Obserwując od dwóch lat działania obecnego rządu nazwane „wojną z kibicami”, przeszywają mnie dreszcze. Donald Tusk, dziś ręka w rękę z ministrem-publicystą, zachowuje się jak dziecko z zapałkami. Dla niego propaganda to świetna zabawa, a nie ma świadomości że ta zabawa może skończyć się bardzo realnie, bo śmiertelnie.
Piszę ten tekst po jednej z bójek, których na całym świecie mnóstwo. Obiektywnie patrząc nie zasługuje ona na kilkudniową debatę, jaką jest w Polsce prowadzona. Niestety ekipa rządząca (z niezwykłym rozmachem) zrobiła z tego polityczne show oraz kolejny pretekst do „przepraszania” innego rządu. Na dobrą sprawę nie obserwujemy nic nowego, polityka łączenia bandytyzmu z opozycją realizowana jest od dawna, choć są też całkiem bieżące przyczyny ostatniej ofensywy. MSW ma nóż na gardle, bo gdyby nie medialna piana z plaży, musiałby tłumaczyć się z niedawnych śmierci w Trójmieście i w Siedlcach, do których doszło po brutalnej interwencji policji. Cała propagandowa narracja jest tak wielopoziomowa, tak nachalna i jednocześnie niebezpieczna, że zasługuje na rozłożenie jej na części pierwsze.
Wszyscy pamiętamy ostatni spot PO przed wyborami 2011 r. nazywany nieoficjalnie przez twórców hasłem „Nienawiść”. Czy chodziło o nienawiść autorów klipu do politycznych adwersarzy, tego do dzisiaj nie wiemy. Za to na pewno od tego czasu nie mamy złudzeń. Rzekoma „wojna z chuliganami” faktycznie jest zwykłym działaniem politycznym, którego cel jest od dwóch lat niezmienny: zaszczucie opozycji. Bezpieczeństwo na ulicach nie zwiększyło się, wzrosła jedynie liczba propagandowych szopek. Do tego doszło przekonanie że jak bandyta stosuje przemoc w szaliku to trzeba z nim walczyć, a jak robi to w marynarskim stroju, czy mundurze policyjnym, to trzeba go przeprosić i spytać czy aby się nie przemęczył.
Wracając do spotu, ktoś mógłby spytać na jakiej podstawie PO zdjęcia bandyty kopiącego kobietę próbowała nam wmówić że to wyborca PiS? To pytanie miałoby jedną podstawową wadę. Zakładałoby że autorom spotu, w tym PR-owemu macherowi Tuska, europosłowi Protasiewiczowi zależy na prawdzie i są politykami odpowiedzialnymi. Dlaczego Tusk z Protasiewiczem nadali temu zwykłemu bandycie polityczną, światopoglądową rangę, czyniąc z niego reprezentanta kilkumilionowej grupy wyborców? Powód był prosty - trzeba było w tym czasie elektorat PO naszczuć na elektorat PiS-u. Czy (będąc przecież po mordzie łódzkim) przyszło im do głowy, że to zabawa śmiertelna i nakręcanie spirali nienawiści szkodzi nam wszystkim? Myślę że tak i myślę, że jest im to niezwykle obojętne.
Opozycja w klatce „przemoc”
Abstrahując od prowadzonej obecnie polityki „przepraszamy zawsze, każdego i wszędzie” wyobraźmy sobie taką sytuację. 5 pijanych francuskich kibiców niszczy kawiarnię w Krakowie, na co rząd ogłasza wojnę z Francuzami. Pojawiają się głosy opozycji, że to niepotrzebne zaognianie stosunków z Francuzami, bo przecież winnych jest 5 bandytów, nie cały naród. Na co w odpowiedzi rząd zarzuca opozycji, że kryje bandytów. Niemożliwe? Absurdalne? Przecież dokładnie taką samą taktykę PO stosuje od dwóch lat wrzucając kibiców angażujących się politycznie, patriotycznie do worka razem z kibicami-bandytami. Gdy opozycja mówi że to niesprawiedliwe, że państwo nie może gnoić za protesty polityczne, zamiast zwalczać realną przestępczość - w odpowiedzi dostaje prosty propagandowy przekaz: bronicie kibiców, czyli bronicie bandytów.
Ile razy dostało się opozycji za „sojusz z kibolami”, trudno zliczyć. Że nie ma na to ani jednego dowodu? Nieważne. Że jest to sprzeczne z krytykowaniem PiS za zbytnią gorliwość w łapaniu przestępców? Cóż, jest prawda etapu i prawda ekranu, a III RP doczekała się ekspertów w jej użyciu. Dowód? Jeszcze w środę Katarzyna Kolenda-Zaleska w rozmowie z Adamem Hofmanem z całą powagą tłumaczyła mu że wśród kibiców za przemoc odpowiedzialni są ci... co angażują się w działalność historyczno-patriotyczną. Sami uwierzyli we własną propagandę do tego stopnia, że Tusk o pro-śląskich kibicach Ruchu Chorzów mówi per "polscy patrioci". Ciemny lud to kupi, jak powiedział kiedyś Tomasz Lis.
Analizując działania rządu w tej sprawie warto pamiętać, że nie jest to odległa polityka, coś ze sfery zagrywek wizerunkowych. Tego typu działanie, nakręcanie tej spirali, ma swojego realne negatywne skutki. Dlaczego to jest niebezpieczne? Narracja rządowa, podchwycona przez zaprzyjaźnione media, podtrzymuje atmosferę strachu. Nie, nie strachu wobec władzy, która poszerza sferę kontroli i opresyjności organów państwowych. Strachu przed mityczną opozycją, bo jak wiadomo im gorzej, jest za rządów PO, tym mocniej się za to dostaje.. opozycji. Im niebezpieczniej jest dla zwykłych obywateli za rządów PO, tym głośniej władza mówi że tylko ona jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo. Kraina absurdu i można by się z tego śmiać, gdyby nie świadomość jak wielu udało się na to nabrać.
Krycie funkcjonariuszy policji, którzy katują na komisariatach, tylko obniża zaufanie do tej instytucji i wzmaga wściekłość na bezkarność milicji pod nową nazwą. Władzy już nikt nie ufa i nie ma co się temu dziwić. Dalsze nakręcanie obywateli, stygmatyzowanie grup społecznych, czy koniec końców szczucie na siebie nawzajem, prowadzi do jednego; do rozlewu krwi. Bo jeśli władza nie pójdzie po rozum do głowy to jej policyjno-polityczne prowokacje, prędzej czy później skończą się śmiercią niewinnego człowieka. I obym się mylił.
Źródło: niezalezna.pl
Samuel Pereira