„11 z ostatnich 14 lat było rekordowo ciepłych, pokrywa lodowa Arktyki kurczy się, ubiegłoroczne szalone ceny ropy naftowej i żywności dały przedsmak chaosu” – czytam na stronie Greenpeace’u. Tak przed szczytem klimatycznym aktywiści przestrzegali polityków, że za kilkanaście lat będą się wstydzić, że nie działali.
Słowa te padły jednak nie w 2021 r., a 12 lat temu, przed szczytem w Kopenhadze. Wtedy politycy nie wprowadzili żadnych zmian. Nie słyszałem też, żeby za zaniechania przeprosili. A świat się wciąż kręci. Kręci się też propaganda ekologów. W 2006 r. Al Gore przekonywał, że mamy tylko dekadę na podjęcie działań. Za swoją robotę wraz z IPCC (Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu) otrzymał nawet Nagrodę Nobla. 15 lat od tamtych wezwań, pięć lat po terminie ekolodzy nadal przestrzegają, że znów zostało nam 10 lat. Śmieszne. Zabawne jest, że Donald Tusk, który w 2009 r. znalazł się na billboardach Greenpeace’u jako winny kryzysu klimatycznego w 2020 r., w roku 2021 ma aktywistów na gwizdnięcie. Tylko zawoła, a oni wnet przybiegają na spotkania, żeby robić za tło. Tak było choćby 18 sierpnia. Pamięć aktywisty klimatycznego musi być bowiem krótka i wybiórcza. Taka polityka.