Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Import medyków spoza UE do Polski. DWUGŁOS na temat projektu, który uchwalił Sejm

Niedawno Sejm uchwalił nowelizację, która przewiduje, że pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni i lekarze spoza Unii Europejskiej będą przyjmowani do pracy na uproszczonych zasadach. W uzasadnieniu regulacji argumentowano to potrzebą wzmocnienia kadr medycznych w związku z epidemią. Inicjatywę krytykują organizacje lekarskie i pielęgniarskie, broni jej za to resort zdrowia. Niezalezna.pl poprosiła o przedstawienie swoich racji jedną i drugą stronę sporu.

RF._.studio

KRYSTYNA PTOK

Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych alarmuje o nowym pomyśle rządu. Chodzi o import medyków spoza UE. Według rządu to jedyny sposób, aby walczyć z deficytem kadry medycznej. Rzeczywiście?

Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych: Sprawa jest prosta. Odniosę się do pani pytania, mówiąc o swojej grupie zawodowej. Gdyby pensje i warunki pracy pielęgniarek były na właściwym poziomie, to na pewno nie mielibyśmy problemów kadrowych. I łatwiej byłoby nam przechodzić kolejne wzrosty fali zakażeń. Jednak zaniedbania powstałe na przestrzeni wielu lat powodują, że obecna kondycja systemu opieki zdrowotnej nie jest dobra. Po zmianach ustrojowych, które dokonały się w 1998 roku, zmieniło się wiele w „służbie zdrowia”; z nazwy stała się ochroną zdrowia, przestała być budżetowana centralnie, zmienili się właściciele. Wcześniej jedynym właścicielem był Skarb Państwa, później zdecydowano o przejęciu tego majątku przez samorządy lokalne różnych szczebli oraz oddawano majątek byłym właścicielom (np. zgromadzeniom zakonnym); doszło do redukcji zatrudnienia i masowych zwolnień kadry medycznej. Adeptki pielęgniarstwa kończące w tym czasie naukę słyszały, że miejsc pracy dla nich nie ma. Na biurkach dyrektorów leżały sterty podań o pracę.

Rozumiem, że uszczuplenie personelu medycznego, o którym pani mówi, ma swoją kontynuację do dziś i trwa od lat 90.?

Tak, ponieważ zniechęcenie młodych do wykonywania tego zawodu narastało latami, aż doszło do sytuacji braku zastępowalności pokoleniowej w naszym zawodzie. Wszyscy mówią o naprawie systemu. Wszyscy chcą, aby było lepiej. Każdy kolejny rząd zapowiada, że zrobi porządek z systemowym bałaganem. Potem okazuje się, że tarcze antykryzysowe pochłaniają 205 mld. Z czego na system opieki zdrowotnej przeznacza się 3,5 proc. To przykre. 

Kontrowersyjna koncepcja, od której zaczęłyśmy naszą rozmowę, zakłada, że cudzoziemcy spoza UE nie będą musieli m.in. przechodzić takiej procedury przyznawania prawa do wykonywania zawodu jak Polacy. Może dziwić także brak przymusu dotyczącego znajomości języka polskiego. Wychodzi na to, że rodzime pielęgniarki, aby pracować w zawodzie, muszą mieć szereg dokumentów poświadczających ich kwalifikacje, a medycy spoza UE nie?

Dokładnie. Politykę zdrowotną buduje się latami. Kadry także kształcą się wiele lat. Pielęgniarki studiują i kończą studia I i II stopnia. Finalnie edukują się 7 lat. Lekarze jeszcze dłużej. Pielęgniarki poszerzają swoją wiedzę różnymi kursami. Czynnie rozwijają się w swoim fachu i posiadają szereg uprawnień zawodowych, choć podkreślenia wymaga fakt, że system ochrony zdrowia nie korzysta z tych kompetencji w sposób właściwy.

Wiele mówi się o tym, że system opieki zdrowotnej jest niedofinansowany. To także nie poprawia jego kondycji. Zwłaszcza w obecnym czasie. 

To prawda. Całkiem niedawno, pod naporem protestu rezydentów wzrosło PKB na ochronę zdrowia. Jednak ten poziom finansowania nie poprawi sytuacji.

