej.
Clinton nie ukrywał, że to on doprowadził do tego, iż Ukraina się na to zgodziła. Putin nie dokonałby teraz inwazji, gdyby – jak otwarcie twierdzi były amerykański prezydent– Ukraina broń nuklearną posiadała. Clinton obejmował swój urząd, kiedy prezydentem Rosji postsowieckiej był Borys Jelcyn a kończył drugą kadencje, kiedy Jelcyn 31 grudnia 1999 r. rezygnował ze stanowiska i przekazywał prezydenturę ówczesnemu premierowi Władimirowi Putinowi.
„Wiedziałem, że prezydent Putin nie poparł porozumienia, które zawarł prezydent Jelcyn, czyli nigdy nie ingerować w granice terytorialne Ukrainy, jeśli ta zrezygnuje z broni jądrowej” – powiedział Clinton i dodał, że fatalna decyzja o pozbyciu się przez Ukrainę broni atomowej doprowadziła do inwazji wojsk rosyjskich. Ta decyzja wcześniej spowodowała aneksję Krymu, co stało się za prezydenta Baracka Obamy, kolejnego demokraty, który służył jako prezydent USA po Clintonie.
„Kiedy porozumienie stało się dla niego niewygodne, prezydent Putin zerwał je i na początek zajął Krym i ja się z tym źle czuję, bo Ukraina jest bardzo ważnym krajem” – oświadczył Clinton.
W drugim roku urzędowania Clinton podpisał trójstronne porozumienie z Jelcynem i ówczesnym prezydentem Ukrainy Leonidem Kuczmą. Ukraina, w zamian za przekazanie Rosji broni nuklearnej, otrzymała gwarancje suwerenności terytorialnej.
„Myślę, że to, co zrobił Putin, było bardzo złe i uważam, że Europa i Stany Zjednoczone powinny nadal wspierać Ukrainę – powiedział Clinton. – Może nadejdzie czas, kiedy ukraiński rząd uwierzy, że czas pomyśleć o porozumieniu pokojowym, z którym mogliby żyć, ale nie uważam, że reszta z nas powinna ich teraz pozostawić samych sobie”.