Początek roku nie zapowiada się optymistycznie dla opozycji. Zamiast dążenia do wspólnej listy, ma raczej rozminięcie się z oczekiwaniami własnego elektoratu i głośno komunikowane wzajemne pretensje.
To wszystko oczywiście znów przez Prawo i Sprawiedliwość i głosowanie nad nowelą ustawy o Sądzie Najwyższym. Opozycja bowiem została zmuszona do faktycznego poparcia projektu przedstawionego przez PiS i przy tej okazji nie tylko się podzieliła, lecz także potężnie zirytowała własnych, karmionych przez lata nienawiścią do PiS, wyborców. Zabawnie było obserwować furię posłów PO na posłów Hołowni i części lewicy, którzy wyłamali się z umowy i zamiast wstrzymania się od głosu, zagłosowali przeciw „w imię zasad praworządności”. Były prezenter telewizyjny Szymon Hołownia zakpił w ten sposób i z Tuska, i z Kosiniaka-Kamysza, ustawiając się w roli tego, kto naprawdę jest w opozycji wobec Zjednoczonej Prawicy i kto szczerze i z oddaniem służy „praworządności”. Awantur w mediach społecznościowych między zwolennikami Hołowni i resztą totalnej opozycji zliczyć nie sposób – gęste tłumaczenia polityków PO i PSL, dlaczego pomogli PiS w uchwaleniu w Sejmie ustawy, są echem tej emocjonalnej wojny wśród totalnych. O żadnej wspólnej liście opozycji raczej w kontekście tych awantur mowy na razie być nie może – interesujące za to może być obserwowanie, jak Hołownia z Tuskiem będą się licytować na poprawki podczas prac nad ustawą w Senacie. Raczej nie ma wątpliwości, że opozycja będzie chciała wprowadzić zapisy, które mają wywrócić porozumienie z Komisją Europejską, bo przecież nie po to od lat zabiega o blokowanie środków dla Polski, by teraz przyłożyć rękę do ich przekazania Polsce. Oficjalnie wprawdzie teraz już blokować tych środków nie mogą – stąd takie, a nie inne głosowanie znacznej części opozycji w Sejmie. Ale pod pozorem „przywracania praworządności” czy „naprawy niekonstytucyjnej ustawy” będą usiłowali możliwy kompromis z KE wysadzić w powietrze. W tych swoich prawdziwych intencjach mają sojuszników w Konfederacji, ale też, niestety, w Solidarnej Polsce. Odrzucenie poprawek opozycji w Sejmie, które przyjdą z Senatu, może być poważnym kłopotem – w tym wypadku liczy się bowiem bezwzględna większość obecnych na sali plenarnej, a nie zwykła większość. Nie wystarczy zatem tylko wstrzymanie się od głosu opozycji – jeśli z parlamentu ma wyjść ustawa, której kształt jest do przyjęcia dla polskich władz i dla Komisji Europejskiej zarazem – wymagać to będzie albo poparcia dla tego Solidarnej Polski, albo części opozycji.
Tymczasem wypełnienie tego kluczowego kamienia milowego może faktycznie (choć przyznajmy, po dotychczasowych doświadczeniach z KE pewności nie ma) odblokować środki z KPO i zakończyć, przynajmniej na razie, spór z Brukselą.
Projekt wprowadza rozwiązanie, że to w Naczelnym Sądzie Administracyjnym znajdą się sprawy dyscyplinarne sędziów, sprawy immunitetowe sędziów, sprawy wznowieniowe i sprawy z testu niezależności. Składy sędziowskie będą mogły zainicjować badanie z urzędu, czy inni sędziowie spełniają wymogi w kwestii niezależności, bezstronności lub bycia powołanym tylko w kontekście konkretnej sprawy. Jest to rozszerzenie możliwości zainicjowania testu niezależności z Ustawy Prezydenckiej na samych sędziów – obecnie już obie strony postępowania sądowego mogą złożyć taki wniosek. Nie jest to zatem faktyczna zmiana stanu prawnego, bo mechanizm taki już obowiązuje. Pozostałe zmiany mają zaś charakter techniczny i doprecyzowujący. Jest to oczywiście daleko idący kompromis ze strony polskiego rządu i należy tak na to patrzeć – ale wojna za naszą granicą i wiążąca się z tym pilna potrzeba wygaszenia sporu, który osłabia skuteczność Polski w zbrojeniu się i wspieraniu Ukrainy, jest dziś po prostu kwestią nadrzędną.
Ważne jest przy tym, byśmy nie dawali się zwieść różnym okrzykom o „utracie suwerenności” i „zdradzie”. Dzięki środkom z KPO Polska będzie w stabilnej sytuacji finansowej – jest to dziś nam bardzo potrzebne i także to chroni nas przed potencjalną utratą suwerenności czy to na skutek dojścia do władzy partii niemieckiej, czy też ośmielenia Rosji do zaatakowania także naszego kraju.
Nie mam dziś wątpliwości, że Zjednoczona Prawica wygra jesienne wybory do parlamentu – rząd Mateusza Morawieckiego udowadnia sprawczość i skuteczność w działaniach. Totalna opozycja każdego dnia pokazuje, jak bardzo myli się niemal w każdej sprawie, w której się wypowiada. Ale kompromis z Komisją Europejską bez wątpienia do tego zwycięstwa się przyczyni – i także dlatego warto go podjąć.