Dlaczego?

Dlatego, że koszty stale rosną. Politycy powinni zwiększyć składkę zdrowotną, ale tego nie robią, bo to niepopularna decyzja i boją się, że przegrają w kolejnych wyborach.

Proszę zwrócić uwagę, jak droga jest aparatura medyczna, sprzęt, środki dezynfekcyjne. Ile wynoszą bieżące opłaty. Do tego dochodzi kwestia deficytu kadry medycznej.

Przedstawiciele NFZ wiedzą, że są pewne ograniczenia finansowe choć podkreślają, że wpływy do NFZ rosną. Co z tego? Jak szpitale toną w długach, zadłużenie sięga 14 mld złotych. Polski system opieki zdrowotnej potrzebuje zwiększenia nakładów. Jesteśmy najbardziej starzejącym się społeczeństwem w Europie. Polacy to najstarsze społeczeństwo na tym kontynencie. Co za tym idzie, seniorzy mają wiele chorób współistniejących. Bez odpowiedniego leczenia będą borykali się z jeszcze większymi problemami zdrowotnymi i staną się zbyt wcześnie niepełnosprawni. 

Wróćmy do medyków spoza UE. Mówiąc o takowych, wiele osób myśli, że to osoby zza wschodniej granicy. Tymczasem chodzi także o pracowników sektora medycznego np. z Afryki. 

Owszem. Jeśli pomysł zostanie wdrożony, to pracować w Polsce będą mogli nasi sąsiedzi: Białorusini Ukraińcy, Rosjanie, ale też mieszkańcy kontynentu afrykańskiego . 

Jak zatem zapatruje się pani na pracę z medykiem, który nie będzie musiał znać języka polskiego? W treści ustawy jest zapis traktujący o tym, że pielęgniarki będą godzić opiekę nad pacjentem z wdrażaniem do pracy medyka spoza UE.

Osoby, o których pani mówi, w czasie trwania epidemii są zwolnione ze składania oświadczenia o znajomości języka polskiego. Dodatkowo nie będą musiały mieć nostryfikacji dyplomu. Co ciekawe, polskie pielęgniarki przechodzą tę weryfikację, starając się wykonywać pracę poza UE. Minister zdrowia będzie wydawał medykom spoza UE zgodę na pracę w Polsce. Organizacje pracowników ochrony zdrowia sprzeciwiają się temu pomysłowi. Chcemy, aby medycy spoza UE przechodzili weryfikację dokumentów, które składają. Zwłaszcza, że czasem dochodzi do ich fałszerstw. Wyobraźmy sobie sytuację. Do pracy przychodzi medyk, który został zatrudniony przez dyrektora. Nikt nie sprawdził jego kwalifikacji. Pracownik nie mówi w języku polskim. Jak mamy się z nim porozumiewać? W języku migowym? Duża grupa pacjentów nie posługuje się innym językiem niż polski, jak mają się z taką osobą komunikować? Jeśli medyk spoza UE nie będzie nadawał się do pracy ze względu na popełniane błędy, jako pielęgniarka mam to zgłosić pracodawcy, on do Ministerstwa Zdrowia, a resort wystąpi do ambasady kraju, z którego pochodzi dana osoba, o zweryfikowanie prawdziwości jej dokumentów kwalifikacyjnych i posiadanego wykształcenia.  

Po fakcie?

Tak. Kiedy dojdzie do błędu, zostanie wdrożona procedura weryfikacji posiadanych dokumentów potwierdzających wykształcenie, a co za tym idzie - wiedzy i kompetencji . 

Wiele osób zadaje sobie pytanie: jaki jest sens importu medyków spoza UE, jeśli można wykorzystać osoby, które posiadają odpowiednie uprawnienia i znają język polski? Jak ich zatrzymać ?

