Sowieckie pomniki w małych w miejscowościach są bardzo często jedynym obiektem upamiętniającym historię - zdradził na antenie TVP Info dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Historyk wskazał, że utrudnia to często nauczanie historii. Zaapelował do mieszkańców o wpływanie na swoje władze, a jeżeli samorządowcy będą mieli coś przeciwko, "mogą spodziewać się wizyty".
W ostatnich tygodniach w Polsce z przestrzeni publicznej usuwane są pomniki upamiętniające Armię Czerwoną. Według informacji IPN, w pierwszej fazie tej formy dekomunizacji, do obalenia zostaje jeszcze około 54 obiekty. Jak przekazała w rozmowie z Michałem Rachoniem prezes Instytutu - do walki o prawdę może się przyczynić każdy z nas.
"Mieszkańcy mogą wpływać na swoje władze samorządowe, które zapewniam mają pełne wsparcie Instytutu Pamięci Narodowej (...). Niestety ta ustawa, nie niesie ze sobą sankcji za nie likwidowanie z przestrzeni publicznej symboli sowieckiego komunizmu, ale nosi w sobie sankcje przyzwoitości. Prawodawcy nie spodziewali się, zgodnie z logiką w wolnym państwie, że będzie trzeba przymuszać samorządy do tego, aby usuwać takie symbole. Więc wszyscy ci, którzy nas oglądają, a w których miejscowościach są symbole sowieckiego totalitaryzmu, powinni wpływać na swoje władze samorządowe, aby odpowiedziały na mój apel"
- mówił prezes IPN. Nawrocki zapewnił, że w miejsce "sowieckich kamieni, sowieckich żołnierzy i sowieckich gwiazd", Instytut gwarantuje pomniki upamiętniające "prawdziwych bohaterów polskiej wolności".
Pod działania mają podlegać "wszystkie miejsca, które noszą w sobie znamiona promocji systemu totalitarnego oraz agendy państwa, które zniewalały Polskę po '45". Nawrocki dodał, że pierwszy etap "dotyka najbardziej odrażających systemów, które są dla nas najbardziej zawstydzające". Prezes podkreślił, że wszystkie niszczone obiekty znajdują się poza cmentarzami. W tej fazie mają zostać usunięte jeszcze około 54 pomniki. Najwięcej z nich znajduje się w małych miejscowościach, ale są wyjątki.
"Z dużych miast mamy oczywiście problem szczeciński, mamy też taki problem w Rzeszowie. (...) Rzeczywiście ta sprawa dotyka głównie małych miejscowości, ale to jest problem zasadniczy, bo w tych małych miejscowościach, często te pomniki, są jedynymi, lub jednymi z niewielu miejsc pamięci historycznej"
- zaznaczył.
Prezes przywołał przykład wczorajszego usunięcia pomnika w miejscowości Siedlec. Tam sowiecki obiekt znajdował się przed urzędem gminy i gdyby nie pomnik powstańców wielkopolskich, byłby on jedynym miejscem upamiętnienia historii.
Dr Karol Nawrocki wskazał, że symbole komunizmu mogą wciąż utrudniać nauczanie historii. "One często stają się właściwie części lokalnej pamięci, rodzinnej pamięci (...), dla amatorów, dla tych, którzy muszą swoim dzieciom, swoim wnukom opowiedzieć co się właściwie wydarzyło. W tych małych miejscowościach w sposób szczególny doprowadzają do destrukcji prawdy historycznej".
"Często te pomniki są opatrzone wielkim napisem "wyzwolenie", więc oczywiście, to dziecko jest w poczuciu, że ten żołnierz, który stoi w tym miejscu, przyniósł mu i całej Polsce wolność"
- podkreślił Nawrocki.
Prezes IPN zaznaczył, że jeżeli samorządowcy będą sprzeciwiać się działaniom IPN "mogą spodziewać się wizyty i dyskusji".