Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Kibicowskie wakacje

Od tygodnia gościmy w Pile kolejną grupę naszych małych rodaków z Wileńszczyzny. Ten turnus naszych wakacji, współorganizowanych z kibicami Lecha Poznań, ma wyjątkowy wymiar. Do dwudziestoosobowej grupy dzieci z Dziewieniszek na Wileńszczyźnie dołączyła taka sama grupa dzieci z Ukrainy. Są z różnych miejsc: z Chersonia, Charkowa, Odessy, ze Stryja, z Żytomierza. Miałem okazję wysłuchać ich ciekawych historii.

Część dzieciaków ma polskie korzenie, wszyscy po czterech miesiącach pobytu pięknie mówią po polsku. To zasługa ich nauczycielki, którą zatrudniono w szkole. W latach 90. skończyła filologię polską na KUL. Jest Ormianką, która wyszła za Rosjanina polskiego pochodzenia. Po wybuchu wojny na Ukrainie zostawiła wszystko i wyjechała z dziećmi z Rosji, do której, jak mówi, nigdy już nie zamierza wrócić. Przez ten tydzień ofiarnie nam pomagała.
Dzieciaki mogły nie tylko wypocząć i korzystać z licznych atrakcji, miały także możliwość lepiej poznać język polski, naszą kulturę i historię. Bo taki też jest cel kolonii organizowanych w różnych miejscach Polski przez środowiska kibicowskie – zaprzyjaźnić dzieci z ich ojczystym krajem. To bardzo ważne, bo wszystkie polskie dzieci z Litwy, Białorusi i Ukrainy były poddane intensywnej rosyjskiej propagandzie, także w przestrzeni językowej i kulturowej. Trzeba je wyrywać z „ruskiego miru”. Dlatego te wakacje są takie ważne. We współpracy z wieloma środowiskami z Wileńszczyzny dzięki Bogu udaje nam się je realizować.

U dzieci gościł nas wypróbowany przyjaciel Paweł Piekarczyk. Z wyśpiewaną lekcją historii. Od kilku lat przyjeżdża do naszych dzieciaków. Będąc świadkiem jego koncertu, widziałem, jak bardzo przeżyły go dzieci. Myślę, że finałowy utwór, poświęcony Żołnierzom Wyklętym, stał się w tym roku – w tych okolicznościach – szczególnym darem, zwłaszcza dla dzieci z Ukrainy: „Naród, co pragnie wolnym być, musi o wolność się bić. Robić powstania, zdrajców przeganiać – inaczej nie znaczy nic”. Nic dodać, nic ująć. Pawłowi dziękujemy za piękną lekcję historii i zaangażowanie. Wszystkim, którzy wsparli nas na różne sposoby, by nasze kolonie mogły dojść do skutku – serdecznie dziękuję.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

ks. Jarosław Wąsowicz SDB