Gang Olsena 2.0. Polska w rękach fanatycznych nieudaczników Czytaj więcej w GP!

Chińskie balony

Czym są dzisiejsze Chiny? Zwykle odpowiedź na to pytanie bardziej formułowana jest przez doraźne interesy gospodarcze niż rzetelną ocenę wydarzeń. Trzeba więc uświadomić sobie, że dziś Chińska Republika Ludowa to totalitarne państwo, które stanowi własność – zrzeszającej nieco ponad 90 milionów członków – Chińskiej Partii Komunistycznej.

Armia podlega bezpośrednio KPCh i jej pierwszemu sekretarzowi, a konstytucja państwa komunistów praktycznie do niczego nie obliguje. Partia zarządza narodem i państwem tak jak sama zechce, a od czasu, gdy pierwszym sekretarzem został Xi Jinping, terror komunistyczny znacznie wzrósł, a partyjni ideolodzy postawili na ideową mieszaninę Marksa, Lenina i Konfucjusza w proporcjach takich, w jakich potrzebują obudować słowami swoje coraz bardziej totalitarne zapędy. 

W Chinach trwa eksterminacja Tybetańczyków i Ujgurów, nagle znikają (aby nigdy więcej się nie pojawić) obrońcy praw człowieka, a nawet adwokaci, którzy tych obrońców reprezentowali przed sądami. 

Wszystkie złudzenia Zachodu związane z tym, że wprowadzenie kapitalizmu do Chin spowoduje erozję totalitarnego systemu, runęły w gruzy – po prostu nic takiego się nie stało. Ani kapitalizm, ani rozwarstwienie społeczne, ani rewolucja internetu i związanych z nim technologii nie wpłynęły na charakter chińskiej władzy. 

Stało się coś zgoła przeciwnego – to komuna chwyciła technologię za pysk i zaprzęgła ją do służby swoim totalitarnym planom. A są to plany przerażające – Chiny powoli zrzucają maskę dobrotliwego partnera, który ma ochotę jedynie handlować i tanio produkować na potrzeby zachodnich koncernów. Widziałem to w Paryżu, który jakkolwiek staje się coraz bardziej niespokojny, to jednak chińskie interesy stanowią w nim przedziwne enklawy spokoju. Po prostu wszyscy – w tym także hołubieni emigranci – którzy chcieliby wokół chińskich biznesów wzbudzać niepokój, po pewnym czasie zastanawiająco rozpływają się w paryskiej mgle. Wszystko dzieje się w ciszy i bez wzbudzania niepotrzebnego ruchu. Podobnie działają chińskie służby specjalne, które starannie oplatają świat swoimi cichymi mackami. Na razie skupiły się na dyscyplinowaniu chińskiej diaspory, gdziekolwiek by ona się znajdowała. Jedynie włoskie i hiszpańskie skandale zwróciły na moment uwagę światowej opinii publicznej na dziwaczną funkcję tzw. chińskich placówek policyjnych rozsianych w wielu krajach, które wymuszały powroty do kraju krnąbrnych emigrantów za pomocą brania zakładników z ich rodzin pozostałych w Chinach. Jeżeli Izrael dysponuje siecią sayanim (dobrowolnych współpracowników) Mosadu w świecie, to wyobraźcie sobie Państwo, jaką potencją dysponują w nim służby chińskie. Setki tysięcy tzw. chińskich studentów, od co najmniej dwóch dziesięcioleci, szpiegują wszystko, co dzieje się w nauce i technologii Zachodu. Chińscy komuniści znakomicie nauczyli się wykorzystywać zdobycze technologii ku temu, aby kontrolować własnych obywateli i rozszerzać swoje szpiegowskie zapędy dosłownie na cały świat. 

Xi Jinping nie tylko zaostrzył wewnętrzny kurs partii, skupiając ją na tępieniu każdego przejawu wolnomyślicielstwa i wątpliwości wobec jedynej linii politycznej – przypadek miliardera Jacka Ma, założyciela Ali Express, jest tu bardzo symptomatyczny – lecz także postanowił wykreować wroga zewnętrznego, wobec którego „naród chiński” ma się jednoczyć pod przewodnictwem jedynej i wszystkowiedzącej partii. Tym wrogiem jest Zachód dowodzony przez Stany Zjednoczone. 

Z tej perspektywy nie należy więc pytać, czy nastąpi inwazja ChRL na Tajwan, tylko kiedy ona nastąpi?! Xi Jinping stał się takim samym satrapą jak Mao Zendong, z tą tylko różnicą, że dysponuje o wiele potężniejszymi narzędziami i gospodarką, która już dziś dogania USA. 

W tym kontekście, który jedynie upraszczająco i naskórkowo zarysowałem, należy spojrzeć na pojawienie się nad ponad czterdziestoma krajami świata chińskich balonów szpiegowskich. Czy zostały wysłane jedynie w celu zebrania informacji – szczerze wątpię. Chińskie instalacje satelitarne potrafią to zrobić lepiej i bardziej precyzyjnie.

Wysłanie balonów jest raczej czytelnym komunikatem: zobaczcie, możemy być u was szybciej i mocniej, niż sobie to wyobrażacie! 

Ostentacja i wręcz bezczelność całej akcji świadczy o tym, że dzisiejsze Chiny całkiem wyraźnie komunikują światu, że mają ochotę na dominację i zrobią wiele, aby taką pozycję niebawem uzyskać. Agresja balonowa ma więc bardziej charakter nacisku na opinię publiczną krajów, nad którymi chińskie sterowce się pojawiły, niż jest typową akcją szpiegowską. Szczególnie dotkliwie musieli to odczuć obywatele USA, kraju, który do tej pory dla przeciwników pozostawał raczej niedosiężny.

Jedno jest pewne: opowieści o dobrotliwym chińskim kolosie, który zainteresowany jest jedynie robieniem dobrych interesów z całym światem, możemy już włożyć pomiędzy współczesne bajki. Chińscy komuniści nigdy nie zrezygnowali z podstawowego celu komunizmu – wojennej ekspansji, a współczesna wojna toczy się już od kilku lat na dobre.

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski