Sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji ws. ataku na proboszcza szczecińskiej parafii – poinformował rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. Mężczyzna, który w lipcu 2019 r. zaatakował proboszcza szczecińskiej parafii i pracownika kościelnego, został skazany na 1,5 roku bezwzględnego więzienia.
Jak poinformował rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie Janusz Jaromin, żadna z apelacji złożonych w tej sprawie nie została uwzględniona.
Do ataku doszło 28 lipca 2019 r. w zakrystii kościoła szczecińskiej parafii pw. św. Jana Chrzciciela. Według aktu oskarżenia, trzej mężczyźni weszli do zakrystii i, chcąc zatrzymać zabrany stamtąd różaniec, odepchnęli zakrystiankę, a proboszcza parafii i kościelnego uderzyli kilka razy w twarz pięścią z zaciśniętym w niej "działającym podobnie do noża niebezpiecznym przedmiotem" – krzyżykiem od różańca.
Proboszcz miał na twarzy sińce, a także rozcięty policzek. Kościelny – rozcięte wargi. Według relacji zakrystianki, mężczyźni chcieli też zabrać z zakrystii ornat, twierdząc, że mają na to zgodę proboszcza. Kobieta wskazywała, że jeden z nich mówił, iż będzie odprawiał "niby-mszę" i "będzie dawał ślub".
Sąd Okręgowy w Szczecinie w maju ub.r. uznał, że tylko jeden z mężczyzn "groził pozbawieniem życia pokrzywdzonym" i zaatakował ich – odepchnął zakrystiankę i uderzył ręką w twarz proboszcza i kościelnego. Został skazany na 1,5 roku więzienia. Ma też zapłacić pokrzywdzonym w ramach zadośćuczynienia 3, 5 i 8 tys. zł.
Mariusz W. podczas pierwszej rozprawy przyznał się, że uderzył księdza i kościelnego, ale twierdził, że nie miał w rękach żadnego przedmiotu. We wcześniejszych wyjaśnieniach wskazywał też, że nie chciał niczego ukraść z zakrystii.
Powiedział, że wcześniej pił alkohol, a do kościoła wszedł "przez przypadek", ponieważ chciał się pomodlić za zmarłego niedawno wuja. W zakrystii, w jednej z szufladek, znalazł różaniec. Twierdził, że uderzył "w nerwach" i "nie miał złych zamiarów".
Wraz z drugim mężczyzną został też uznany winnym usiłowania doprowadzenia do "niekorzystnego rozporządzeniem mieniem": chodzi o żądanie wydania dwóch szat liturgicznych. Mężczyznom została za to wymierzona kara po 10 miesięcy więzienia; obaj byli wcześniej karani, a jeden z nich działał w warunkach recydywy.
Sąd uznał też, że przestępstwo "nie było spowodowane jakimikolwiek motywami wyznaniowymi", a mężczyznami kierowała "chęć zdobycia środków finansowych" – zakładali, że uda im się to w kościele. Oskarżeni wyrazili skruchę, przeprosili pokrzywdzonych za swoje zachowanie, a pokrzywdzeni im wybaczyli.
Trzeci z oskarżonych mężczyzn został uniewinniony od zarzucanych mu czynów – sąd uznał, że nie brał w nich udziału.