Uważam, że powinno się postawić na polski personel i stworzyć właściwe warunki płacowe i zatrudnieniowe, tak by uatrakcyjnić tę pracę i pozyskać młodych do wykonywania zawodu pielęgniarki i położnej. W celu odciążenia od czynności higieniczno-sanitarnych postawić zakładom wymóg zatrudnienia opiekunów medycznych. Przypominam, że minister zdrowia zawiesił normy zatrudnienia pielęgniarek. Mamy katalog czynności, które opiekunowie mogą wykonywać. A tymczasem osobom, które kończą liceum ogólnokształcące i 2-letnie szkoły pomaturalne, proponuje się najniższą krajową. Ci, którzy nie znajdują zatrudnienia w systemie ochrony zdrowia, wyjeżdżają opiekować się starszymi osobami do Niemiec, gdzie dostają 1500 euro. Personelowi medycznemu należy stworzyć takie warunki zatrudnienia, aby zaczął kalkulować, czy opłaca się wylot do Niemiec. Być może uznają, że praca w Polsce to lepsza i atrakcyjniejsza opcja. 


WOJCIECH ANDRUSIEWICZ

Pielęgniarki zrzeszone w Naczelnej Izbie Pielęgniarek i Położnych krytykują nowy pomysł rządu, który traktuje o tym, aby medycy spoza UE mogli pracować w Polsce. Ich zdaniem wdrożenie rządowego pomysłu stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów. Szczególnie, że cudzoziemcy spoza UE nie będą musieli przechodzić takiej procedury jak medycy pracujący w UE. Kontrowersje wzbudza także to, że rodzime pielęgniarki będą dzielić pracę i opiekę nad pacjentami z rocznym wdrażaniem obcokrajowców. Podziela pan obawy polskich pielęgniarek?
 
Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia: Kwestie dotyczące otwarcia rynku dla pracowników medycznych, którzy uzyskali kwalifikacje zawodowe poza terytorium Unii Europejskiej, wpisują się w politykę zdrowotną mającą za zadanie zapewnienie bezpieczeństwa systemu ochrony zdrowia oraz pacjentów w obecnej wyjątkowej sytuacji pandemicznej.

Jednak obcokrajowcy nie będą zdawali egzaminu ze znajomości języka polskiego, co godzi w poczucie bezpieczeństwa. Jaki jest właściwie cel tego pomysłu?

Projektowane regulacje dotyczące kadr medycznych, m.in. pielęgniarek i położnych, mają na celu umożliwienie pracy w naszym kraju personelowi medycznemu pochodzącemu z tzw. państw trzecich, na maksymalnie uproszczonych zasadach, wobec pilnej potrzeby wzmocnienia dotychczasowych zasobów kadrowych w podmiotach wykonujących działalność leczniczą udzielających świadczeń zdrowotnych pacjentom chorym na COVID-19. Celem podejmowanych decyzji w tym zakresie jest uzupełnienie i zabezpieczenie odpowiedniej liczby personelu medycznego w celu szybkiego reagowania na zmienną sytuację, np. przebywanie personelu na kwarantannie, zasiłkach chorobowych, opiekuńczych w związku z Covid-19 itp. Jednakże, co należy podkreślić, działania takie mają charakter jedynie uzupełniający system ochrony zdrowia w obecnej sytuacji.

Zdaniem prezes NIPiP Krystyny Ptok Ministerstwo Zdrowia od lat nie stosuje żadnych zachęt do tego, aby przyszłe pielęgniarki zostały w Polsce. Przedstawicielki tego zawodu wyjeżdżają z kraju, aby godziwie zarabiać. 

Minister Zdrowia w ostatnich latach podejmuje wiele działań, które mają na celu zwiększenie liczby aktywnych zawodowo pielęgniarek i położnych w systemie ochrony zdrowia, uatrakcyjnienie oraz zwiększenie prestiżu tych zawodów.

Jakie to działania?

W 2017 roku minister zdrowia powołał zespół ds. opracowania strategii na rzecz rozwoju pielęgniarstwa i położnictwa w Polsce. Opracowany w grudniu 2017 r. przez ww. zespół dokument pn. „Strategia na rzecz rozwoju pielęgniarstwa i położnictwa w Polsce” stał się podstawą do przygotowania rządowego dokumentu pt. „Polityka Wieloletnia Państwa na Rzecz Pielęgniarstwa i Położnictwa w Polsce” (z uwzględnieniem etapów prac zainicjowanych w roku 2018), który został przyjęty uchwałą Rady Ministrów z dnia 15.10.2019 r.

I co z tego wynika?

