Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Cud nad Dnieprem

Patrząc na samotną walkę Ukrainy z najazdem rosyjskim, trudno się opędzić od analogii z rokiem 1920. I wtedy ważyły się losy świata na polach bitewnych od Kijowa po Warszawę, tyle że ów świat wtedy ani tego nie rozumiał, ani doceniał nasz wspólny z Ukraińcami krwawy wysiłek.

Dziś bardziej przejrzał na oczy, choć niektórym państwom Zachodu z trudem przychodzi dojrzeć mordę zbira pod znanym im ze spotkań na szczycie obliczem rosyjskiego „partnera”, kumpla w mętnych interesach i „gwaranta równowagi” na półdzikim Wschodzie, do którego nadal zaliczają nie tylko Ukrainę, ale i nas.

Jeszcze trudniej – nie tylko Zachodowi, ale i nam samym – widzieć sięgające poza europejski horyzont wielorakie konsekwencje awanturniczej coraz bardziej polityki Kremla. Spacyfikowany pozornie Kazachstan odmówił poparcia Rosji w rozprawie z Ukrainą i z cichym wsparciem Turcji szykuje się najwyraźniej do kolejnej rundy, która może się skończyć rzezią miejscowych Rosjan i odzyskaniem wpływów w gazowym biznesie, przez Moskwę w dużej mierze wykorzystywanym, to bowiem gaz kazachski w znacznym procencie zasila rosyjskie rurociągi prowadzące do Europy.

Gaz to produkt strategiczny, więc nie dziwi w sytuacji zamrożenia Nord Streamów polsko-rumuńska umowa o połączeniu systemów rurociągów obu krajów, co urzeczywistniłoby niegdysiejszy pomysł tłoczenia nimi gazu z… Azerbejdżanu przez Gruzję i transportowanego tankowcami do Odessy na Ukrainie i Konstancy w Rumunii.
Azerbejdżański publicysta, a przedtem działacz polityczny Ramis Yunus, choć mieszka obecnie w Baltimore, nawet zza oceanu celnie zauważył dalekosiężne uwarunkowania wojny o Kijów:

„Eskalacja napięcia wokół Ukrainy, agresywne zachowanie Rosji i nieudana polityka okiełznania jej ze strony >>kolektywnego Zachodu<< skłania do myśli, że dawno już trzeba było stworzyć trójstronny polityczno-militarny sojusz Azerbejdżan-Gruzja-Turcja, gdyż w przypadku pomyślnego uporania się z Ukrainą Rosja natychmiast weźmie się za Gruzję, co mogłoby doprowadzić do ekonomicznej blokady Azerbejdżanu. Jak powiadał Benjamin Franklin: widzieć łatwo – przewidzieć trudno!”.

To prawda, Cudu nad Wisłą też Zachód nie oczekiwał, ale my mamy większą wiarę, wspierajmy więc wszystkie ruchy odśrodkowe mogące w końcu rozerwać Imperium Zła „wzdłuż szwów narodowościowych”, jak głosiła doktryna prometejska sformułowana niegdyś przez Piłsudskiego. Wtedy musieliśmy wspólnie przelewać krew za Kijów, a jeśli nie chcemy dziś, by znowu trzeba to było robić także pod Radzyminem, życzmy tego cudu Ukrainie, bo odczują go i Gruzja, i Azerbejdżan, i Kazachstan, a Polska przede wszystkim.

Ciekawe, co w tym przypadku powie pan Xi panu Pu?

 



Źródło: niezalezna.pl

Jerzy Lubach