Głównym celem „Polityki Wieloletniej Państwa na rzecz Pielęgniarstwa i Położnictwa w Polsce” jest wypracowanie rozwiązań zapewniających wysoką jakość, bezpieczeństwo i dostępność do opieki pielęgniarskiej i położniczej dla pacjentów i społeczeństwa przez zwiększenie liczby pielęgniarek i położnych w polskim systemie opieki zdrowotnej i powstrzymanie emigracji zarobkowej tej grupy zawodowej, zmotywowanie absolwentów do podejmowania pracy w zawodzie pielęgniarki i położnej oraz utrzymanie na rynku pracy pielęgniarek i położnych nabywających uprawnienia emerytalne.

Mówi pan, że Ministerstwo Zdrowia robi wszystko, aby zatrzymać emigrację zarobkową. Druga strona twierdzi, że jest wręcz odwrotnie. Kto ma rację? 

W 2014 roku uczelni, które kształcą na kierunkach pielęgniarskich i położniczych było 74, a w 2020 r. jest 107. Rokrocznie rośnie także liczba absolwentów na tych dwóch kierunkach. W roku akademickim 2018/2019 w sumie pielęgniarstwo i położnictwo ukończyło 14,6 tys. absolwentów, cztery lata wcześniej było ich niecałe 10 tysięcy. Należy wskazać, iż działania prowadzone w ostatnich latach na rzecz pielęgniarek i położnych przyniosły widoczne efekty w postaci zatrzymania niekorzystnego trendu niedoboru pielęgniarek i położnych. W ostatnim okresie obserwowany jest wzrost kadry pielęgniarskiej i położniczej w systemie ochrony zdrowia. Ponadto, co najważniejsze, m.in. poprzez wzrost wynagrodzeń pielęgniarek i położnych coraz większa grupa młodych ludzi podejmuje decyzję o wyborze kształcenia w zawodzie pielęgniarki lub położnej, na co odpowiadają uczelnie wyższe, poszerzając swoją ofertę kształcenia o pielęgniarstwo i położnictwo. Mając na uwadze dane statystyczne dotyczące pielęgniarek i położnych oraz powyższe podejmowane działania, resort zdrowia ocenia, że korzystny trend w zakresie zwiększającej się liczby aktywnych zawodowo pielęgniarek i położnych w systemie ochrony zdrowia będzie się wciąż utrzymywał.

Wróćmy do tematu, od którego zaczęliśmy rozmowę. Załóżmy, że pielęgniarka, która koordynuje pracę medyka spoza UE, zgłosi dyrektorowi placówki, iż ten popełnia błędy. Szef jednostki medycznej zwróci się do Ministerstwa Zdrowia, które dopiero wtedy kontaktuje się z ambasadą, aby zweryfikować kompetencje. Czy aby nie za późno? 

Nie jest to prawda. 

Taką informację możemy znaleźć w projekcie ustawy…

Do Ministerstwa Zdrowia wpłyną dokumenty pielęgniarki (m.in. dyplom ukończenia studiów lub szkoły pielęgniarskiej, który może nie zawierać apostille i legalizacji). Jeżeli Ministerstwo Zdrowia uzna, ze należy zweryfikować autentyczność dyplomu, może zwrócić się do konsula. 

„Jeżeli uzna”. Wychodzi na to, że weryfikacja zależy od uznaniowości. Leczyć nas będzie osoba, która nie została poddana sprawdzeniu przed trafieniem do szpitala, w którym docelowo ma pomagać pacjentom.

Pani redaktor, dopiero po uzyskaniu opinii konsula wydawana jest decyzja, czyli dopuszczenie pielęgniarki do zawodu lub jej niedopuszczenie. Jeśli Ministerstwo Zdrowia otrzyma wiarygodną informację, że wykonywanie zawodu przez daną osobę stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów, to może wydać decyzję z rygorem natychmiastowej wykonalności o odebraniu zgody na pracę. Krótko mówiąc: pielęgniarka wchodzi do zawodu zweryfikowana przez Ministerstwo Zdrowia, a jeżeli okaże się, że jej umiejętności zawodowe nie są wystarczające, to Ministerstwo Zdrowia może cofnąć zgodę.

 



Źródło: niezalezna.pl

Sandra Skibniewska